XLII. Rozdział

710 72 33
                                    

I tym pięknym gestem kończymy maraton, teraz musicie czekać na kolejny rozdział aż do jutra. :D Obrazek taki cuuuute <3

================================

Gaara przestał mnie całować, a wściekły Neji podszedł do niego i chwycił za koszulę. Złapałam Hyuugę za nadgarstek. Atakowanie przywódcy wioski było fatalnym pomysłem! Naprawdę! Mimo to Neji nie miał zamiaru ustępować.

- Jak ktoś taki, jak ty może myśleć, że to ty zajmujesz miejsce w jej sercu?! - uniósł się. Kątem oka dostrzegłam piasek Gaary się unoszący w powietrzu. Oni chcieli się tu bić?!

Gdyby wzrok zabijał, byliby martwi. Szturchnęła Kazekage, zmuszając go, by na mnie spojrzał.

- Przestańcie... - szepnęłam.

Neji również mi się przyglądał.

- Neji... naprawdę mi przykro, ale Gaara ma rację. Nie odwzajemniam twoich uczuć. Nie potrafię...- urwałam w połowie. Wcześniej to była moja idealna wymówka, ale teraz będąc całkowicie rozbitą, uważałam to za zły pomysł. - Nie potrafię pokochać ciebie.

- Naprawdę chcesz to tak zakończyć, Ayane? - spytał. Pokiwałam smutno głową. Neji pochodził ze szlacheckiej rodziny, więc z resztkami godności wrócił do budynku, by dołączyć do swoich przyjaciół. Misterny plan szlag trafił, bo ostatecznie go zraniłam.

Zerknęłam na Gaarę, będącego przy mnie zbyt blisko. Czy ja się w tobie zakochałam? Pytałam samą siebie. Tak wygląda miłość? Ziewnęłam, przez co poczułam się senna. Stwierdziłam, że wrócę już do siebie, zostawiłam zamyślonego chłopaka w tym samym miejscu. Autyzm jakiś czy co?

*****

Wzięłam relaksujący prysznic i ubrałam się w przydługą koszulę, na spodenki było za gorąco, więc zostałam w samych majtkach. Tak dla wygody. Położyłam się na łóżku, myśląc, czego byłam dzisiaj świadkiem. Spotkałam starych przyjaciół, Ryotę i Haruki'ego... w dodatku odkryłam w sobie nowe uczucie. A, i dałam kosza geniuszowi z Liścia. Czułam się okropnie, bo złamałam mu serce, które zauroczyłam, ale swoją głupotą. 

Gdyby tamtego pocałunku nie było, Neji z pewnością nie zawracałby sobie mną głowy lub nie znaleźlibyśmy się w tej podłej sytuacji. Ktoś zapukał do moich drzwi. Pozwoliłam wejść, bo wiedziałam, że to Kazekage przyszedł mnie ululać. Gaara również wyglądał już na zmęczonego.

- Przepraszam, że wtrąciłem się w twoją rozmową z Hyuugą.

Nie spojrzałam na niego, więc kontynuował.

- Domyślałem się, że jeśli faktycznie weźmie udział w tym egzaminie, zda go i się tu pojawi. A wtedy wszelka relacja między nami podupadnie, bo nie będziesz widziała świata poza nim - wyjawiał mi swe obawy. - Widziałem twoją twarz pełną emocji, gdy czytałaś od niego list. Było tam wyznanie miłosne czy co? 

Położył się naprzeciwko mnie.

- Zrobiłam coś okropnego: dałam mu nadzieję.

Odgarnął czarne kosmyki z mojej twarzy, przyglądając mi się w skupieniu.

- Tak mnie to zastanawia... dlaczego prosiłaś mnie, bym się uspokoił, a nie jego? Dlaczego nie mówiłaś nic?

Nie znam siebie już ani trochę. Zgubiłam się we własnych myślach. Wzięłam go za rękę. Było to moim takim szczęśliwym miejscem. Niektórzy mogli pomyśleć dwuznaczne rzeczy, gdy Kazekage na noc znikał za moimi drzwiami, a pojawiał się dopiero rano. Gaarze takie plotki najwidoczniej nie przeszkadzały. 

- Rozmawiałem z twoimi przyjaciółmi - odezwał się ponownie. - Zdałem sobie sprawę z czegoś dziwnego, a zarazem fascynującego.

- Z czego? - zdziwiłam się.

Nagle Gaara wyrwał dłoń z mojego uścisku, przez co zrobiło mi się smutno. Jednak on nie wyszedł, a złapał mnie za oba nadgarstki i usiadł na mnie okrakiem, patrząc prosto w oczy. Uśmiechał się, a na jego twarzy malowała się ulga.

- Nie uciekniesz jak ci powiem? - Spojrzałam na swoją pozycję. No jakoś opcji ucieczki nie miałam dostępnej, na co on tylko parsknął śmiechem. Pochylił się ku mojej twarzy, składając na ustach pocałunek. - Kurogane Ayane... jestem w tobie szaleńczo zakochany. Zaplątałaś się w moich myślach w dniu, kiedy powiedziałaś, że jinchuuriki nie są potworami, a bijuu to skarby. A z każdym naszym kolejnym spotkaniem, utwierdzałem się w przekonaniu o twej niezwykłości. Lecz od niedawna, a właściwie od chwili, gdy pierwszy raz przekroczyłaś drzwi mojego gabinetu, wiedziałem już. Wiedziałem to doskonale! - warknął. - Kocham cię. - Rumienił się przy tym, przez co wyglądał tak słodko i niewinnie.

Moje serce zwolniło. Pierwszy raz moje ciało tak zareagowało na te słowa, ale usta nie były posłuszne, więc nic nie powiedziałam. Dopiero się poznawałam. Jedynie, co mogłam zrobić to ofiarować mu siebie. Przewróciłam go na bok, że teraz ja znajdowałam się na górze. Całowałam go w usta, po szyi i obojczyku. Każdy pocałunek wyrażał więcej niż tysiąc słów.

Ja tu się tak tylko wtrącę dla niekumatych: do niczego więcej nie doszło :)

Zasnęłam bardzo szybko. Śnił mi się mały chłopiec o czerwonych włosach. Wziął mnie za rękę i prowadził uliczką Suny do małego parku. Plac zabaw. Ten sam, na którym Naruto zostawał sam. Chłopiec wyciągnął ku mnie ręce, prosząc o wzięcie na rączki.

*****

Następnego dnia byłam bardzo wypoczęta. Czekał mnie długi dzień. I wbrew obietnicy, nie porozmawiałam z Fuu, a miałam ją ostrzec, była młoda i nierozważna. Gaary nie było już w pokoju, ale na poduszce po jego stronie leżała karteczka. 

,,Kocham cię''.

A więc mi się nic nie przyśniło! Gaara wyznał mi miłość! I dałam kosza przyjacielowi. Do tego, nie dałam odpowiedzi Kazekage, co ja czuję do niego. Ciężko było mi przywyknąć do nowego uczucia, dlatego wolałam się nie zagalopować za daleko. Ubrałam strój odpowiedni na Demoniczną Pustynię i stawiłam się u Temari. Kilku joninów sprawdzało we wodnej kuli, czy na ten obszar nie zbliża się burza piaskowa. Ja póki co miałam czekać z innymi joninami w specjalnym pomieszczeniu.

Byłam rozczarowana, bo myślałam, że podręczę geninów. Postraszę ich czy coś, a tu nic. Słuchałam jak shinobi Piasku ze sobą rozmawiają, niczym nie różnili się od tych z Liścia. Ludzie to ludzie. Sama patrzyłam przez okno widząc ogromny obszar pustyni. Akcja podobna do Lasu Śmierci; dwa zwoje i wieża w centrum pustyni. Proste i banalne zadanie. Gorzej, że na pustyni jest sucho i nieprzyjemnie, nie tak jak w lesie. Oczywiście las ze śmiercią w nazwie był lepszą perspektywą.

Modliłam się w duchu, aby nic złego znowu nie przerwało egzaminu. Ale ja mam takie szczęście, że moich modlitw i próśb nikt nigdy nie słucha.

Przebudzony Demon | Gaara ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz