twenty six

86 9 4
                                    


"Cause trying not to love you only goes so far. Trying not to need you is tearing me apart. Can't see the silver lining I'm down here on the floor and I just keep on trying. But I don't know what for. Cause trying not to love you only makes me love you more."

"Trying not to love you" Nickelback


Wybiegłam z samochodu nawet nie przejmując się, że zostawiłam otwarte drzwi. Biegłam ile sił w nogach, by już po chwili znaleźć się wewnątrz mieszkania Chucka. Już na korytarzu słyszałam odgłosy kłótni i szamotaniny dochodzącej z salonu.

Ciężko oddychając weszłam do pomieszczenia. Odgarnęłam roztrzepane i już tłuste włosy z czoła, rozglądając się dookoła. Wszędzie leżały porozrzucane poduszki, a niektóre z nich zostały wcześniej podziurawione, więc pierze latało w powietrzu. Na jednej ze ścian zauważyłam czerwoną plamę, a na panelach pod nią leżały odłamki szkła, więc podejrzewałam, że ktoś rzucał szklankami.

W pokoju na kanapie siedziała przerażona Blair, a obok niej był Ashton, który wcale się nią nie przejmował. W kącie w kucki siedział Jace, a nad nim stał Mike. Obydwaj mówili coś do Chucka, który leżał na podłodze w pozycji embrionalnej. Nie wiem czy on w ogóle miał jakikolwiek kontakt z rzeczywistością, bo kołysał się na boki i nucił coś pod nosem.

Było naprawdę tragicznie.

Szybkim krokiem przemierzyłam salon i stanęłam obok Mike'a. Chyba nikt nie zauważył mojej obecności, więc stuknęłam go w ramię. Ten podskoczył ze strachu i obrócił się gwałtownie. Popatrzył na mnie zamroczonymi oczami. Pierwsze co zauważyłam to zwężone źrenice. Zacisnęłam ręce w pięści, ostatkiem sił powstrzymując się, by nie dać mu w twarz.

- Odsuń się - wysyczałam i nie zważając na jego protesty popchnęłam go w prawo, żeby zrobić sobie więcej miejsca i przede wszystkim dotrzeć do Chucka.

Kucnęłam obok Jace'a, który uważnie mnie obserwował. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczął. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja przełknęłam głośno ślinę, odwracając wzrok.

- Możecie nas na chwilę zostawić samych? - wyszeptałam.

Czerwonowłosy nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową, a potem wstał. Złapał Mike'a pod ramię, wyprowadzając go na korytarz.

- Chodźcie - mruknął na odchodne do Blair i Ashtona, a para posłusznie wyszła. Czułam na plecach palący wzrok dziewczyny. Bardzo długo nie rozmawiałyśmy ze sobą i nasze stosunki bardzo się pogorszyły. Jak się ludzie ode mnie odwracali to wszyscy na raz.

Dopiero potem przeniosłam wzrok na Chucka. Westchnęłam cicho, uświadamiając sobie w jakim tragicznym stanie był.

- Charlie - zaczęłam cicho. - To ja. - Pogłaskałam go po policzki. - Możesz się podnieść?

- Ana... - wycharczał.

- Cii... Wszystko jest okej.

- Co ty tu robisz? - popatrzył na mnie nieprzytomnie.

- Chciałeś, żebym przyszła...

- Nie sądziłem, że tak zrobisz - wymamrotał, zasłaniając twarz dłońmi. - Mówiłaś, że mnie nienawidzisz.

- Bo tak jest - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Więc dlaczego tu siedzisz? Dlaczego przyszłaś? Chciałaś popatrzeć jak nędznie wyglądam? 

Próbował usiąść, ale marnie mu to wychodziło. Jego ciało było wycieńczone, prawdopodobnie odwodnione, a w jego krwi dalej krążyły resztki środków odurzających. Złapałam jego ramiona i z wielką trudnością, próbowałam go dźwignąć do góry. To było nielada wyzwanie, ale jakoś, wspólnymi siłami, to zrobiliśmy. Chłopak oparł się o ścianę i popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 10, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Unusual, because politeWhere stories live. Discover now