|34| W jaki sposób po raz pierwszy uratował Ci życie? cz.1

5.6K 225 28
                                    

Scott

Był późny wieczór, słońce zachodziło i robiło się coraz ciemniej. Pokłóciłaś się ze swoim starym przyjacielem o nową dziewczynie, która próbowała odizolować cię od chłopaka. Po szkole nowa zagroziła ci że masz trzymać się od swojego przyjaciela z daleka. Było ci przykro z powodu kłótni więc wybrałaś się nad wodę, nikogo nie było, byłaś sama ze swoimi myślami. Myślałaś o zadzwonieniu do Scotta, czujesz do niego coś więcej niż przyjaźń i miałaś nadzieję że poznanie prawdy o jego wilczej naturze was zbliży, ale tak się nie stało. Wyrzuciłaś ten pomysł z głowy, nie chcąc marnować jego czasu na tak mało istotne rzeczy, jednak brakowało ci go, chciałaś aby cię przytulił, był przy tobie. Gdy rozmyślałaś o całej sytuacji, usłyszałaś szelest, jakby ktoś się podkradał. Nie przestraszyłabyś się gdyby był dzień, ale nadchodziła noc. Przypomniałaś sobie, że dzisiaj jest pełnia i zaczęłaś modlić się w duchu aby to nie było jakieś nadnaturalne stworzenie, które straciło nad sobą kontrolę. Próbowałaś dostrzec kogoś w głębi lasu, ale nie zobaczyłaś nikogo. Nagle ktoś chwycił cię za kostkę i zaczął wciągać do wody, zaczęłaś krzyczeć, ale po chwili znalazłaś się pod wodą. Ktoś próbował cię udusić, przytrzymywał twoją głowę pod wodą uniemożliwiając ci wydostanie się na powierzchnie. Powoli traciłaś dech, gdy nagle napastnik wyciągnął ręce z wody. Nie miałaś siły wypłynąć na powierzchnie, miałaś wrażenie że to koniec. Po krótkiej chwili poczułaś jak silne ręce wyciągają cię z wody, od razu wzięłaś głęboki wdech. 

-Już w porządku, jesteś bezpieczna. - powiedział chłopak, otulając mnie w jego bluzę .

-Scott? 

-Tak to ja, powiemy szeryfowi o tym co próbowała tamta dziewczyna. Nie chcę aby coś ci się stało. - powiedział z troską w głosie.

-Dziękuje...tak właściwie jak się tu znalazłeś? 

-Chciałem się przewietrzyć i odreagować, wiesz jest pełnia, byłem trochę poddenerwowany. Miałem zamiar tu przyjść a jak usłyszałem krzyk to zacząłem biec. 

-Dziękuje.

Stiles

Nowej w szkole nigdy nie jest łatwo, pewna grupka uwzięła się na ciebie. Nie miałaś spokoju w szkole. Znałaś jedynie Stilesa, ale zbyt krótko aby móc to nazwać przyjaźnią. Musiałaś zostać po lekcjach, ponieważ jeden chłopak postanowił zrzucić na ciebie swoją winę. główne drzwi wejściowe były już zamknięte, dlatego wyszłaś tylnym wejściem. Niby miałaś bliżej do auta, ale przy nim stali twoi dręczyciele. Gdy tylko zauważyli, że idziesz zaczęli kierować się w twoją stronę. 

-Nie ładnie rzucać kulkami w nauczyciela. - powiedział jeden z nich.

"Zignoruj, po prostu zignoruj"

Chciałaś już odejść, gdy ktoś przewrócił cię na ziemie. Usłyszałaś szyderczy śmiech i poczułaś jak uderzają cię w brzuch. Zaczęli cię kopać i powoli traciłaś przytomność, gdy usłyszałaś krzyk Stilesa.

-Zostawcie ją! - W chwili gdy podbiegł, wszyscy uciekli. - Nic ci nie jest? Głupie pytanie, choć zawiozę cię do szpitala.

-Nie trzeba, naprawdę nie jest tak źle. 

-Nie odpuszczę, nie wyglądasz najlepiej. 

Gdy Melissa, mama najlepszego przyjaciela twojego wybawcy skończyła opatrywać rany, zobaczyłaś Stilesa siedzącego pod salę.

-Dziękuje, naprawdę.

-Do usług. - uśmiechnął się i zaproponował ci powrót do domu.

Derek

Czekałaś na swojego tatę aż wreszcie po ciebie podjedzie, obawiałaś się sama wracać do domu ze względu na nie zbyt bezpieczną okolice. Po godzinie czekania, zadzwonił do ciebie i oznajmił, że nie może po ciebie przyjechać. Wściekłą i trochę wystraszona postanowiłaś wrócić do domu sama. Cała droga minęłaby spokojnie, gdyby nie to że zaczepił cię pewien mężczyzna. 

-Co ładna dziewczyna robi tu sama? - zapytał. 

Na sam dźwięk jego głosy, przeszły przez ciebie dreszcze a serce zaczęło bić o wiele szybciej. Postanowiłaś zignorować i iść dalej. Jednak mężczyzna dalej podążał za tobą, gdy przyśpieszyłaś, ten zrobił to samo. Zaczęło się powoli ściemniać i zaczynałaś panikować. Postanowiłaś spróbować biec, ale mężczyzna najwyraźniej postanowił to samo. Nie zwracałaś uwagi na to gdzie idziesz, w którą stronę, skupiłaś się na tym aby schować się w krzakach i zgubić mężczyznę. Gdy biegłaś, wpadłaś na kogoś, to był Derek. 

-Twoje serce bije szybciej niż Stilesa gdy zobaczył pająka. 

-O Boże, to ty - odetchnęłaś. - tamten koleś mnie śledził.

-Który?

-Ten który właśnie idzie. - wskazałam mu mężczyznę.

Derek kazał mi poczekać w Camaro.

-Co zrobiłeś? - zapytałam gdy wrócił.

-Porozmawiałem z nim sobie.

-Dziękuje, nie chce wiedzieć jakby mogło to się skończyć.

-Nie chodź koło takich miejsc, zwłaszcza sama. Nie chcę aby stała ci się krzywda.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Nareszcie coś dłuższego! Komentujcie kangurki! ♥ Postaram się aby jeszcze w ten weekend napisać drugą część ♥

Teen Wolf PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz