7. Nasz dzień

142 3 0
                                    

Obudziłysmy sie z Mia o 10. Postanowiłyśmy iść do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na ladzie jak wczoraj mama mówiła leżało 200 zł. Mia wyciągła mleko z lodówki, a ja płatki z szafki. Zrobilysmy sobie śniadanie i usiadłysmy w salonie oglądając telewizje. Kiedy skonczyłyśmy pozmywałam naczynia i ogarnęłam kuchnię. O 11 poszlysmy z Mia się ubrać. Mamy bardzo dużo tych samych ciuchów więc znów ubralysmy to samo czyli czarne rurki, czarna bluzkę i na to kuszule w kratę. Mia wzięła telefon i coś zaczęła czytać.

- Co robisz ? - zapytałam
- Chłopaki coś piszą na grupie i pytają o której w galerii - odpowiedziała
- Napisz, że po 13 tam gdzie zawsze - powiedziałam. Mając na myśli tam gdzie zawsze chodziło mi o nasz park.
Zaczęłyśmy z Mia ogarniać dom.

Gdy już wszędzie bylo czysto była 12:45. Poszłyśmy sie pomalować, zakręciłyśmy włosy lekko lokówka, wzielysmy hajs, telefon oraz klucze. Pierwsza wyszła moja przyjaciółka czekając aż zaklucze drzwi.

Była 13 czyli akurat zdążyłyśmy na autobus. Po 10 minutach byłyśmy już na miejscu. Obok fontanny siedzieli chłopcy lecz bez Oliviera. Podeszłyśmy się przywitać.

- Gdzie Olivier ? - zapytałam
- Wiedziałem, że będziesz o to pytać - powiedzial Jus- zaraz przyjdzie poszedł coś załatwić.

Usiadłam i czekałam z niecierpliwością. Po 5 minutach przyszedł Oli z różą.

- Hej Księżniczko- powiedział i mnie przytulił, a po chwili podarował mi różę.
- To dla mnie? - zapytałam i także go przytuliłam
- Tak, piękna róża dla pięknej dziewczyny - odpowiedział mi
Uśmiechnęłam się i pocalowalam go w poliko
- Ooo, jakie slodziaki - powiedziala Mia
Zapomnielismy, że za nami siedzi reszta. Nagle Kostek zapytał gdzie idziemy. Powiedziałam im, że musze zrobić z Mia zakupy na dziś. Zgodzili sie i poszliśmy do sklepu. Kupiłam cos na obiad. Tylko, że był problem, ja nie umiem gotować. Dlatego kupilismy 3 zamrożone pizze, ponieważ chłopaki mieli po zakupach przyjść do mnie. Kiedy wszystko kupilismy spojrzalam na zegarek i byla godzina 14:30. Szybko udalismy sie na autobus. Znów zdążyliśmy ale szczęście. Gdy dojechalismy do domu rozebralam buty i pobieglam do kuchni. Reszta powoli sie rozbierala. Zdążyłam wstawić piekarnik, wsadzić do niego pizze i uszykowac talerze. Olik mi pomógł i nakrył do stołu. Po chwili zapikał piekarnik. Wyciągnęłam z niego pizze i zawolalam na nią resztę.

Po 5 sekundach reszta była na dole. Usiedlismy i zjedliśmy. Po obiedzie Oscar wziął mojego kompa podłączył go do telewizora i puścił jakiś horror. Mega boje sie horrorow dlatego leżałam przytulona do Oliego. Gdy film się skończył odezwał sie Kostek.

- Kiedy i o której dokładnie wyjeżdżamy?
- W środę do niedzieli o 8 rano- odpowiedział Jus
- Cooo? Tak wcześnie ? - zapytałam
- No tak mamy 5 godzin drogi a planujemy o 13 już tam być - odezwał sie Oscar
- No okej, ale ja jeszcze o tej godzinie śpię- zasmialam sie
- To pospisz w autobusie na Olivierze pasuje ? - zapytał mnie Justin.

Spojrzelismy na siebie z Olivierem. Wtedy on kiwnął mi głową na tak.
- No dobra- odpowiedzialam
- A tak wgl kiedy wyprowadzasz sie do Maxa ? - zapytał Kostek
- Dziś wieczorem - powiedzialam
- A okej - odpowiedzial
- A kiedy robimy takie duże zakupy na wyjazd ? - zapytała Mia
- Jutro po szkole- powiedział Jus
- Dobra

***

Była juz 18 Mia została ze mną a reszta musiała sie zbierac. Pożegnałysmy sie ze wszystkimi i poszłyśmy na górę. Przyjaciółka pomogła mi dopakowac reszte rzeczy. O 20 pod moim domem byl już Max z rodzicami. Gdy zobaczyłam brata wskoczylam na niego i sie z nim przywitalam
- No hejka młoda ale ty urosłaś
- Mam tyle co ostatnio 161 - uśmiechnęłam się do brata.

W porównaniu do niego byłam bardzo niska poniewaz Max i w sumie reszta chłopaków mieli po 182/190. Po kilku minutach rozmowy z bratem pożegnałam się z rodzicami.

- Max ma jeszcze oszczędności które mu dalismy na twoje wydatki i zakupy na wyjazd, pa kochamy cie córeczko - powiedziała mama
-Ja was też - odpowiedzialam i ich przytuliłam

Gdy odjechali Max sie do mnie odezwal.
- No to co wsiadaj młoda my tez jedziemy.
- A Mia moze jechac z nami ? Też mieszka w Londynie.
- No pewka wsiadaj - powiedział Max i spojrzal sie na Mie

***

Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Co się okazalo, mój braciszek mieszkal obok domu Mii. No i zajebiscie teraz codziennie bedziemy razem 24 h na dobę. Mi poszła do siebie, a ja wzielam swoje rzeczy z bagażnika i spojrzałam na dom. Byla to piękna villa. Weszłam do środka, a Max pokazal mi mój pokój. Był on mega duzy i posiadał garderobe oraz łazienkę. Po prostu pokój moich marzeń. Położyłam torbę z rzeczami na kanapie i usnelam.

_________________

Hejka,ten rozdzial sklada sie z 700 słów, troche sie rozpisalam, aż mi ręce scierply 😂
#niepewnaswiata

Poprawiony ✔

Nowe Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz