Uwaga, uwaga! Ten rozdział będzie napisany z perspektywy Sebastiana :*
________________________________________
Moje stado i ja już od samego rana, jak tylko wyszedłem z hotelu, poszukiwaliśmy jakichkolwiek poszlak, które naprowadziłyby nas na trop bazy. Wszyscy szukaliśmy jakiegoś Łowcy, który dobrowolnie (albo nie) podałby miejsce bazy i jej plan. Jednak jak na razie nasze starania nie odniosły żadnego skutku. Poza tym, że ludzie zaczęli nas unikać tak, jakby każdy wiedział co robimy i czego szukamy i nie chcieli nam na to pozwolić, ale nie byli wystarczająco silni aby to zrobić. To spowodowało, że zaczęliśmy zachowywać się nieco tajniej. Jednak minus był taki, że Łowcy bez trudu mogli nas rozpoznać. Ale jak my mamy rozpoznać ich? Wystarczy kurtka zasłaniająca mu ramiona i już wygląda jak zwykły, nic nie znaczący, człowiek. Stałem na dachu jednego z hiszpańskich cenrów i obserwowałem okolicę. Pośród setek ludzi czasami migali mi członkowie mojego stada. I kiedy tak stałem na górze, moją uwagę zwrócił pewien 15- latek. Obserwował z pewną dozą niepokoju jak moi ludzie starają się jak najdyskretniej sprawdzić każdego. Polegało to głównie na węchu, bowiem Łowcy posiadali zapach inny niż reszta.
-Chłopak pod Żabką. Sprawdźcie go- powiedziałem wiedząc, że wilkołaki na dole dosłyszały mój głos
Niestety kiedy tylko chłopak zorientował się, że moje Bety idą w jego stronę, wycofał się. Zakląłem szpetnie i zeskoczyłem na dół. Jak na normalnych ludzi przystało - nawet na mnie nie spojrzeli. Podbiegłem do zdezorientowanych chłopaków. Naturalnie widząc moją niezadowoloną minę, odsunęli się ode mnie z przestrachem - pozostałość po dyktaturze Ivana. Westchnąłem i pokręciłem z ubolewaniem głową. Bety od razu zrozumiały przekaz i przystąpiły do mnie uważnie słuchając tego, co mówię:
-Musimy znaleźć tego chłopaka. Jestem prawie stu procentowo pewien, że jest Łowcą. Złapcie go znamim wróci do bazy i poinformuje swoich. Bo wtedy nasza misja nie będzie miała już sensu, bo będą poruszali się grupkami.-
Po tych słowach Bety rozpierzchły się we wszystkie strony. Ja z kolei poszedłem w kierunku w jakim udał się chłopak. Przechodząc obok jednego ze sklepów, coś podkusiło mnie abym tam wszedł. Po chwili byłem już w środku. Od razu go ujrzałem. Brunet o piwnych oczach i lekkim trądziku stał przy stoisku z zabawkową bronią. Miał na sobie białą, sportową bluzę z kapturem i ciemne spodnie. Z początku nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Dopiero kiedy podszedłem bliżej chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie beznamiętnie. Umiejętnie unikając jego wzroku, stanąłem obok i udałem, że zainteresował mnie plastikowy pistolet na kulki. Chłopak westchnął ciężko czym wywołał mimowolny uśmiech na mojej twarzy:
-Potrzebuje Pan czegoś?- jego nagłe odezwanie zaskoczyło mnie
-Nie, dziękuję. Tylko się rozglądam- odparłem z wymuszonym uśmiechem
Chłopak odwzajemnił go, jednak nie objął oczu.
-Na przykład Łowcy?- oczy bruneta wpatrywały się we mnie intensywnie
Postanowiłem nie owijać w bawełnę, skoro i tak zostałem już rozpoznany:
-Potrzebuję informacji- oznajmiłem, czego skutkiem było wysokie uniesienie brwi w niemym pytaniu
-Chcę się dostać do bazy- usłyszałem, jak chłopak gwałtownie nabrał powietrza do płuc zaskoczony moją szczerością
Jednak po chwili się opanował i znowu obrzucił mnie spojrzeniem wyzutym z uczuć
-Niestety nie mogę Ci pomóc- pokręcił przecząco głową
Poczułem lekkie zniecierpliwienie, które szybko zmieniło się w gniew. Podczas gdy my tu gadu, gadu, Arek cierpi i powoli umiera w lochach. Postąpiłem krok w stronę 15-latka i odezwałem się cichym, złowróżbnym głosem:
-Pomożesz mi dobrowolnie albo nie- wywarczałem
Z pewną dozą zadowolenia zauważyłem jak w jego oczach błysnął strach. Jednak już po chwili przemienił się on w rozbawienie i pogardę:
-Tu nie możesz mi nic zrobić. Dookoła pełno ludzi, a do tego kamery- chłopak wskazał na białe pudełka zwisają z sufitów
-Nie możesz tu siedzieć całą wieczność. W końcu będziesz musiał stąd wyjść, a tam ja będę czekał- to mówiąc wskazałem na drzwi wejściowe
Gdy przechodząc dotknąłem chłopaka, ten wzdrygnął się mimowolnie, czym wywołał kolejny uśmiech na mojej twarzy. Wyszedłem na zewnątrz z zamiarem ciągłej obserwacji sklepu. Jednak nie było mi dane spokojne siedzenie na pobliskiej ławce. Koło mnie usiadł jakiś nieznajomy. Spojrzałem na niego z zamiarem wyproszenia go i zawachałem się... Od razu rzucił mi się w oczy jego tatuaż przedstawiający wyjącego wilka. Zdałem sobie sprawe w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłem. Tym bardziej, że po chwili po mojej drugiej stronie usiadła kobieta, na której ramieniu także pysznił się tatuaż. Żałowałem, iż wysłałem wszystkie Bety w teren i żadna nie została ze mną...
-Czy coś się stało?- spytałem znając już odpowiedź
-Doszły nas słuchy, że w naszym mieście pojawiło się nowe stado. Przyszliśmy powitać jego Alfę- mężczyzna uśmiechnął się chłodno a mnie przeszedł dreszcz
-To miło z Waszej strony- z trudem zapanowałem nad drżeniem głosu
Nagle zauważyłem, że chłopak wychodzi ze sklepu. 15-latek posłał mi wredny uśmieszek i odszedł raźno pogwizdując. Miałem ochotę zerwać się i czym prędzej za nim pobiec. Niestety obecność dwóch dorosłych Łowców znacznie utrudniało sprawę. Zanim dobiegłbym do chłopaka miałbym w plecach 10 naboi. Tak więc przemogłem się i spokojnie siedziałem pomiędzy Łowcami. Kobieta pochyliła się w moją stronę:
-Przyszliśmy powitać Cię tak jak poprzednie Alfy- to mówiąc wbiła mi w brzuch sztylet z wygrawerowanym wilkiem
Wciągnąłem gwałtownie powietrze czując jak ogarnia mnie przerażenie. Patrzyłem z lękiem na rękojeść wystającą z mojego brzucha. Tymczasem kobieta kontynuowała:
- Nie myśl sobie, że możesz się panoszyć po mieście. Tutaj żądzimy my, a Tobie pozwalamy żyć tylko dlatego, że nie zareagowałeś jak inne Alfy- oznajmiła
Mężczyzna wyciągnął nóż z mojego brzucha i poklepał mnie przyjaźnie po plecach:
-To skoro już sobie wszystko powiedzieliśmy, my wracamy do siebie- kobieta z mężczyzną odeszli
Siedziałem na ławce próbując się uspokoić i czekając aż rana się zagoi. Nagle stanął przede mną jeden z moich Bet:
-Złapaliśmy go!- oznajmił uradowany
Natychmiast zapomniałem o bólu i ranie. Wstałem i czym prędzej podążyłem za Betą....
________________________________________
Przepraszam... Wiem, że powinnam była dodać rozdział w poniedziałek, ale mam masę nauki, a do tego wena ma jakieś widzi mi sie. Raz jest, a 5 min potem jej nie ma. I jak ja mam tak funkcjonować? :( Poza tym muszę i chcę podziękować BlackDragonOld za pomoc :* Musisz wiedzieć, że poszło mi bardzo dobrze. Pomijając oczywiście fakt, że głos drżał mi momentami niemal tak mocno jak nogi :,) Tak więc pokaz się udał, a ja kupiłam sobie śliczną sukienke. Jeśli chcecie ją zobaczyć to dajcie znać, a ja w kolejnym rozdziale wstawie jej zdjęcie :)
Buziaczki :*
Poszukiwaczka00
CZYTASZ
Alfa Alf~ZAKOŃCZONE
WerwolfNina to 16- letnia wilkołacza dziewczyna. Pomimo młodego wieku na jej barkach spoczywa odpowiedzialne zadanie - jako Alfa Alf ma bronić swoich. Jednak czy to jest takie proste? Z jednej strony agresywne wilkołaki, z drugiej porywacze jej brata i mor...