Rozdział 11 - " Polska Baza"

428 31 0
                                    

W chwili gdy myślałam, że ten tunel nie ma końca moje stopy dotknęły podłoża. Pod wpływem zderzenia z podłogą zgięłam nogi aby zamortyzować upadek. Rozejrzałam się dookoła i zarumieniłam się. Znajdowałam się w dużym, białym pomieszczeniu pełnym ludzi. Były tam dzieci, dorośli a nawet osoby starsze! Słysząs szum odsunęłam się o krok. Po chwili w miejscu w którym stałam wylądował Wiktor. Rozejrzał się czujnie dookoła. Dostrzegłwszy mój lekko spanikowany wzrok skinął głową i uśmiechnął się krzepiąco. Postąpiłam krok do przodu:
-Witajcie! Nazywam się Nina i jestem wilkołakiem. Gdzie znajdę waszego przywódcę?- mój głos poniósł się echem po pomieszczeniu
Ludzie nadal stali w miejscu i w milczeniu nam się przyglądali. Czułam się bardzo niezręcznie, bowiem zawsze unikałam publicznych wystąpień. Wreszcie ktoś z tłumu poruszył się:
-Dowódca Jankins jest nieobecny. Ale jest jego zastępca Kowalski- odezwał się i wskazał na jedną ze ścian
Dopiero teraz zauważyłam, że pomieszczenie posiada kilkanaście drzwi. Ruszyłam w kierunku tych wskazanych przez nieznajomego. Wiktor ruszył za mną choć trochę niepewnej ode mnie. Gdy znalazłam się przy drzwiach spojrzałam na mężczyznę. Ten skinął głową zachęcająco. Zapukałam... Odpowiedziało mi przytłumione "wejść" i od razu zastosowałam się do polecenia. Wiktor podążał za mną niczym cień. Zamykające się za nami drzwi odcięły nas od powracających stopniowo rozmów. Pomieszczenie było całkiem przytulne ; zielono- niebieskie ściany i meble z dębowego drewna. Przy biurku siedział starszy mężczyzna. Miał pomarszczoną skórę i bujne, brązowe włosy przeplatane siwizną. Uniósł głowę i spojrzał na nas z zaskoczeniem. Pomimo pewnego sędziwego wieku jego zielone oczy hardo się we mnie wpatrywały.
- Potrzebujecie czegoś?- spytał przyjemnym dla ucha tenorem
-Nazywam się Nina, a to jest Wiktor. Jesteśmy wilkołakami. Przybyliśmy na rozmowy z dowódcą... Jenkinsem? Ale powiedziano nam, że jest on nieobecny i Pan zajmuje jego miejsce- zauważyłam, że kiedy wspomniałam o tym kim jestem, mężczyzna spojrzał nerwowo na swoją broń
Spojrzałam na Wiktora kolejny raz tego dnia zdzorientowana. Nagle usłyszałam głos w słuchawce:
- Nie przypominam sobie aby zastępcą dowódcy polskiej bazy był ktoś o nazwisku Kowalski. Bądźcie ostrożni- machinalnie skinęłam głową
Zielonooki mężczyzna rozsiadł się wygodniej i wskazał nam krzesła przed biurkiem. Zajęliśmy czym prędzej miejsca.
- Z jakiego powodu tu przyjechaliście?- spytał patrząc na mnie uważnie
Widocznie uznał mnie za przywódcę i główne zagrożenie. Z kolei Wiktorem w ogóle się nie przejął. Widocznie uznał go za swego rodzaju obrońcę. Ale wtedy oznaczałoby, że wie kto jest Alfą - Czy to aż takie widoczne?
-Podobno przetrzymujecie tu mojego wampirzego brata- oznajmiłam
Jednak ku mojemu rozczarowaniu mężczyzna pokręcił przecząco głową.
-Od dwóch miesięcy nie schwytaliśmy żadnego wilkołaka- rozłożył ręce przesuwając się delikatnie w prawą stronę
Z niezadowoleniem stwierdziłam, że przybliżył się przy tym do broni leżacej na blacie biurka. Jednak nie mogłam jej zabrać. Wtedy z pewnością byłabym już martwa. Westchnęłam:
-A czy orientuje się Pan gdzie mogli zawieźć wampira z Ameryki?- spytałam siląc się na uprzejmy ton
-Wszędzie- brzmiała jego odpowiedź
Teraz Kowalski miał broń już na wyciągnięcie ręki. Poczułam jak jego mięśnie się spinają - przygotowuje się do szybkiego wysiłku. Po chwili Wiktor zrobił to samo. Ja z kolei zachowałam kamienną twarz. Stwierdziłam, że nie ma co się kryć skoro on i tak zamierza chwycić za broń:
-Nie powiedziałam Panu najważniejszego. Nazywam się Nina Ratajczak i jestem Alfą Alf-wyznałam
Mężczyzna zamarł i spojrzał na mnie z trwogą:
-Musicie już iść-oznajmił zdenerwowany
-Dlaczego?- zdziwiłam się
- Jeśli dowiedzą się, że tu jesteście a ja was nie złapałem to wysadzą bazę. Tak więc musicie już iść- powtórzył z naciskiem
Posniosłam się zaniepokojona jego słowami. Spojrzałam na Wiktora, który z kolei spojrzał na mnie. Wtedy uderzyła mnie jeszcze jedna myśl:
- Jak się dostać do bazy w Madrycie?- spytałam
Kowalski w odpowiedzi wyciągnął rulon i mi go podał. Domyślam się że jest tam mapka ale żeby to sprawdzić musiałabym najpierw wyjść z bazy. Skłoniłam głowę w podzięce a Wiktor poszedł w moje ślady. Oczywiście odzew był taki sam. Następnie wyszliśmy z pokoju. Tym razem nikt nie zwrócił na nas uwagi. Widocznie tym, którzy wychodzą cali i zdrowi od szefa można ufać.Podeszliśmy do drabiny i zaczęliśmy się wspinać. Cieszyłam się, że wracając nie musiałam się zetknąć z uwagą każdego Łowcy. Jaka szkoda, że wtedy nie zauważyłam pewnego młodego mężczyzny stojącego pośród tłumu w bazie i obserwującego moje poczynania...

______________________________________
Oto kolejny rozdział! Akcja stopniowo się rozwija. Mam nadzieję, że wystarczająco szybko aby Was zainteresować. Z powodu ferii rozdziały będą się pojawiały stosunkowo często. Powiedzmy dwa na tydzień - albo trzy. Aktywność mile widziana. Do następnego ;)
Poszukiwaczka00

Alfa Alf~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz