LIV. Rozdział

134 7 7
                                    

Nie spodziewał się otaczającej ciemności, gdy zdecydował się je uwolnić. Mimo wszystko stał na środku dziwnego pomieszczenia. Zapaliło się światełko, oświetlające mu drogę. Wokół niego stały wszystkie Ogoniaste Bestie i ich jinchuuriki, którzy już dawno przypłacili życiem swoje brzemię bycia naczyniem. Czuł jak dziewięć różnych chakr otula go niczym koc. Ta moc przepełniała go. Z łatwością zapamiętywał imiona bestii. W końcu od zawsze łatwo było mu zawierać nowe przyjaźnie. Obiecał sobie, że zatrzyma to rosnące z każdą chwilą koło nienawiści. Za dużo już stracili podczas tej wojny. Nie chciał myśleć o statystykach. Na jego oczach zginęło wielu dobrych shinobi, w tym jego przyjaciel, Neji Hyuuga.

Pokonywał krok za krokiem, pozwalając, aby oświetlający płomień rósł i zalewał swoim światłem coraz większy obszar. Słyszał mieszające się ze sobą głosy, powtarzające swoje imiona - ludzi i bijuu. Wyłapywał każde z osobna. Chakra ocielała się o niego jak kotek, pragnący czułości od właściciela. Dla Naruto nie to było celem. O swoją siłę i moc walczył od dziecka, poświęcał się treningom, by stać się silniejszym. Chciał chronić bliskich i zostać hokage. W tej ciemności to nie móc była najważniejsza, lecz ta mała iskierka, którą uparcie szukał od kilku miesięcy. Przed nim pojawił się gruby łańcuch pokryty wieloletnią rdzą. Złapał za niego dłońmi, nie zważając na towarzyszący temu ból. Oczami wyobraźni widział jak zrywa go i uwalnia dziewięć bytów. Wokół niego zaczęły krążyć cząsteczki chakry.

- No dalej, dattebayo! - warczał pod nosem. Uwolnić bestię i sprawić cud.

Widział jak dłonie innych jinchuuriki pomagają mu zwalczyć tę przeszkodę. Obdarzył ich szczerym uśmiechem, a potem ciszę przerwał dźwięk spadania czegoś ciężkiego. Chakra zaczęła wirować. W pomieszczeniu zostały tylko ogoniaste bestie.

- Udało ci się, Naruto - powiedział Ośmioogoniasty. - Uwolniłeś nas.

Jednak chłopak nie potrafił cieszyć się w tym w pełni. Zacisnął dłonie w pięści i wbił wzrok w swoje buty. Czuł tę bezradności. Wiedział, co miał zrobić, ale już nie wiedział jak... Uwolnił bestie i co dalej? Obudzi się z dziwnego stanu, w którym się znajdował, ale to nie zakończy wojny. Odciął wrogów od potężnej broni, lecz tam dalej shinobi ginęli. Madara Uchiha nie potrzebował mocy bijuu, by siać zamęt na polu bitwy. Jego chakra i potęga same w sobie budzily grozę.

- Czy coś nie tak? - zapytał Saiken, pierwszy zauważywszy, że coś trapi ich wybawcę. Naruto podniósł wzrok na istotę prypominającą ogromnego ślimaka. - Wyczuwam twą niepewność.

- Pachnie smutkiem - prychnął Son Goku. - Powiedz, dzieciaku, czego chcesz?

Naruto otwierał usta i zamykał je, nie wiedząc, czy jego prośba miała szansę na spełnienie, czy powinien pozwolić, aby te słowa wydobyły się z jego gardła? Zacisnął pięść, walcząc z samym sobą. Jego wewnętrzny konflikt wyczuł Kurama, znający go od urodzenia. Przymknął oczy, cicho zgadzając się z pragnieniem tego dzieciaka.

- Jest coś... co możemy zrobić - powiedział lis, sprawiając, że wszyscy na niego spojrzeli. - Gdy cała dziewiątka się zgromadzi...

- ... siejemy chaos - dokończył Shukaku.

- Lub tworzymy - odparła Matatabi, machając dwoma ogonami. - Zatem to jest to, czego chcesz, Uzumaki Naruto? Jesteś pewny?

- Ayaneś stała mi się bliska tak szybko jak nikt. Nieważne co, od naszego spotkania na egzaminie na chuunina wspierała mnie i kibicowała. Była po mojej stronie, wierzyła w moje zdolności, ocaliła mojego przyjaciela, Gaarę, poświęcając swoje życie - powiedział, uśmiechając się smutno. - Słyszałem, że połączenie waszej chakry... może mi oddać siostrzyczkę. Dlatego proszę! - krzyknął, pochylając się nisko, żałośnie i błagalnie. - Oddajcie mi Ayane!

Ogoniaste bestie wymieniły się spojrzeniami, wpatrując się w płaszczącą się przed nimi postać potężnego ninja, zdolnego uwolnić ich.Dlaczegóż mieliby nie spełnić tak prostej prośby? Kurama przytaknął niemo, podnosząc łeb do góry. Otworzył szeroko paszczę, formując parę metrów wyżej bijuu damę - ogromną kulę gromadzącą cząsteczki chakry. Wkrótce dołączyły do niego pozostałe bestie, Shukaku, Saiken, Choumei i pozostali. Młody ninja usłyszał w głowie pocieszny głos Kuramy.

,,Odzyskasz ją, Naruto''.

Ta myśl dodawała mu mnóstwo sił. Niecierpliwie spoglądał, jak ogromne kule energii łączą się w jedną potężną moc, przybierającą powoli ludzki kształ.

,,Lecz uważaj... to nie będzie już ta sama osoba''.

Nie wiedział, co lis miał na myśli, ale nie dbał o to. Postąpił mimowolnie krok do przodu, kiedy rozpoznał długie, kruczoczarne włosy, poruszające się niczym ogony bestii. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w długie nogi wyrastające z masy energii. Potem wyłoniły się także ręce. Płomień świecy zafalował drapieżnie. Stała tam - naga i bezbronna. Ramiona pokrył ognisty płaszcz, podobny do tego, który sam nosił. 

- Ayane! - wydukał.

Istota przed nim odwróciła się, słysząc jego głos, ale nie swoje imię. Spoglądały na niego czarne, niczym małe węgielki, oczy - takie znajome, aczkolwiek obce. Nie widział w nich tego znajomeg błysku. Nie rozpoznawała go, od razu to zauważył. Spojrzał zdumiony na lisa, a ten tylki przytaknął.

- Kim... jesteś? - zapytała głębokim głosem, nieco wyższym niż zapamiętał. - Co robisz w sferze bijuu?

- To Uzumaki Naruto, uwolnił nas od niebezpiecznego człowieka, chcącego nas zniewolić - odparł Kurama.

,,Ayane'' spojrzała na demona lisa, przechylając nieco głowę, analizując słowa bestii. Skinęła głową, rozumiejąc. Ukłoniła się przed blondynem.

- Zatem dziękuję ci, Uzumaki Naruto - odpowiedziała.

- Ty... nie poznajesz mnie? - W błękitnych oczach błysnęły łzy. Naruto przetarł je rękawem. - To ja.

- Oczywiście, że wiem kim jesteś. Naruto Uzumaki, przyjaciel Ogoniastych Bestii.

- Nie! Znaczy tak, ale... Ugh, mówiłaś, że jesteś moją siostrzyczką, dattebayo! Proszę, pamiętaj to! Brałaś udział w egzaminie na chuunina, bo chciałaś wrócić do wioski. Bałaś się Orochimaru, zakochałaś się w Gaarze, kazekage Wioski Piasku, twoi przyjaciele to Haruki Ishikawa, znaczy teraz dzięki tobie Hyuuga i Ryota Hideyoshi! Twoim mistrzem jest Arima-sensei, pamiętasz?

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Dattebayo... musisz sobie przypomnieć! - Naruto złożył ze sobą dłonie. - Kage bunshin jutsu! - Obok niego stanął drugi Naruto. - Jeżeli nie przypomnisz sobie sama, przypomnę ci to siłą! Walcz ze mną!

- Oi, Naruto, nie przeginaj - upomniał go Kyuubi. - To sfera bijuu, tu jej moc jest nieograniczona i...

- Nie obchodzi mnie to! - wrzasnął. - Nie chcę pustej skorupy, który wyglądem przypomina moją siostrę, przypomnę jej, kim była!

- Nic nie zrobisz. Ayane Kurogane, którą wspominasz była efektem przeżycia wielu stuleci i uczenia się. To zupełnie inna postać. Nie odzyska wspomnień, których nie posiada - wyjaśnił Shukaku.

- Wydaje mi się, że odczuwasz smutek, Uzumaki Naruto. Czy to z powodu człowieka, chcącego niewolić bijuu? - Pokręcił głową, ocierając łzy. - Nie potrafię zrozumieć twego bólu, ale pomogę ci w walce. Czy chcesz mi nadać imię?

- Imię? - powtórzył tępo.

Dziewczyna skinęła głową.

- Myślę, że bierzesz mnie za kogoś, kim nie jestem, bo jestem kolejnym tworem powstałym z mocy bijuu. Przykro mi z powodu twej straty. Możesz nadać mi imię, proszę tylko, aby nie brzmiało ono tak samo jak imię mej poprzedniczki.

- Imię... Ayane... - Pokręcił głową. - Nie... Bądź nadzieją naszej wojny i nowego początku, Nozomi Uzumaki.

- Zatem ruszajmy.

Przebudzony Demon | Gaara ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz