XIV. Rozdział

1.1K 126 7
                                    

Mistrz Arima czekał gdzieś za wioską, aby w razie komplikacji, moc Ayane nikogo nie skrzywdziła, choć wierzył, że tamto wydarzenie więcej się nie powtórzy.  Przybiegła zdyszana kilkanaście minut po wyznaczonym czasie. Zaskoczona rozejrzała się dookoła.

- Myślałam, że Ryota będzie z nami trenował - powiedziała, uspokajając swój oddech.

- Cóż - Arima podrapał się po policzku - stwierdził, że woli robić to sam - po chwili skrzyżował ręce na piersi. - Zaczynamy, Ayane.

Dziewczyna ustawiła się jak na baczność.

- Ile ogonów jesteś w stanie przywołać? - zapytał, krzyżujące ręce na piersi.

- Przecież wie mistrz, że wszystkie dziewięć - odpowiedział dumna z siebie.

- Pierwszy idealnie służy do ochrony... Drugi zwiększa twoją szybkość i zwinność... - wymienił. - Skupmy się na tych dwóch. Sądzę, że do walki z Kolekcjonerką to one ci pomogą. Z tego, co mówiłaś, wiemy, że zna się na sztukach przywoływania. Tamten stwór, jeżeli naprawdę był jej, nie zostanie już przywołany, bo go zniszczyłaś. Nie mamy pewności, czy posiada silniejsze sługi. Połączymy twoją technikę raikiri, której nauczył cię kiedyś Kakashi z dwoma ogonami.

Ayane skinęła głową. Skupiła się przez chwilę, po czym z jej pleców wyrosły dwa niebieskie ogony z czarnymi znakami. Następnie wykonała konkretne pieczęci, a po jej ręce zaczęły spływać pioruny.

- Wiemy, że technika Czwartego z kunai'ami już nie zadziała, bo ją poznała. Dalej, zaatakuj mnie. - Wskazał na siebie.

*****

Ayane zdając sobie sprawę, że w obecnej formie nie ma szans ze swoim mistrzem, pozwoliła sobie na cztery ogony, co oczywiście nie spodobało się Arimie, który jasno się wyraził, że tylko dwa ogony dodają jej prędkości, gdy pozostałe tylko spowalniają. W końcu zdecydował się na ryzykowny krok. 

Za pomocą techniki przywołania, przyzwał duży zwój, który od razu rozwinął.

- Najlepszym rozwiązaniem dla kontroli będzie zapieczętowanie pozostałych ogonów - wyjawił, co napotkało się z jawną krytyką dziewczyny.

- Nie możesz tego zrobić! To tak, tak, jakby mistrz... pieczętował część mojej duszy - jęknęła.

Arima westchnął ciężko, po czym zaczął kreślić znaki na zwoju. Miał nadzieję, że przez tyle lat, co zajmował się dziewczyną, w końcu zdobył jej zaufanie na tyle, by mógł pozwolić sobie na pieczętowanie. Ku jego rozczarowaniu, nie zyskał takiego kredytu zaufania jak przed laty Czwarty.

Nim zdążył się spostrzec, jego uczennica uciekła. Rozejrzał się dookoła, ale nie był w stanie nawet wyczuć jej obecność. Zaklnął pod nosem i szybko ruszył na poszukiwania. Ayane nie chciała urazić swego mistrza, ale nie mogła pozwolić, aby zrobił coś takiego.

Ukryła się na polance bliżej wioski. Usiadła na gałęzi i tylko pociągała nosem, by mieć pewność, że Kisuke nigdzie się nie czai w pobliżu. Jeżeli był przeciwny jej prawdziwej natury to nie chciała z nim trenować. Teraz zaczynała żałować, że nie poszła z Naruto i mistrzem Jiraiyą. Legendarny sannin na pewno zgodziłby się na pełną moc. Pewnie już teraz próbował z Naruto wykrzesać więcej chakry lisa.

Pociągnęła nosem dwukrotnie, uśmiechając się lekko. Nawet się za siebie nie obejrzała.

- Nie ma sensu się już ukrywać skoro cię wyczułam - rzekła, dumna z siebie, machając wesoło nogami. - Możesz ukryć swój zapach, swoją chakrę, ale to i tak nie zmieni faktu, że w twoim ciele chakra - zerknęła przez ramię, patrząc w pustą przestrzeń - ciągle płynie.

Zeskoczyła z drzewa.

- Poza tym zapach piasku jest zbyt charakterystyczny. - Rozłożyła ręce w geście bezradności.

Nagle z ziemi ,,wynurzył'' się czerwonowłosy chłopak z dużą gurdą na plecach. Miał skrzyżowane ręce na piersi i ten swój mrożący krew w żyłach wzrok. Uśmiechnęła się szerzej, rozpoznając silną woń, która uderzyła w jej nozdrza.

- Znam już zapach Naruto, więc także i twój - wyjaśniła. - Po nim mogę stwierdzić, że jesteś... jinchuurikim. Hm... Och, Shukaku to ty! - zawołała wesoło. - To ja! Ayane!

Zrobiła krok w kierunku czerwonowłosege, lecz nagle przed nią wyrosły dwa piaskowe kolce. Dziewczyna zmrużyła oczy, przyglądając się shinobi z Piasku. Dotknęła palcami kolcy, które rozpadły się od razu. Spojrzenie chłopaka uparcie się w nią wbijało.

- Skąd znasz imię tego potwora? - zapytał beznamiętnie.

Ayane wytrzeszczyła oczy, przygryzając nerwowo wargę.

- Shukaku nie jest potworem! - krzyknęła wściekle. - Ani bijuu ani jinchuuriki nie są potworami! A ktoś, kto tak twierdzi się myli!

Chciała zrobić kolejny krok w stronę znajomej mocy. Znajomej istocie, lecz nagle piach wystrzelił w nią. Ledwie uniknęła ataku. Wściekle spojrzała na Gaarę.

- Co ty wyprawiasz? - oburzyła się, po czym znów musiała uskoczyć przed piaskowymi kolcami, wyrastającymi spod jej stóp. - Chcesz mnie zabić?!

Po spojrzeniu w te zimne oczy, znała odpowiedź. Zmrużyła gniewnie oczy i wskoczyła na gałąź. Piasek szybko zaczął wspinać się po powierzchni drzewa i gałęzi, niemal łapiąc Ayane za kostkę. Kunoichi sięgnęła po dwa kunai'e i rzuciła nimi w chłopaka, lecz spora ilość piasku uformowała się w tarczę. W tym czasie Ayane zeskoczyła z drzewa, miała uciekać, ale moc ninja z Piasku przybiła ją do drzewa.

- To czym jestem... - zaczął spokojnie - nie jest twoją sprawą. Ty i ta Wioska poznacie wkrótce swoje miejsce.

Siła nacisku stwardniałego piasku zmusiła Ayane do krzyku.

- Shu...kaku... - wymamrotała.

- Dlaczego znasz jego imię? Dlaczego uważasz, że nie jest bestią? - zapytał, choć jego słowa wcale nie ociekały ciekawością.

Ayane splunęła krwią przed siebie, z trudem łapiąc oddech.

- Shukaku... one wszystkie... są wspaniałe. Ogoniaste bestie nie są potworami... są cudem.

Gaara wytrzeczył oczy, choć nie dał po sobie poznać zaskoczenia, jakiego doznał. Chciał przycisnąć piasek, ale moc go nie słuchała. Spojrzał zdumiony na dłonie.

Nic.

Piasek zaczął się sypać, a Kurogane wykorzystała to i wyrwała się z uścisku. Nie patrząc za siebie, uciekła, zostawiając za sobą wciąż oniemiałego Gaarę.

- Ayane? - zapytał sam siebie.

Przebudzony Demon | Gaara ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz