Rozdział 24 "Walka o wolność"

229 18 2
                                    

Gdy tylko w pomieszczeniu pojawili się Łowcy wiedziałam co powiedzieć:
-Wypuście ich. Oddam Wam swoją moc- wyszeptałam patrząc na podłogę
Wiktor, który zdołał zregenerować siłę dzięki spokojnej nocy, spojrzał na mnie zaskoczony i przestraszony jednocześnie:
-Nie rób tego. Jeszcze damy radę-
-Może ty. Ale Arkowi zostało już mało czasu- odparłam wskazując na wpół przytomnego brata
Na ten argument wilkołak nie miał już co odpowiedzieć. Łowcy zatarli ręce z uśmiechem
-A zatem należy przygotować wszystko- oznajmił jeden z nich i cała grupka z zadowoleniem na twarzach opuściła pokój
Oparłam się ciężko o szarą ścianę i z trudem powstrzymałam łzy. Nigdy nie chciałam czegoś takiego robić. Po paru latach spokoju powróciły znienawidzone przeze mnie myśli. Dlaczego to ja muszę być Alfą Alf? Dlaczego nie może tego przeżywać ktoś inny, silniejszy, tylko ja? Odpowiedzi na te pytania nigdy nie poznałam i prawdopodobnie nie poznam. W końcu już dzisiaj zakończę swój marny żywot. Oddam swoją moc Łowcom, a moje ciało rozpadnie się w popiół i tyle będzie po potężnej wilkołaczej dziewczynie.
-Nino. Zastanów się jeszcze. Wytrzymamy nieco dłużej a Damian do tego czasu na pewno znajdzie sposób żeby nas uwolnić- naciskał na mnie Wiktor
-Czy ty nie rozumiesz, że to już koniec. Jeśli będę to przeciągała Arek zginie, a tego nigdy bym sobie nie wybaczyła- na myśl o takiej sytuacji poczułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy
-Ale...- zaczął Wiktor chcąc mnie przekonać
-Nie ma żadnego ale! Ja już podjęłam decyzję. Wolę oddać własne życie niż obserwować jak oni powoli odbierają wasze. Więc proszę Cię. Nie utrudniaj mi tego i spędźmy nasze ostatnie godziny bez żadnej kłótni- poprosiłam cicho a po moim policzku spłynęła jedna samotna łza
Po moich słowach zapadła cisza. Otarłam dłonią mokry ślad na mojej twarzy i, słysząc jakiś dźwięk, podniosłam wzrok. Przede mną siedział Arek i wpatrywał się we mnie ze smutkiem i poczuciem winy.
-Przepraszam- wyszeptał przytulając mnie- gdybym wtedy nie przyjechał do Ciebie nic by się nie stało, a ty mogłabyś dalej żyć w Burlington-
Odsunęliśmy się od siebie a ja pozwoliłam sobie na lekki uśmiech:
-To już nie ma znaczenia. Gdybym mogła cofnąć czas nadal chciałabym żebyś się wtedy pojawił. Wręcz marzyłam wtedy o tym. Nie widziałam Cię przez parę lat a potem nagle pojawiłeś się z powrotem w moim życiu. Nie chciałabym tego nigdy zmienić- odparłam
Chłopak znów mnie przyyulił. Nagle drzwi otworzyły się a do środka weszła wysoka brunetka o imtensywnie zielonych oczach:
-Kazali mi się Ciebie spytać co dokładnie potrzeba na rytułał- odezwała się chłodno
Przyjrzałam się dziewczynie. Ta mogła być w moim wieki bądź parę lat starsza. Przy pasie miała ciężki sztylet i najnowszy model pistoletu.
-Potrzebujecie noża bowiem muszę zmieszać moją krew z wrzącą wodą. Aby rytułał się ukończył wrzątek trzeba ostudzić i zamrozić. Lód powinien wtedy przybrać barwę czystej bieli. Każdy kto go dotknie zyska odrobinę siły, bowiem to właśnie w nim będzie zawarta cała moja moc. Jeśli chcecie się jeszcze czegoś dowiedzieć to pytajcie teraz gdyż po zamrożeniu mojej rozcieńczonej krwi umrę- odparłam patrząc hardo na dziewczynę
Ta pokiwała głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się szczerze. Zdziwiła mnie tym trochę, a jeszcze bardziej zaskoczyły mnie jej kolejne słowa:
-Masz pozdrowienia od Sebastiana- wyszeptała pochylając się nade mną
Spojrzałam na nią chcąc ją wypytać jednak ta już opuściła pomieszczenie. Zajęłam swoje poprzednie miejsce rozmyślając nad wszystkim i niczym. Jednak moje myśli wciąż wracały na ten sam tor - o co chodzi z tym Sebastianem. Zanim się zorientowałam drzwi otworzyły się z hukiem a do środka wszedł nieznajomy Łowca, który ujął mnie za ramię i uniósł do pozycji stojącej. Następnie wyprowadził mnie z pomieszczenia. Zauważyłam że dwaj inni wynoszą Arka i Wiktora. Poczułam lęk na myśl że zanierzają ich zabić. Łowca musiał wyczuć mój niepokój bo uśmiechnął się wrednie:
-Będą Twoją motywacją abyś wszystko zrobiła zgodnie z naszymi poleceniami-
Skinęłam głową poddenerowowana. Nasza trójka została wprowadzona do dużego poemiszczenia. Stanęłam przed glinianą misą z gotującą się wodą. Z kolei Arek i Wiktor zostali związani i posadzeni pomiędzy dwoma Łowcami z biczami. A więc to jest moja motywacja. Po otrzymaniu noża nacięłam delikatnie skórę na nadgarstku i skrzywiłam się lekko czując ból. Wyciągnęłam rękę aby moja krew spłynęła do misy jednak zatrzymałam się w połowie nasłuchując. Za drzwiami rozległy się krzyki i odgłos używanych karabinów. Po chwili wszystko usichło. Łowca spojrzał na mnie i gestem kazał komtynuować. Beznamiętnie patrzyłam jak pierwsza kropla mojej krwi miesza się z wodą. Wystarczą cztery aby moja moc znalazła się poza moim ciałem. Nagle drzwi wybuchły a wśród kłębów dymu pojawił się Sebastian. Jego kruczoczarne włosy były w nieładzie i posklejane krwią, a roziskrzone oczy rozglądały się dziko po pomieszczeniu. Cofnęłam rękę zanim czwara kropla trafiła do misy. Woda zaczęła stygnąć by po kilku minutach zamarznąć. W tym czasie Sebastian i jego stado rozprawili się z Łowcami w pomieszczeniu. Gdy woda zaczynała już zamarzać spojrzałam na Sebastiana z lękiem. Oto za chwilę umrę zostawiając brata, przyjaciela i chłopaka którego kocham. Poczułam jak miękną mi nogi a serce zwalnia. Znaczyło to że woda prawie całkowicie zamarzła. Usłyszałam rozpaczliwy krzyk i poprzez ciemną mgłę która nagle mnie otoczyła ujrzałam biegnącego w moją stronę Sebastiana. Było to ostatnie co zobaczyłam, potem zapanowała ciemność...

___________________________________
Kolejny rozdział niewiele po poprzednim. Pospieszyłam się prawda? Wybaczcie mi proszę jakiekolwiek błędy jeśli takowe popełniłam. Kolejny rozdział pojawi się najdzybciej jak będę mogła ;)
Poszukiwaczka00

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz