Lotta
Szłam z Syriuszem do gabinetu Dippeta w totalnej ciszy. Widziałam jakie wrażenie wywarła na nim śmierć tej Krukonki. Dla mnie przez kilka ostatnich lat była to codzienność. Nie potrafiłam już nawet udawać. Ja już nic nie umiałam. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na chłopaka, który szedł przygnębiony. Dostosował się do mojego tempa, bo jeszcze czułam skutki tych wszystkich zaklęć, a najbardziej spowalniającego, z boku płynęła mi krew. Przyłożyłam do rany rękę i zaczęłam się zastanawiać czemu śmierciożercy zaatakowali tą Krukonkę, przecież od wielu lat to ja byłam ich celem więc to mnie powinni zabić. Pokręciłam głową, a kiedy stanęliśmy przed figurą prowadzącą do gabinetu dyrektora zaczęłam rozmyślać jakie to może być hasło.
- Nie zawsze źli są niedobrzy.
Wyszeptał Black na co ukazały się przed nami schody. Uniosłam brew, ale zaczęłam się po nich wspinać. Weszliśmy przez uchylone drzwi i usiedliśmy na krzesłach stojących przed ogromnym drewnianym biurkiem. Rozejrzałam się gdyż byłam tu dopiero pierwszy raz. Było to spore pomieszczenie, a w klatce w rogu siedział tyłem do nas najprawdziwszy feniks.Usłyszałam kroki i odwróciłam się, za nami stał Dippet za zmartwioną miną. Obszedł nas dookoła i zasiadł na swoim fotelu.
- I co ja mam z wami zrobić? Złamaliście wyraźny zakaz opuszczania dormitorii i byliście świadkami morderstwa. Czemu, kiedy już tam byliście nie uratowaliście Hedvigi? Wiecie kim jest jej matka? Prawie jest na stanowisku Ministra Magii. Nazywa się Dolores Doflam.
- Kiedy tam dobiegliśmy właśnie umierała.
Powiedziałam, że tak powiem bardzo lekko zdenerwowana. Dyrek spojrzał na mnie wkurzony. Siwa broda niemalże poszarzała mu od gniewu, normalnie myślałam, że te jego śmieszne okulary pękną.Wstał z siedziska i rozpoczął tą jakże wciągającą wędrówkę po gabinecie. W końcu się zatrzymał.
- Czemu akurat wy musieliście się tam znaleźć. Matka tej dziewczyny nie znosi rodu Black'ów i mugoli.
- To już nie mój problem co ona lubi, a czego nie.
Wtrąciłam z lekceważeniem, a starzec zgromił mnie groźnym spojrzeniem. Ciekawe dlaczego nie zrobiło to na mnie, żadnego wrażenia. No pomyślmy...
- W tym problem panienko Famous, że ta kobieta może nawet chcieć rozmawiać z waszymi rodzicami, a uwierzcie, że nie chcielibyście mieć takiej rozmowy.
Na wzmiankę o rodzicach natychmiast się spięłam. Nie znosiłam samego ich tematu. Byłam na tyle wkurzona słowami Dippeta, że najnormalniej w świecie wstałam i wyszłam kierując się do mojego jakże wspaniałego dormitorium nie mogąc się wręcz doczekać konfrontacji z Whitney.***
Opadłam bez sił na łóżko mając niewiarygodne wprost szczęście gdyż wszystkie dziewczyny z pokoju smacznie spały. Postanowiłam się poprostu przebrać w piżamę i wsunęłam się pod kołdrę.
Rano wstałam jako pierwsza i szybko się ubrałam w zwyczajne ciuchy: fioletowy t-shirt, czarne leginsy, trampki do kostek i rozpinana granatowa bluza. Włosy szybko związałam w luźnego warkocza, i kiedy dziewczyny dopiero zaczęły wstawać ja już wychodziłam i kierowałam się w stronę SW. Po drodze spotkałam Remusa i dalej poszłam z nim na śniadanie. Między nami panowała cisza. Nikt nie wiedział o tym co się stało tej nocy i tak miało pozostać. Usiadłam obok niego, kiedy jedzenie wreszcie pojawiło się na tacach. Po nie całych 5 minutach dołączył do nas Black. Wszyscy, oprócz naszej dwójki, wesoło sobie rozmawiali, kiedy nagle do Wielkiej Sali wpadła matką Hedvigi, sama Dolores Doflam. Szła nabrzmiała jak chmura burzowa do stołu nauczycieli i zatrzymała się dwa metry przed nim. Nagle zaczęła się drzeć.
- Gdzie jest moja córka! Gdzie Hedviga! Chcę ją zobaczyć zanim ją pochowacie!
Na wzmiankę o pochówku wszyscy zebrani zaczęli ze sobą szeptać.
- I chcę wiedzieć kim jest ta dwójka uczniów, którzy dziwnym trafem przeżyli!
Teraz to już nawet groźne spojrzenia McGonagall nic nie dawały na nie ustające rozmowy.
- Kim oni są!
- Pani Doflam. Są to...
Dippet się zaczął, a ja spojrzałam na Łapę, który też wyglądał na takiego, któremu żal staruszka gdyż nie chce wydać dwójki uczniów. Wymieniliśmy się spojrzeniami i w tym samym momencie wstaliśmy.Kobieta spojrzała nas zaskoczona.
- Czemu wstaliście?
- Bo to my jesteśmy tymi uczniami.
Powiedziałam obojętnie, a na twarzy tej babki natychmiast pojawiła się złość.
- To wy powinniście zginąć! Nie moja mała Hedviga!
- Przecież nie była znowuż taka mała.
Mruknęłam lekceważąco, ale ta chyba usłyszała, bo spojrzała na mnie morderczo.
- Jak się nazywacie? Mam zamiar porozmawiać z waszymi rodzicami!
Znowu na wzmiankę o moich rodzicach się spięłam.
- Lotta Famous.
Powiedziałam zrezygnowana. Spojrzała na mnie podejrzliwie i przeskanowała mnie od góry do dołu. Pewnie sprawdzam czy jestem choć odrobinę tak przyzwoicie i różowo jak ona ubrana. Tym jej słodkim, puchowym sweterkiem normalnie mogłam się porzygać, a pudrowa, obcisła spódnica idealnie odkrywała to czego nie powinna. Neonowe pantofelki radziły w oczy swym bardzo ''pięknym'' blaskiem, a ja czułam, że z każdą chwilą musze coraz bardziej pobiec do toalety i zawisnąć nad muszą klozetową, ale dobre maniery mi na to nie pozwalały.
- Famous? Czy to jakiś ród czystej krwi?
- Nie.
- Półkrwi?
- Nie.
- Szlama?
- Nie.
- To niby kto? Może charłak?
Ta kobieta jest głupia czy głupia?
- Nie.
- To kim?
- Mugolką.
- Czyli szlamą! Szczególnie ty powinnaś wiedzieć jak nazywa się osoby twojego pokroju! A ty, jak, się nazywasz?
- Syriusz Black.
- Zdrajca krwi. Widzę, że mam do czynienia z samymi bezmózgimi stworzeniami. Czemu nie obroniliście Hedvigi?No to teraz przesadziła. Czemu ja mam ratować dupę nieodpowiedzialnej dziewczynie, na której punkcie jej matka ma obsesję.
- A czemu Hedviga skoro była taka mądra nie mogła sama się obronić!?
Zobaczyłam jak na twarzy kobiety pojawiła się rozpacz, troska, poczucie winy i złość jednocześnie.
- Czemu moja córka zginęła, a wy żyjecie! To niesprawiedliwe! Jeszcze pożałujecie! I będę rozmawiała z waszymi rodzicami! Zostaniecie wydaleni ze szkoły! Przysięgam!
- Na ogół wolę, żeby ludzie dotrzymywali obietnic, ale tym razem mogę zrobić wyjątek.
Parsknęłam pogardliwie na co szanowna pani Dolores łaskawie skończy tą aferę i w końcu wyjdzie. Jej imię wcale nie wywoływało u mnie pozytywnych uczuć. Miałam o sporo lat starszą kuzynkę od strony mamy, Umbridge. Zawsze, kiedy nas odwiedzała ze swoimi rodzicami była chamska, wredna i przygłupia. Na szczęście całe to zamieszanie, o ile można to tak nazwać, nie trwało długo.***
Szczerze mówiąc, zasypiałam i nawet rozważałam położenie się na ławce, no bo przecież z łatwością nadrobiłabym materiał, który i tak umiem. W końcu senność wygrała i osunęłam się na ławkę. Nie sądziłam co takiego objawi mnie się we śnie. O ile to był sen, bo od kiedy to się zaczęło nie wiedziałam już co jest rzeczywistością, a co tymi zjawiskami...
I jak? Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział, ale tak bardzo mi się nie chciało. Wiecie ta świąteczna atmosfera i wgl. Mogę wam zaspoilerować iż w następnym rozdziale wyjaśni się sprawa tajemniczej pary oraz Lotta przez przypadek odkryje kolejną swoją tajemnicę. Co prawda częściowo, ale jednak. Będę i teraz także czekam na wasze opinie w komentarzach oraz rozdział dedykuję Blackwolf1118 oraz BlackMoon1995. Pozdrawiam was serdecznie, a rozdział powinien pojawić się tak w ciągu tygodnia.
Lighteagle15 ☺
CZYTASZ
Szpieg |W Trakcie Poprawy|
FanfictionJedno wydarzenie Jedno zaklęcie Jeden błąd Może odmienić całe życie Na szóstym roku w Hogwarcie dołącza nowa dziewczyna. Owiana tajemnicą, nie lubi się dzielić swoimi przeżyciami. Życie ma wypełnione kłamstwami. Lecz kto tu rzeczywiście jest zły...