sixteen

116 20 6
                                    


"Nothing in the cage of my ribcage. Got no heart to break, like it that way. Nothing in the cage of my ribcage. Emptiness is safe, keep it that way"

"Ribcage" Andy Black

- Ty naprawdę postradałaś zmysły - westchnęła Blair, przeczesując dłonią moje włosy.

- Dorosłam - odparłam, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.

Nie poznawałam siebie. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie zupełnie obca osoba. Czułam się dużo lepiej. Nic nie przypominało mi mojego dawnego życia. Byłam nareszcie wolna, nikt mnie nie mógł oceniać, kontrolować i trzymać pod kloszem.

Dosłownie obcięłam sobie sama moje włosy, które od razu znalazły się w koszu. Gdy wyszłam z łazienki z całkiem nową fryzurą, włosami, które nie sięgały mi nawet do uszu, moja przyjaciółka krzyknęła przerażona. Nie poczułam się tym urażona, a wręcz przeciwnie zaśmiałam się. Poprosiłam ją, żeby mi pomogła.

Blair od razu poleciała do osiedlowego sklepu, w którym na szczęście znalazła czarną farbę do włosów. Tak, zafarbowałyśmy je razem. Przyjaciółka jeszcze troszkę podcięła grzywkę i wyrównała tył. Gdy mnie potem zobaczyła, stwierdziła:

- Pożałuje, że cię zostawił.

- Nie - pokręciłam głową. - Będzie mnie błagał, żebym do niego wróciła - odrzekłam pewnie.

- Anastasia, co ty kombinujesz? - zapytała niepewnie.

- Zadzwoń do Ashtona i zapytaj, czy Chuck jest w domu.

- Po co?

- Chcę mieć pewność, że nie będę traciła pieniędzy na taksówkę na darmo - wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę jej sypialni. - Potrzebuję pożyczyć jakąś sukienkę, czy spódnicę...

Otworzyłam jej szafę i zaczęłam przeglądać zawartość. Westchnęłam sfrustrowana, gdy nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. Postawiłam sobie za cel, że muszę wyglądać, tak żeby Chuck, zaniemówił z wrażenia.

Po chwili obok mnie pojawiła się brunetka. Odepchnęła mnie i sama zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu czegoś idealnego. To oznaczało, że dopięłam swego.

- Co ci mówił? - zapytałam zaciekawiona.

- Że dzisiaj mają imprezę w jego domu. Jestem zaproszona - uniosła brew.

- A ja nie?

- Nie mówił nic o tobie - wzruszyła ramionami. - Ale to nie oznacza, że nie możesz przyjść - mrugnęła do mnie.

Odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę znów poczułam się jak stara Anastazja Liszczyńska, która była nielubiana i niechciana. Jeszcze nie potrafiłam sobie w stu procentach uświadomić, że tamte czasu już minęły i nie wrócą. Moim celem było sprawienie, żeby Chuck Hamilton się we mnie zakochał.

Przy Blair stawałam się nową i lepszą wersją siebie. Chciałam być jak ona, chciałam być odważna i asertywna.

- Założysz to - rzuciła we mnie białą sukienką.

Popatrzyłam na nią sceptycznie. Ubranie było zwyczajne i mało widowiskowe. Zwykła, prosta, biała sukienka na szelkach miała sprawić, że zawrócę mu w głowie?

- Muszę wyglądać dobrze, a nie tak jak zawsze - upierałam się. - Daj mi jedną z tych twoich mikroskopijnych miniówek.

- Nie - powiedziała, przeciągając samogłoski. - Nie rozumiesz. Nie jesteś dziwką. Nie możesz od razu ubrać się jak jedna z nich. Musisz wyglądać skromnie, ale seksownie...

- To się raczej wyklucza - wymamrotałam.

- Młoda, mało wiesz o życiu - zażartowała. - Weź swój zgrabny tyłek i wciskaj go w tą kieckę i zero sprzeciwu, jasne?

Zaśmiałam się, a po chwili zaczęłam rozbierać. Już nie przeszkadzała mi obecność Blair, w końcu była tylko dziewczyną. To nic, co by już nie widziała.

Gdy zostałam już w samej bieliźnie, wciągnęłam przez głowę sukienkę. Była miła w dotyku, trochę za szeroka i za długa, bo sięgała mi za kolana. Szelki także były nieodpowiednie, albo wisiały tak, z powodu braku biustu. Ale tak czy siak dekolt był głęboki.

- Naprawdę uważasz, że nie powinnam ubrać czegoś innego?

- Załóż do tego te buty i kurtkę skórzaną - podała mi czarne szpilki, wiązane w jakiś dziwny splot i okrycie wierzchnie.

I jak zwykle musiałam jej przyznać rację. Pierwszy raz w życiu czułam, że wyglądam naprawdę dobrze i byłam pewna siebie. Szczególnie wtedy, gdy pomalowała moje usta czerwoną szminką, a rzęsy tuszem.

- Okej, jednak możesz być seksowna - wymamrotała. - Kto by pomyślał, że wystarczy pozbyć się tylko tych włosów...

Nie odpowiedziałam na jej komentarz, bo musiałam przyznać, że miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam bardzo zadowolona, że wszystko jak na razie szło po mojej myśli, ale z drugiej czułam, że mnie obraziła. A w zasadzie to, że obraziła moje dawne Ja.

- Nie wracajmy do przeszłości - wyszeptałam, a już głośniej dodałam - Chodźmy, bo taksówka już czeka.

Kierowca zawiózł nas pod sam dom Chucka. Gdy wysiadłyśmy z samochodu, Blair zadzwoniła do Ashtona i poinformowała go o naszym przybyciu, a chłopak miał po nas wyjść. Czułam rosnącą ekscytację, gdy szłyśmy żwirową ścieżką. Z każdym krokiem moje serce biło szybciej i szybciej. Miałam nadzieję, że moja dobra passa się nie skończy.

Akurat, gdy byłyśmy już przed drzwiami, stanął w nich blondyn. Uśmiechnął się na widok mojej przyjaciółki i podszedł do niej, przywitać się. Para pocałowała się w usta. Czekałam tylko na moment, gdy mnie zauważy.

Gdy to się stało, nie mogłam ukryć uśmiechu, widząc jego reakcję.

- Blair, skarbie, przedstaw mnie swojej towarzyszce - uśmiechnął się do mnie szelmowsko.

- To Anastasia, idioto - trzepnęła go w ramię.

- Jak to?! - zapytał zdziwiony, zbliżając się do mnie. - Co ci się stało?

- Mała zmiana - zachichotałam.

- Dziewczyno, jestem pod wrażeniem! - objął mnie ramieniem. - Chodź muszę cię pokazać Jace'owi.

Pociągnął nas za sobą do wnętrza. Nie uderzył we mnie ani zaduch, ani okropny zapach, ani ogłuszający bas muzyki. Po prostu poczułam tak charakterystyczny zapach, który należał do Charlie'ego Hamiltona. Miałam ochotę się nim sztachnąć, upić, odurzyć... Zdecydowanie to mój ulubiony zapach.

Przeciskaliśmy się między ludźmi aż dotarliśmy do kuchni. To było do przewidzenia, że Jace będzie się bawił w barmana, a raczej będzie sam pił te drinki.

- Patrzcie kogo przyprowadziłem! - krzyknął.

W pomieszczeniu nie był tylko Jace i jacyś przypadkowi ludzie, jak zakładałam.

Oprócz nich był jeszcze Brian, Chuck i Ray Thompson. Gdy zobaczyłam jego moje serce zabiło z radości, ale gdy ujrzałam ją, przestało.

Widziałam jego ramię owinięte wokół jej talii osy i czułam cholernie ogromną zazdrość, bo ja chciałam być przez niego obejmowana.

Oczy wszystkich zwróciły się na mnie i nie czułam już tej pewności mojej decyzji, która płynęła wraz z moją krwią w sypialni Blair.

- Kim jest ta ślicznotka? - zapytał mocno wstawiony Jace.

- Jak możecie nie poznawać Anastasi?! - zaśmiał się Ashton, który przed chwilą sam mnie nie rozpoznał.

Na chwilę zapanowała cisza. Przełknęłam ciężko ślinę. Nie obchodziła mnie opinia Jace'a, Ashtona, czy Briana. Wpatrywałam się prosto w oczy Chucka. Tylko na jego zdaniu mi zależało.

- Nie zapraszałem cię - powiedział chłodno, po czym wyszedł wraz z Ray, uwieszoną na jego ramieniu.


Unusual, because politeWhere stories live. Discover now