36 - Nie Potrzebuję Pomocy!

155 11 1
                                    

- Zauważyłeś, że Lotta od kilku dni mnie unika? - zapytał zmartwiony tym faktem Syriusz.

Peter, do którego skierowane było to pytanie, spojrzał na przyjaciela i wzruszył ramionami.

- No. Jakaś tajemnicza się znowu zrobiła. - Zgodził się.

- Ale dlaczego?

- A kto ją tam wie - mruknął znudzony Pettigrew.

Chłopcy stali pod drzwiami do sali obrony przed czarną magią, wezwani przez nauczyciela. Nagle ten je otworzył i kazał wejść.

- Prosiłem, żebyście przyszli, bo chcę, żebyście zdobyli dodatkową ocenę z mojego przedmiotu. Panie Pettigrew, chciałbym byś napisał mi esej na temat wilkołaków. Jak najbardziej wyczerpujący. Jeśli wyjdziesz poza wiedzę podręcznikową, tym lepiej dla ciebie. A pan Black wybierze sobie jedno Zaklęcie Niewybaczalne i je dokładnie opisze. To tyle ode mnie, do widzenia.

Chłopcy wyszli zaskoczeni.

- Szczerze, myślałem, że będzie gorzej, ale ty możesz iść do Lunatyka, a ja może ubłagam pomoc u Lotty. Wygląda na to, że zna się na czarnej magii, więc może poszerzy mi jakoś temat - powiedział cicho Syriusz, by nikt go nie usłyszał.

Niższy chłopak przytaknął.

- Pamiętasz, gdzie mieliśmy się spotkać z Jamesem i Remusem? - zagaił Glizdogon po chwili ciszy.

- Zapomniałem o tym! - zawołał Łapa. - Wydaje mi się, że na wieży astronomicznej.

- To chodźmy szybko.

***

- Proszę, proszę. Przyszły nasze panienki! - Usłyszeli głos Rogacza, kiedy sapiąc, wspinali się na górę.

- Ten od obrony kazał nam czekać - warknął zmęczony Black.

- Spokojnie, Wąchaczu - zaśmiał się okularnik. - Po prostu musimy zrobić coś wielkiego na koniec roku. Przez te twoje zaloty nie mieliśmy na nic czasu.

Czarnowłosy prychnął.

- Też mi zaloty, ta dziewczyna mnie nie lubi. Widać to jak na dłoni.

- Oh, nie użalaj się nad sobą tylko zacznij myśleć! - syknął Potter.

- Dodajmy do jedzenia dla nauczycieli minibomby. Jak tylko zaczną sobie nakładać, zaczną wybuchać skunksim smrodem - rzucił w powietrze Peter.

- To nie taki zły pomysł, Glizdku! - zawołał rozradowany brunet.

Remus westchnął z uśmiechem. Z jednej strony przerażała go wyobraźnia jego przyjaciół, a z drugiej, pomysły wprowadzone w życie niezmiernie go bawiły.

- Tak długo nie robiliśmy żartów, że moja wena twórcza wyjechała na wakacje. Wybacz, Syriuszu, ale muszę cię o ten zastój oskarżyć. Albo Lottę. Albo w sumie was oboje - powiedział rozgoryczony okularnik.

Oburzony Black spojrzał na niego spode łba i wymruczał coś pod nosem niewyraźnie.

- Co tam mówisz? - zapytał uprzejmie brunet, a szarooki powtórzył. - Możesz głośniej? Normalnie drzesz ryja jak nawiedzony, a teraz nie da się ciebie zrozumieć - warknął coraz bardziej zdenerwowany, James.

- Moglibyśmy zrobić zbiorowy prezent dla ślizgonów, tak by zapamiętali nas do końca życia.

Leżący, do tej pory, Potter podniósł się nagle, jak za dotknięciem różdżki, cały rozpromieniony i pełny życia. Remusa bardzo zaniepokoił ten stan. Miał tylko nadzieję, że w między czasie James nie ćwiczy przemiany w płeć przeciwną... Osobiście, by go wtedy utopił.

Szpieg |W Trakcie Poprawy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz