Rozdział 6 - "Pomocna Łapa"

765 44 1
                                    

              AnnieMaryMwymień użytkownika

Rankiem okazało się, że nie nastawiłam budzika. Na szczęście, a może na nieszczęście, miałam inny, mniej zawodny.To właśnie on o 8 rano stanął koło mojego łóżka i wylał na moją głowę litr lodowatej wody. Poderwałam się z łóżka z dzikim wrzaskiem. Za to Damian tarzał się po podłodze ze śmiechu. Spiorunowałam go wzrokiem. Jednak moja złość szybko minęła i po chwili do niego dołączyłam. Trudno mi się gniewać na tego Łowcę. Pokochałam go jak brata. Dzięki niemu nie załamałam się, pomimo zniknięcia Arka... Mam nadzieję,że nic mu nie jest... Moje rozmyślania przerwał głos Damiana:

-Szykuj się słonko-

-Po co? Jest dopiero ósma. A przypominam Ci, że dzisiaj niedziela i mam wolne- odparłam niezadowolona

-Przecież dzisiaj Ivan będzie na nas czekał o dwunastej w starej fabryce- przypomniał mi Łowca

-W takim razie wyjdź z mojego pokoju. Muszę się przebrać- wygoniłam go

-Mogę zostać. Tak pięknego widoku nie ma się na co dzień- puścił mi oczko

Rzuciłam w niego poduszką krzycząc "zboczeniec".Jak na wilkołaka przystało trafiłam go dokładnie tam gdzie celowałam, a mianowicie w twarz.

-Dobra.Już wychodzę- mruknął z niezadowoleniem

Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, poszłam wybrać rzeczy. Blond włosy upięłam w luźnego koka a oczy delikatnie podkreśliłam kredką. Rzadko się maluję, ale dzisiaj naszła mnie ochota na makijaż. Kiedy skończyłam strojenie, okazało się, że jest już dziesiąta. Pobiegłam czym prędzej do kuchni. Na całe szczęście Damian pomyślał o moim żołądku i zrobił kanapki. Oprócz nich na stole leżała karteczka.

Pojechałem po broń. Spotkamy się przed fabryką.

Do tego były dołączone drobne na taksówkę. Zmięłam karteczkę i wyrzuciłam do kosza. Kiedy była jedenasta, taksówka stała już pod moim domem. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres. Ten spojrzał się na mnie krzywo ale nic nie powiedział. Okazało się, że droga zajmie około 40 minut. W pewnym momencie taksówkarz spytał:

-Nie miałaby Pani nic przeciwko abym podwiózł jeszcze kogoś? Taksówek w Burlington jest mało, a klientów przybywa-

-Nie będzie to dla mnie problemem-wzruszyłam ramionami

Chwilę później koło mnie usadowił się chłopak może o dwa lata starszy ode mnie. Był bardzo przystojny. Umięśniony, opalony młody mężczyzna od razu przyciągnął moją uwagę. Miał kruczoczarne włosy i niebieskie oczy o intensywnej barwie. Spojrzał na mnie, a moje ciało przeszedł dreszcz. Z niewiadomego powodu zarumieniłam się. Szybko odwróciłam głowę zrywając tym samym kontakt wzrokowy z nieznajomym. Starałam się skupić na krajobrazie za oknem, ale jego obecność skutecznie ,mnie rozpraszała. Starałam się uspokoić rozkołatane serce i przyspieszony oddech.

-Wszystko w porządku?- i nici z moich prób

Jego głos był taki melodyjny, słodki i...pełen troski.

-Tak, jasne- uśmiechnęłam się w jego stronę

No nie,znowu te oczy...

Nagle taksówka podskoczyła, a ja nieświadomie złapałam chłopaka za rękę. Gdy zdałam sobie sprawę co zrobiłam, natychmiast zabrałam dłoń rumieniąc się przy tym. Taksówkarz przeklnął i wysiadł z auta. Siedziałam z nim sam na sam wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy. Nagle chłopak wysiadł. Kiedy poszłam w jego ślady, okazało się,że ciemnowłosy zniknął.Dziwne...Zapłaciłam taksówkarzowi i resztę drogi przebyłam piechotą.

-Spóźniłaś się- zostałam zbesztana przez Damiana

-Taksówka się zepsuła. Musiałam iść na piechotę-odparłam z wymuszonym uśmiechem

Spojrzałam na ponure kominy fabryki. Kiedy szliśmy w jej stronę, pod naszymi nogami chrzęściło szkło z rozbitych butelek. Może właśnie tym się tutaj zajmowali? Może kiedyś była to huta szkła? Drzwi wejściowe były ogromne. Na szczęście nie zaskrzypiały kiedy wchodziliśmy do środka. Od razu usłyszałam podniesiony głos Ivana:

-Miałeś się dowiedzieć kim ona jest! Tak trudno wykonać jedną prostą rzecz?! Co mi po tym,że jest wilkołakiem, skoro nie wiem jakim? I nie wciskaj mi tutaj kitu, że jest Betą Leczącą, bo takie wyginęły!!!-

-Sam widziałem, że uleczyła człowieka. A to potrafią tylko Bety Leczące- odparł przestraszony Wiktor

Oprócz tej dwójki wyczuwałam jeszcze trzy osoby. Wampirzycę Wiktorię i dwa wilkołaki. Z pewnością są to Alfy stad podległych Ivanowi. Stanęłam za jednym z filarów i zaczęłam obserwować akcję. Damian poszedł w moje ślady. Nawet nie zauważyłam kiedy nałożył strzałę na swój łuk. W dużym pomieszczeniu stali Wiktor i Róża, którzy starali się zachować jak największą odległość os Ivana. Słyszałam ich szybko bijące serca. Z kolei Alfa chodził nerwowo po całym pomieszczeniu. Po raz pierwszy miałam okazję go zobaczyć. Był toi wysoki mulatro piwnych oczach. Wystarczyło tylko spojrzeć w jego twarz,żeby zrozumieć jasny przekaz

Ja tu króluję. Albo będziesz mnie słuchać, albo zginiesz.

Ale ja stawiałam czoła silniejszym od niego. Mój wzrok padł na dwoje Alf stojących z boku. W cale nie wyglądali na braci. Pierwszy był niskim rudzielcem o zielonych oczach. On z pewnością jest Alfą pierwszej kategorii. Przeniosłam wzrok na tego drugiego i zamarłam...To był ten chłopka z taksówki! Jakby wyczuwając,że jest obserwowany, ciemnowłosy podniósł wzrok. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Poczułam nagły przypływ odwagi.

-Nina!Co ty robisz?- syknął Damian

Jednak ja go nie słuchała. Z iście królewskim warknięciem wyszłam z ukrycia...

________________________________________________________________________________

Oto i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;) Od razu chciałam podziękować mojej przyjaciółce. Gdyby nie ona ten rozdział nie byłby pełen ciemnowłosego chłopaka. Jak myślicie kim on jest? Czy Nina czuje do niego miętę? Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach;)

Poszukiwaczka00

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz