VI. Rozdział

1.9K 155 12
                                    

Dwa zwoje.

Na starcie otrzymaliśmy jeden, a drugi mieliśmy zdobyć.

Zwój nieba i ziemi.

Mitarashi Anko wparowała do sali, gdzie odbywał się pierwszy etap egzaminu na chunina. Niedługo po jakże wspaniałej przemowie Naruto. Jak się okazało, wszyscy, którzy zostali i nie zrezygnowali ani nie zostali wyrzuceni - zdali. Drugim etapem stała się walka o przetrwanie. Akcja miała rozegrać się w Lesie Śmierci. Wiele słyszałam o tym miejscu i nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek chociażby się zbliżę do niego. Otrzymałam zwój ziemi. Zaraz po przekroczeniu bram, musiałam odnaleźć kogoś, kto miał zwój nieba. Następnie powinniśmy udać się do wieży osadzonej gdzieś po środku lasu. A wtedy... chyba z górki.

Od rozpoczęcia drugiej części egzaminu minęło sześć godzin. Dzięki byakuganowi  Haruki'ego oraz mojej zdolności wykrywania chakry, unikaliśmy walk, a także silniejszych przeciwników, którzy mogliby nam zaszkodzić w mniejszym bądź większym stopniu. A i tak wszystko się pochrzaniło...

***** 

Długie, czarne włosy spływały po odkrytych ramionach. Spod prostej grzywki spoglądały na widok trupa fioletowe oczy. Wąskie usta uśmiechnęły się złośliwie z powodu swego zwycięstwa. Wielki kapelusz zasłaniał opaskę shinobi, która została zawiązana na czubku głowy.

- Hej... - zaczął chłopak o popielatych włosach i czarnych oczach - Mori... nie przesadziliśmy aby? - skrzyżował ręce na torsie, przygryzając nerwowo wargę.

- Oczywiście, że nie - parsknęła śmiechem czarnowłosa, uśmiechając się szerzej. - Przecież nie przyzwałam Herakuliesa. Jego trzymam na kogoś znacznie silniejszego!

Chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową. Oczywiście wiedział, jaka potrafi być jego koleżanka z drużyny i nigdy nic nie robił, aby jakoś na nią wpłynąć czy pohamować jej mordercze żądze. On, podobnie jak Raki, drugi członek zespołu oraz jego brat, całkowicie to ignorowali. Przez co Mori stała się jeszcze bardziej brutalna, a jakikolwiek szacunek do ludzkiego życia odszedł w zapomnienie, pozostawiając jedynie dziką bestię, pragnącą nieść śmierć niczym shinigami.

- Na kim chcesz go użyć? - spytał Raki, wyjmując swoje dwa shurikeny z ciał poległych. - Niech zgadnę... - zamyślił się przez chwilę - upatrzyłaś sobie Uchihę? Jakżeby inaczej. W końcu jesteś kolekcjonerką.

Mori oblizała swoje czerwone usta.

- O tak... Ten Uchiha... jest moim celem, ale w tej zabawie bierze udział więcej pionków. Pomińmy ich i dotrzyjmy do króla! 

- Czyżby chodziło o...

*****

Las nie był spokojny. Na prawo i lewo czułam chakrę pozostałych shinobi, biorących udział w egzaminie. Czułam jak chakra drgała, a to oznaczało, że niektórzy mieli za sobą już pierwsze walki. Nie wiedziałam czy przeżyli, ale nie obchodziło mnie to. Im więcej osób zginęłoby tym większa szansa, że ja przeżyję.

Myślałam o swojej przeszłości podczas przerwy od wędrówki, leżąc na wysokiej gałęzi drzewa, z którego widziałam piękne błękitne niebo. Analizując moje wspomnienie, zastanawiałam się czy powinnam żyć? Czy może powinnam umrzeć?

Hej... dziadku... powiedziałbyś mi? Oczywiście, że nie. Przecież nie żyjesz! A oni? Tak samo! Zostałam sama. Naprawdę znajdowałam się w próżni, za grubym murem, którego wcale budować nie chciałam. 

Gdy zamknęłam oczy, widziałam w myślach dziwnie znajome żółte oczy, jak u węża. Przeszły mnie dreszcze i stwierdziłam, że nie powinniśmy odpoczywać, a ruszać w drogę. Zbliżało się niebezpieczeństwo i to wcale nie chodziło o potężną chakrę. Naruto Uzumaki... Co on teraz robił? Żyje? Zginął? Moje myśli krążyły wokół niego, zupełnie jak napalona fanka. 

Przebudzony Demon | Gaara ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz