thirteen

133 19 4
                                    


" I'll take you down the other road, to breath in something more."

"I'm into you" Chet Faker

Bycie z Charlesem Hamiltonem było znacznie prostsze, niż bycie bez Charlesa Hamiltona. Co prawda było ciężko i często wiązało się to z jakimiś ograniczeniami, ale istniały także plusy. Mam na myśli to, że za pierwszym razem stałyśmy z Blair w kolejce do klubu parę godzin, a za drugim razem weszłyśmy bez żadnych problemów i to z pocałowaniem ręki. A wszystko dlatego, że byłyśmy otoczone członkami zespołu Sugar Drug.

Tak jak ostatnio chłopaki mieli vipowskie wejścia i sala na piętrze była do ich dyspozycji. Na szczęście pań do towarzystwa nie było. Byłam tylko ja i Blair, no i oczywiście Chuck, Ashton, Jace i Brian.

Od samego początku miałam złe przeczucia. Może to było głupie, ale przyzwyczaiłam się, że moje życie zawsze próbuje mnie uśpić, żebym potem nie była przygotowana na jakąś "miłą niespodziankę". Czułam, że coś musi się zdarzyć, bo ostatnie dni były dobre. Zbyt dobre, by mogły być prawdziwe. Dlatego tamtego dnia do wszystkiego starałam się podchodzić dość sceptycznie.

Oczywiście, że chciałam być z Charliem. Był zabawny, przystojny, pomocny... Czułam, że wiele nas łączy, jakbyśmy zostali sobie przeznaczeni. No i najważniejsze - zauważył mnie. Facet, który mógłby mieć każdą zauważył właśnie mnie. To było naprawdę niesamowite. 

Wydawało mi się, że jestem wyróżniona spośród innych. Nigdy, w najlepszych snach, nie widziałam mężczyzny, który zakochałby się we mnie ze swojej własnej woli. A jednak. Uważałam, że mnie i Chucka łączy coś naprawdę wspaniałego.

Gdy już usiedliśmy na kanapach, Chuck zapytał:

- Czego się napijesz, Motylku? - jego niebieskie oczy przenikały mnie na wskroś, ale biły z nich same pozytywne uczucia.

- Wody.

- Dziewczyno! Nie bądź taka sztywna! - wykrzyknął wiecznie radosny Jace.

Przewróciłam oczami i odparłam:

- Ewentualnie mogę wypić lampkę wina - wzruszyłam ramionami.

- Zamów jej coś lepszego - mrugnęła do mnie Blair, która siedziała na kolanach Ashtona.

Moja przyjaciółka od razu się do niego przykleiła, a on wcale nie protestował. Cały czas szeptał jej coś do ucha, gładził nagie udo i składał pocałunki na szyi. B. naprawdę się na niego nakręciła i spodziewałam się zakończenia tamtej nocy dla nich. Wspólnie w jego łóżku.

Gdy Blair sobie coś założyła, zawsze musiało tak być jak chciała, a Ashtona wypatrzyła w tłumie innych facetów i zauroczyła się nim.

- Chuck, nie - powiedziałam stanowczo. - Chcę wodę ewentualnie wino i nic innego.

- Okej - powiedział brunet, odchodząc.

Miałam naprawdę szczęście, że ten jego głupkowaty humor akurat go opuścił i bez żadnych sprzeciwów, mnie posłuchał. Miałam słabą głowę, a nie chciałam się upić i być dla wszystkich kłopotem. Poza tym wolałam pamiętać cokolwiek z tamtego wieczoru.

- Z tobą nie ma zabawy - wyjęczał czerwonowłosy, a na jego słowa reszta towarzystwa zaśmiała się. Zarumieniłam się po same cebulki włosów. Nie lubiłam być krytykowaną. Zresztą, chyba tylko masochista by to lubił.

- Przesadzasz - powiedziałam, wzruszając ramionami i udając niewzruszoną. Jednak w rzeczywistości jego uwaga trafiła w mój czuły punkt. Bo ze mną nigdy nie dało się bawić.

Unusual, because politeWhere stories live. Discover now