Rozdział 15 - "Plan Bazy"

334 21 0
                                    

Zmierzchało kiedy kładłam się do łóżka. Dzisiejsza przygoda z Sebastianem wciąż nie dawała mi spokoju. Czy ja naprawdę go kocham, czy robię to wszystko aby w jakiś sposób rozładować napięcie? Położyłam się ciężko wzdychając. Dzisiejszy dzień był beznadziejny i jednocześnie przecudowny. Jakimś cudem udało mi się zasnąć, mimo galopujących myśli. Śniło mi się, że uratowałam Arka. Wybiegaliśmy z bananami na twarzy z bazy Łowców. W moim śnie sama, samiutka go uwolniłam. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Przebudziłam się około północy. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jest za jasno. Rozejrzałam się uważnie po pokoju. Sprawdziłam okno, ale jedynym źródłem światła był księżyc. Przyjżałam mu się - wielki, potężny, srebrny okrąg, znieniawidzony przez wilkołaki. Bo w końcu jaka szanująca się osoba chciałaby co pełnię stawać się bezdusznym potworem. Na szczęście ja mam to już dawno za sobą. Od paru lat normalnie funkcjonuję kiedy jest pełnia, a także nie mam problemów ze spaniem. W takim razie co mnie obudziło? Skoro nie księżyc, ani żadne hałasy? Kiedy odwróciłam się z zamarem pójścia dalej spać mój wzrok przykuło coś błyszczącego na podłodze. Kiedy podeszłam bliżej okazało się, że jest to ten plan, który otrzymaliśmy w Polsce. Jednak teraz wyglądał całkiem inaczej. Przypadkowe kreski nagle stały się pokojami, a napisy zrobiły się większe, dłuższe i czytelniejsze. Nagle wszystko nabrało sensu. Cofnęłam się w celu pokazania tego rescie ale ku mojemu zdziwieniu wszystko zniknęło. Odwróciłam się do okna i zrobiłam krok do przodu - wszystko na nowo zostało odtworzone. Zrobiłam krok do tyłu i znowu zniknęło. Powtarzałam te czynności aż do skutku. Aż w końcu zrozumiałam... Chodziło o Księżyc! W jego świetle wszystko nabierało sensu. Jednak zdawałam sobie sprawę, że zostaje mi coraz mniej czasu. Tym bardziej, że w stronę księżyca zbliżały się chmury, które chciały udaremnić moje próby. Ale co to za problem dla XXI wieku. Wyciągnęłam swoje LG i cyknęłam pare fotek. Niestety już po chwili księżyc schował się za gęstymi chmurami i kartka stała się znowu bezużyteczna. Już miałam ją zgnieść kiedy przypomniałam sobie pewną podpowiedź : "Należy pamiętać, że w obóch postaciach przyniesie pomoc". Spojrzałam na nią po raz kolejny i mnie olśniło. Tak jak myślałam przypadkowe kreski wcale nimi nie były. Kartka przedstawiała plan wentylacji!!! Uradowana ruszyłam powiadomić innych o moim odkryciu. Jednak w połowie drogi zatrzymałam się. Nieważne czy pokażę to im teraz czy rano. Niech się wyśpią bo prawdopodobnie kolejna noc będzie jedną z najbardziej męczących w ich życiu. Ułożyłam się do spania, a myśl o uratowanym Arku sprawiła, że zasnęłam z uśmiechem na twarzy...
*********************************************************************
Nad ranem obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Zamarłam zaniepokojona wysłuchując najlżejszego dźwięku. Ale jedyne co słyszałam to spokojne oddechy dwóch osób... Zaraz! Dwóch?! Zerwałam się gwałtownie i pobiegłam do salonu nie zważając na to, że kogoś obudzę. Kanapa była pusta, jedyne co na niej leżało to zmięty koc i poduszka, którą Sebastian dostał ode mnie do spania. Z kolei na stoliku do kawy leżała karteczka. Drżącą ręką podniosłam ją wspominając podobną sytuacje kiedy porwabo Arka. Po przeczytaniu listu odetchnęłam z ulgą:
"Wybaczcie, że poszedłem bez , ale widząc jak Nina cierpi bez swojego brata nie jestem w stanie siedzieć z założonymi rękoma. Poszedłem po moje stado. Zaczniemy patrolowanie całego Madrytu. Jeśli dam rade to postawie na nogi każde stado w tym mieście, a także pobliskich wioskach. W końcu któremuś z nas uda się schwytać jakiegoś Łowcę. A on z kolei powie nam wszystko co będziemy chcieli wiedzieć - po dobroci albo nie. Liczę na to, że wszystko pójdzie po mojej myśli i już za parę dni odbiemy Arka. Obyście jako pierwsi przeczytali ten liścik. Ninie przekażcie tylko moje przeprosiny i to, że ją kocham.
Sebastian"
Poczułam zawód i gniew spowodowane tym listem. Jak on może chcieć odbić Arka bez nas. Albo inaczej, jak śmie odejść bez słowa. Bez znaczenia dlaczego, ale mógł chociaż powiedzieć to jednemu z nas. Skąd możemy wiedzieć, że go nie porwali skoro zostawił tylko list? Przecież mógł go napisać każdy. A ani ja, ani Wiktor, ani nawet Damian, nie znaliśmy jego charakteru pisma. Usłyszałam, że chłopacy już wstali więc uciekłam z powrotem do pokoju. Dzięki wilczemu słuchowi dowiedziałam się, że już przeczytali list. Teraz debatowali co mi powiedzieć. Stwierdziłam, że czas się pokazać. Kiedy tylko weszłam do kuchni chłopacy zamilkli. Zauważyłam, że Damian schował coś za swoimi plecami, jednak nie zareagowałam.
-Stało się coś?- spytałam z niewinnym uśmiechem
-Nic ważnego. Po prostu Sebastian poszedł do swojego stada, liczy na to, że razem z nimi zdoła zdobyć plan bazy. Kazał Ci tylko przekazać, że Cię kocha i zrobi wszystko żeby Ci pomóc- odparł Wiktor z kamienną twarzą
-Szkoda, że już wyszedł, bo ja posiadam plan bazy- odparłam machając telefonem
-Co? Jak to?!- zdziwił się Damian
Opowiedziałam im o moim nocnym odkryciu i pokazałam zdjęcia. Łowca potarł w zamyśleniu brodę:
- To wszystko zmienia...

_______________________________________
Cześć! To znowu ja :) Chyba powoli opuscza mnie romansowa wena. A może po prostu powodem jest brak Sebastiana w kolejnych rozdziałach? W każdym bądź razie trochę wam zaspojleruję co się dzieje w wiosce, gdzie zaczęliśmy przygodę. Otóż, podczas gdy Nina ratuje brata, w Burlington pojawił się nowy wróg, który z dnia na dzień staje się coraz potężnejeszy...
Buziaki :*
Poszukiwaczka00

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz