Rozdział 4 - "Porwanie"

911 43 0
                                    

Byłam okropnie zdenerwowana. Zresztą nie tylko ja, Arek też był:
-Miałaś rację. Niepotrzebnie przyjechałem. Przysporzyłem Ci tylko kłopotów- oznajmił Arek, gdy wróciliśmy już do domu
-Nie, to moja wina. Pewnie usłyszeli hałasy w kawiarence. Przecież wiesz, że Łowcy z wiekiem mają coraz lepszy słuch- odparłam z przygnębieniem
-Jutro wyjeżdżam-oznajmił Arek ze smutkiem
Pokiwałam twierdząco głową. Znowu miałam zostać sama. Ale lepsze to niż utrata brata. Po śmierci rodziców tylko on mi został. Stwierdziłam, że pójdę pod prysznic. Woda zawsze wpływa na mnie kojąco... Przebrałam się w piżamę i powiedziałam bratu "dobranoc". Położyłam się do łóżka i od razu odpłynęłam. Rankiem szybko się ubrałam i spakowałam, po czym zeszłam na dół. Arek już tam był.
-Zrobiłeś gofry? - zdziwiłam się
-Cudowne śniadanie dla cudownej siostrzyczki- mój brat pocałował mnie w czoło
Pod wpływem tego okazania uczuć, uśmiechnęłam się. Zasiedliśmy do stołu i czym prędzej zjedliśmy.
-Kiedy zamierzasz jechać? - niechętnie poruszyłam temat
-Wieczorem. Jak już wrócisz ze szkoły- odparł Arek pakując sobie do buzi całego gofra
Widząc to uśmiechnęłam się niemrawo.
-A teraz leć do szkoły, bo jeszcze się spóźnisz- wygonił mnie blondyn
Wykonałam jego polecenie. W szkole było znośnie. Pomińmy fakt, że na każdej lekcji siedziałam z Wiktorem. Jak się można było domyślić, nie mogłam go od siebie odgonić. Ciągle tylko pytania, pytania i jeszcze raz pytania... Kiedy już miałam wybuchnąć, zadzwonił dzwonek. Jak torpeda wypadłam ze szkoły i pognałam do domu.
-Wróciłam! - krzyknęłam od progu
Jednak odpowiedziała mi cisza. Czyżby Arek wyjechał wcześniej? Obeszłam cały dom i nigdzie go nie znalazłam. Nagle mój wzrok padł na kartkę leżącą na blacie stołu w kuchni. Podniosłam ją drżącymi rękoma i zaczęłam czytać

Powiedzieli mi, że jesteś Alfą Alf. Nino, tak bardzo Cię przepraszam... Wydałem im, że miszkacie w Burlington, przepraszam.
Damian

Kartka wypadła mi z rąk. Mają go! Zaczęłam panikować. Teraz mogą z nim zrobić to, na co tylko mają ochotę. A wierzcie mi, że tortur Łowców nie przeżyło za dużo istot nadprzyrodzonych. A to wszystko moja wina... Nagle przypomniałam sobie, że mam po swojej stronie Betę Tropiącą. Czym prędzej wybrałam numer Wiktora ( wcisnął mi go siłą )
-Tak? -usłyszałam głos mojego kolegi
-Wiktor. Możesz do mnie przyjść? Potrzebuję twojej pomocy-
-A kto mówi? - spytał
-Nina- odparłam
- Za chwilę bedę - rozłączył się
Nie minęła minuta, a on już stał przed drzwiami.
- Wejdź - wpuściłam go do domu
- Co się stało? - spytał zaciekawiony
- Wiem, że jesteś wilkołakiem. Wiem, że jesteś Betą Tropiącym. Potrzebuję twojej pomocy- oznajmiłam na jednym wydechu
Wiktor spojrzał na mnie ze zdziwieniem:
- Skąd to wszystko wiesz? -
-To teraz nieistotne. Dasz radę wytropić nadawcę? Tylko nie czytaj treści- podałam mu liścik
Chłopak chwycił kartkę i powąchał. Jego zielone oczy rozbłysły. Jednak w tym samym momencie zgasły.
-Przykro mi, ale nie mogę zbyt dużo powiedzieć. Z pewnością napisał to młody Łowca, ale nie jestem w stanie złapać tropu- chłopak oddał mi krtkę
-

Dzięki, że próbowałeś- z westchnięciem opadłam na kanapę
Wiktor po chwili wachania dołączył do mnie.
-Co się stało? - spytał
-Znasz Damiana? - gdy ten potwierdził, kontynuowałam:
-Jak już się pewnie domyślasz, to właśnie on jest nadawcą. W miasteczku pojawili się nowi, silniejsi i bardziej doświadczeni Łowcy. Porwali mojego brata- samotna łza spłynęła po moim policzku
-Przecież Łowcy nie porywają zwykłych ludzi- pozwoliłam by Wiktor otarł moją łzę
-Arek nie jest zwykłym śmiertelnikiem. On jest wampirem- odparłam
-A ty? -odważył się zapytać blondyn
-Jestem wilkołakiem- odparłam niechętnie
-Naprawde?!A jakiej kategorii? - ożywił się Wiktor
-Słuchaj, według mnie nie zasługujesz na moje zaufanie. Udowodnij, że się mylę, a wtedy się dowiesz- odparłam
-Jasne-mój towarzysz trochę przygasł
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam:
-Cześć! Przyszedłem... - nie dane było mu dokończyć bo wciągnęłam go do środka
-Co ty sobie wyobrażasz?! Zaufałam ci! - cisnęłam chłopaka na scianę a z moich oczu zaczęły się lać łzy
Chrupnęła jakaś kość a Damian jęknął z bólu. Jednak ja się tym nie przejmowałam. Oto teraz, w tym momencie miałam okazję się zemścić za porwanie mojego brata. Podeszłam do Damiana i ukucnełam przed nim:
-Nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia. Powinnam była wtedy zabić zarówno Ciebie jak i Jimmiego. A teraz przez Ciebie porwali mojego brata! - ledwie panowałam nad emocjami
W tym momencie na korytarz wpadł Wiktor:
- Co się tu dzieje? - widząc w jakim jestem stanie czym predzej do mnie podszedł
-Spkojnie Nina. Daj mu wszystko wytłumaczyć. Jeśli to nie ukoi twoich nerwów, to nie stanę Ci na drodze do zabicia go- tu wskazał na kulącego się Damiana
Na widok krwi sącząsej się z jego ust, moja złość opadła. Zastąpiła ją chłodna kalkulacja.
-Co ci złamałam? - spytałam prosto z mostu
-Żebra- wystękał z trudem Damian
Podeszłam do niego bliżej i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Skupiłam się na żebrach i siłą umysłu rozkazałam im się prawidłowo zrosnąć. Już po chwili było po wszystkim. Wiktor otworzył szerzej oczy ze zdumienia:
-Jesteś Betą Leczącym?! Przecież ten rodzaj został już dawno wymordowany przez Łowców! -
Posłałam gniewne spojrzenie w stronę Damiana, który chciał coś powiedzieć. Z przezorności nie odezwał się.
-Słuchaj Wiktor. Możemy jutro pogadać w klasie? Chciałabym zostać z nim sam na sam- wskazałam na Łowcę
Zielonooki spojrzał na mnie nie przekonany :
-No dobra- westchnął po czym wyszedł
- Nina ja naprawdę Cie przepraszam. Oni zabili Jimmiego i zagrozili, że stracę rodzinę jeśli im wszystkiego nie powiem- Daniel podniósł się do pozycji siedzącej
-Powiedzmy, że ci wierzę. Przecież inaczej nie przychodziłbyś do mnie samemu- odparłam
-Dlaczego nie powiedziałaś Wiktorowi kim naprawdę jesteś? - spytał Damian
-Znasz Ivana, prawda? On chce wiedzieć o mnie wszystko. W tym celu wysługuje się Wiktorem. Ma on tydzień na dowiedzenie się czegoś o mnie, inaczej on i Róża zginą- odparłam
- I nie zamierzasz kiwnąć palcem! - Damian nieświadomie podniósł głos
- Oczywiście, że zamierzam, ale najpierw powiedz mi coś o tym Ivanie- odparłam ze stoickim spokojem...

_________________________________________

Ponad 100 wyświetleń! Jesteście kochani :) Jako dowód wdzięczności chcę wam powiedzieć, że dzisiaj wrzucam jeden rozdział, zaś drugi wrzucę jutro. Mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba:)

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz