|68| Godzicie się - Scott

4K 183 45
                                    


Minęły dni, dni, które spędziłaś siedząc w ciemnym pokoju. Nie płakałaś, nie miałaś już czym. Nie byłaś smutna, raczej było ci już wszystko obojętne. Nic nie jadłaś a mimo to nie byłaś głodna, nie spałaś a mimo tego nie byłaś zmęczona. Nikt się do ciebie nie odzywał, nic nie pisał, nie dzwonił.

Leżałaś na plecach i wpatrywałaś się w sufit, promienie zachodzącego słońca próbowały przedostać się przez żaluzje. Złoty promyk wpadł do pokoju, uśmiechnęłaś się lekko pod nosem i niespodziewanie jedna łza spłynęła po twoim policzku.

Przypomniałaś sobie twoje i Scott'a pierwsze spotkanie, jego uroczy uśmiech, gdy cię zobaczył, jego oczy, w które mogłabyś się wpatrywać godzinami. Chłopak rozświetlił twoje życie, zupełnie jak złoty promyk słońca wpadający do ciemnego pokoju.

Twoje rozmyślania przerwał odgłos gwałtownego otwierania drzwi.

-y/n nie wiem co się stało, ale skoro nie chcesz mi powiedzieć to nie mogę ci tak po prostu siedzieć w domu i opuszczać szkołę. Jutro idziesz do szkoły i proszę Cię nie chcę żadnego telefonu od twojego wychowawcy, że poszłaś na wagary! - powiedziała ostro twoja mama.

Zatrzasnęła za sobą drzwi sprawiając, że podskoczyłaś.

-Czyli to jutro, już jutro spotkam się z tymi wszystkimi spojrzeniami. Chciałabym chociaż raz nie być sobą. - pomyślałaś a wizja jutrzejszego dnia przyprawiła cię o gęsią skórkę.

Scott p.o.v.

Stiles siedział obok mnie i od dłuższego czasu o czymś mówił, nie wiem o czym i szczerze nawet mnie to teraz nie obchodziło. Wpatrywałem się ślepo w podłogę i myślałem. Myślałem o y/n, nie mogłem wyrzucić jej z mojej głowy.

-Hej! Scott czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał Stiles.

-Hmm? A tak, tak myślę, że on może być za to odpowiedzialny. - powiedziałem zgadując, że mówił coś o morderstwach.

Stiles popatrzył się na mnie jak na idiotę.

-Mówiłem o prezencie dla Lydii. - powiedział.

-Oh...

-Stary co się dzieje? Chodzi o y/n, prawda?

Kiwnąłem głową i wziąłem głęboki wdech.

-Martwię się o nią, nie wiedziałem, że ma jakieś problemy, a nawet, gdyby je miała to sądziłem, że mi o tym powie! Nie sądziłem, że kiedykolwiek ucieknie w narkotyki!

-Może wcale nie uciekła...

-Co masz na myśli? - zapytałem.

-No wiesz, może ktoś ją wrobił. Dałeś się jej wyjaśnić w ogóle?

-Nie... - odparłem.

-Myślę, że nie powinieneś na nią od razu tak naskakiwać, zresztą nikt z nas nie powinien.

y/n p.o.v.

Następnego dnia ubrałaś za dużą bluzę, która zasłaniała twoje chude dłonie, pomalowałaś się, aby zmęczenie wypisane na twojej twarzy było mniej widoczne, włosy zostawiłaś rozpuszczone, aby w pewnym stopniu zasłaniały twoją twarz. Oczywiście nie zjadłaś śniadania, nie miałaś ochoty na jedzenie.

Teen Wolf PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz