eighteen

111 12 1
                                    


"Maybe you're just a dream that's what it means to crush. Now that I'm wakin' up. I still feel the blow but at least now I know it wasn't love, it wasn't love it was a perfect illusion."

"Perfect Illusion" Lady Gaga

Zawsze sobie wyobrażałam, że moja pierwsza wspólna noc z mężczyzną będzie cudowna i niezapomniana. Chciałam zasnąć i obudzić się w jego ramionach. Czuć jego obecność blisko siebie, być przez niego przytulana i całowana. Po prostu pragnęłam być dla kogoś ważna.

Zamknęłam cicho drzwi, wychodząc z sypialni Chucka. Gdy szłam boso korytarzem, starałam się nie nadepnąć na jakiś odłamek szkła, który był jedynym dowodem na to, że jeszcze parę godzin wcześniej w tamtym domu była dzika impreza.

Nie sądziłam, że ten wieczór skończy się właśnie tak. Przerażał mnie widok Chucka pod wpływem narkotyków, ale bardziej bałam się jego na głodzie. Co prawda nie miałam do czynienia z takim jego wcieleniem i w sumie to nie chciałam go takiego zobaczyć.

Gdy zobaczyłam jak wciąga narkotyk, sama nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Co prawda wcześniej, nawet na dyskotece, brał jakieś tabletki od Briana, ale byłam pewna, że to jednorazowa sprawa. Co prawda nie przypuszczałam, że mógłby być uzależniony, co najwyżej twierdziłam, że od czasu do czasu chce zaliczyć odlot, albo że bierze tylko na imprezach.

Byłam zielona jeśli chodzi o narkotyki i o jakiekolwiek używki. Nie wiedziałam jak wygląda narkoman na głodzie, ale wyobrażałam sobie, że to może być nieciekawy widok.

Nie wiedziałam gdzie jest granica pomiędzy okazyjnym braniem, a uzależnieniem. Nie rozumiałam skutków ich spożywania i spustoszenia jakie sieją w ludzkim  organizmie. Albo może nie chciałam niczego wiedzieć? Łatwiej było się łudzić, że wszystko jest pod kontrolą, a tym czasem życie sypało mi się w drobny mak.

- Co ty jeszcze robisz? - zapytałam, gdy zobaczyłam Jace'a pochylonego nad lodówką.

Chłopak wyprostował się gwałtownie i popatrzył na mnie przerażony, ale gdy zdał sobie sprawę, że stoję przed nim tylko ja, odetchnął z ulgą i powiedział:

- Jestem głodny - wzruszył ramionami i znów zaczął czegoś szukać.

- Byłbyś skłonny podzielić się ze mną? - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Jeszcze pytasz? - zaśmiał się. - Oczywiście, że nie. Siadaj.

Uniosłam brwi kompletnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co mam myśleć. Momentalnie moje policzki się zaczerwieniły. Przeklęłam się w myślach. Co mi było z nowego wyglądu, skoro w środku dalej byłam taka sama?

- Okej - wymamrotałam, spełniając jego rozkaz.

Usiadłam na krześle barowym obok wyspy kuchennej. Musiałam najpierw zepchnąć na jeden bok porozrzucane resztki jedzenia, szklanki i butelki. Wszędzie był straszny bałagan i zastanawiałam się kto zajmie się sprzątaniem.

Po sekundzie na przeciwko mnie pojawił się chłopak, który postawił mi przed twarzą jabłko, jogurt i solone orzeszki w puszce.

- Co to jest? - spytałam skonsternowana.

- No miałem się podzielić... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Ale powiedziałeś... - tym razem on mi przerwał.

- Kochanie, ja tylko żartowałem, tak? - założył mi kosmyk włosów za ucho.

Spięłam się na ten gest. Było w nim coś intymnego i opiekuńczego. To było nietypowe i kompletnie nie na miejscu, szczególnie dlatego, że kochałam najlepszego przyjaciela Jace'a. Chciałam, żebyśmy byli tylko przyjaciółmi. Miałam nadzieję, że wyolbrzymiam całą tę sytuację.

Unusual, because politeWhere stories live. Discover now