Rozdział 5 - "Przygotowania"

824 45 7
                                    

- Oczywiście, że zamierzam, ale najpierw powiedz mi coś o tym Ivanie- odparłam ze stoickim spokojem...

-Ivan jest Alfą trzeciej kategorii. Posiada własne stado, a dwa inne są mu podległe -zaczął

-A co z tymi dwoma Alfami. Od tak dają sobie rozkazywać? - zaciekawiłam się

-Jeden jest Alfą pierwszej kategorii, zaś ten drugi jest Alfą drugiej kategorii. A dam i Sebastian to bracia. Skoczyliby za sobą na wzajem w ogień. Właśnie z tego powodu Sebastian zamiast postawić się Ivanowi, z obawy o brata, słucha go - Damian ciężko westchnął

-Z twojej opowieści wnioskuję, że Sebastian jest Alfą drugiej kategorii? - było to pytanie retoryczne, ale Damian i tak potwierdził

- A teraz Ivan chce wiedzieć kim jestem. Groził Wiktorowi przez telefon. Ma tydzień na podanie informacji, inaczej on i Róża, moja wychowawczyni, zginą-

-Ivan jest bardzo sprytny i inteligentny. Nie uwierzy w Betę Leczącego- zauważył

-Wiem. I dlatego zamierzam im pomóc. Ale wszystko w swoim czasie- odparłam

-Słuchaj Nina. Mam do Ciebie sprawę. Mój dom okupują teraz tamci Łowcy. Czy mógłbym zamieszkać tymczasowo u Ciebie? - spytał Damian niepewnie

-Mam wolne łóżko, więc póki Arek nie wróci jest Twoje- posłałam chłopakowi uśmiech

-Dzięki Nina. Jesteś wielka- cmoknął mnie po bratersku w policzek

Ten okaz czułości obudził we mnie tęsknotę za Arkiem. Jednak zanim go uratuję, muszę uporać się z Ivanem....

***********************************************************************************************

Tydzień upłynął dosyć spokojnie. Podczas gdy Wiktor i Róża cieszyli się, że przeżyją, ja kombinowałam jak pokonać Ivana. Jeśli zrobię to źle, może zrobić się niebezpiecznie. A chciałabym uniknąć walki. Wystarczy jedno moje porządne warknięcie aby Ivan był na moje rozkazy. Będzie to dosyć trudne zważywszy na to, że jest on prawie tak potężny jak ja. Jednak to "prawie" może zaważyć na szali zwycięstwa, muszę to tylko dobrze rozegrać. I wszystko szło dobrze, aż do dnia kiedy zadzwonił Wiktor. Była to sobota:

-Cześć Nina! Ivan chce się spotkać ze mną i Różą jutro w starej fabryce. Mamy tam być dokładnie w południe- po jego głosie rozpoznałam, że jest przerażony

-Niczym się nie przejmuj. Nie zostawię Was tam samych. Idźcie na to spotkanie i się nie bójcie. Będzie dobrze- przekonywałam go

-Jasne...-jego głos nie brzmiał zbyt pewnie

Pogadaliśmy jeszcze przez chwilę, po czym rozłączyłam się. Nie powiem, przez ten tydzień zbliżyliśmy się do siebie z Wiktorem. Jednak nadal nie do końca mu ufałam...

-Co się dzieje>- moje rozmyślania przerwał Damian

Wytłumaczyłam mu całą sytuację. Okazało się, że Damian miał przy sobie plan owej fabryki. Oczywiście nie omieszkaliśmy się z niej skorzystać. W pewnym momencie mój telefon zaczął wibrować :

"Wiem, że nie jesteś Betą Leczącym. Radzę Ci się pojawić jutro w tej opuszczonej fabryce. Chyba, że nigdy już nie chcesz zobaczyć Wiktora i Róży.

Ivan"

Bez słowa podałam telefon Damianowi.

-Skąd on ma Twój numer? - zdziwił się mój towarzysz

-Też się właśnie nad tym zastanawiam- odparłam

_Teraz to naprawdę musimy się przyszykować- westchnął

-My? - spytałam z kpiącym uśmiechem

-Tak, my. A co myślałaś? Przecież nie zostawię Cię samej- oburzył się Damian

Zaczęliśmy się śmiać. Dziwne,że pomimo tylu problemów nadal jestem w stanie mieć dobry humor.

-Nie miałabyś może ochoty wpaść ze mną do skrytki Łowców? -spytał mnie nagle Damian

-Jasne. Czemu nie? - odparłam z uśmiechem

Po zaledwie dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.

-Ile macie takich miejsc? -spytałam

-Każda wioska i miasto mają takich szesnaście- odparł Damian

-Nie za dużo jak na jednego Łowcę? -zdziwiłam się

Oblicze Damiana zachmurzyło się. Chyba trafiłam w jego czuły punkt.

-Nieważne- zbył mnie

Lubiłam Damiana na tyle, żeby nie drążyć tematu. Rozglądnęłam się po schowku, który przypominał dużą piwnicę. Były tu pistolety najróżniejszego kalibru. Do tego wiele noży i paralizatorów. Jednak najbardziej rzucały się imponujące łuki refleksyjne. Na każdym było wyryte jakieś imię. Spojrzałam pytająco na Damiana.

-Te łuki są dosyć specyficzne. Dzięki nim mamy wręcz sokoli wzrok podczas celowania. Ale żeby to było możliwe, na łuku musi być wyryte Twoje imię. Wtedy każdy Damian może strzelać z tego łuku- tu pokazał przedmiot z wygrawerowanym jego imieniem

-Nieźle- dotknęłam zafascynowana łuku

Jednak natychmiast zabrałam dłoń z sykiem. Mój towarzysz tylko się zaśmiał. Jednak widząc mój zagniewany wzrok, uspokoił się.

-Te łuki są owijane wilczym zielem. Przez to wilkołaki mają problem w odebraniu nam ich- wytłumaczył pomiędzy cichymi parsknięciami

Ja tylko przewróciłam oczyma.

Kiedy już wszystko zrobiliśmy, wróciliśmy do domu. Po zjedzeniu kolacji poszłam spać. W końcu jutro czeka mnie pracowity dzień...Z tą myślą usnęłam...

________________________________________________________________________________

A oto kolejny rozdział. Następny pojawi się dopiero za tydzień. Jak myślicie, czy Ninie uda się pokonać Ivana? :)

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz