VII. Rozdział

1.6K 150 5
                                    

Kisuke opierał się ramieniem o ścianę tuż przy oknie, momentami wyglądając na zewnątrz przez szybę. Wierzył w swoje dzieciaki, a jednak czuł dziwny niepokój i miał złe przeczucia. Pomimo zapewnień Asumy, że wszystko jest w porządku, spiął się jeszcze bardziej.

- Kurenai - zwrócił się do czerwonookiej kobiety, siedzącej na kanapie. - Czy to są karty uczestników egzaminu? - zauważył gruby stos papierów.

- Hm? A to... Tak. Dostaliśmy je zaraz po tym, jak genini weszli do lasu - upiła łyk herbaty z glinianego kubka.

Arima podrapał się po głowie, podchodząc do stolika, na którym zalegały papierzyska. Przysiadając obok Kurenai, zaczął je przeglądać. Nie przejął się podejrzliwymi spojrzeniami towarzyszy. Choć wiedział, że w żaden sposób już swym podopiecznym pomóc nie może, to jednak musiał uspokoić swoje rozkołatane serce i upewnić się, że nic im nie zagraża. Ryota był zdolnym shinobi, Haruki miał byakugana, a Ayane... to była Ayane - nie miał podstaw do obaw. 

Tak przynajmniej sądził, póki nie natrafił na budzące negatywne odczucia karty uczestników. Zignorował dwoje z nich, sięgając po trzecią. Na zgłoszeniu widniało zdjęcie dziewczyny o przerażającym wyglądzie. Miała bladą skórę i coś dziwnego w spojrzeniu, co zdradzało, że nie ma przyjaznych zamiarów. Nawet jeśli to było tylko zdjęcie.

Jego zdenerwowanie dostrzegł Asuma, wypalając kolejnego papierosa. 

- Coś nie tak, Kisuke? - zapytał, krzyżując ręce na piersi. - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.

- Albo potwora - rzucił szybko. Odwrócił kartę uczestnika egzaminu tak, żeby i oni mogli zobaczyć oraz zrozumieć, co go tak przeraziło. - Miri Kisaragi. Zwana także kolekcjonerką.

Kurenai wyprostowała się gwałtownie, wyrywając niemal brutalnie kartę dziewczyny z rąk Arimy. Z niedowierzaniem wpatrywała się w te fioletowe oczy, a także nikły, zresztą i tak fałszywy, uśmiech.

- K-kolekcjonerka?! -wymamrotał również Asuma. - Chyba nie mówisz poważnie... Słyszałem wiele plotek na jej temat, ale sądziłem, że jest znacznie... starsza - kontynuował. - A to tylko dziecko.

- Kim jest kolekcjonerka? - spytał Kakashi, wchodząc do pomieszczenia. 

- Nie do wiary, żebyś chociaż raz nie usłyszał o kolekcjonerce - burknął zirytowany Arima, odbierając od Yuuhi Kurenai dane, a podając je Hatake. 

Szarowłosy spokojnie przeczytał imię i nazwisko dziewczyny, po czym zatrzymał się na jej zdjęciu. Nie kojarzył pseudonimu ,,kolekcjonerka'', ani nawet nie sądził, by zobaczył ją w księdze bingo. W przeciwnym razie nie brałaby udziału w egzaminie. Wyjrzał zza kartki, posyłając znudzonego spojrzenie towarzyszą.

- Nie znam jej.

- Kolekcjonerka. Tak ją nazwano. Jej pseudonim wziął się od jej poczynań. Poszukuje silnych przeciwników, po czym wyzywa ich na pojedynek i dosłownie miażdży. A na pamiątkę pozbawia ich lewego oka i zabiera je ze sobą- wyjaśnił Kisuke.

- Więc czemu ktoś tak silny bierze udział w zwykłym egzaminie, choć nie zależy jej na randze?

- Ponieważ wierzy, że spotka tu silnych przeciwników. A w tym roku mamy ich trochę... - odpowiedziała Kurenai.

Kakashi podrapał się po głowie.

- Sądzicie, że jej celem będzie hokage? - dopytywał.

Wszyscy, poza Arimą, zgodnie skinęli głowami. Coś mu tu nie pasowało.

*****

- Ej! Namine!

- Tak? Coś się stało, Yasuo? - zapytała rudowłosa, wyłaniając się zza drzewa?

Chłopak zarumienił się, odwracając głowę.

- Nie, po prostu próbuję cię pogonić. Nasi wrogowie nie poczekają, aż załatwisz swoją potrzebę, więc wiesz... Hiro poprzyj mnie - jęknął brązowowłosy, zerkając na blondyna, wpatrującego się w niebo. 

Przez chwilę miał wrażenie nawet, że usnął, gdy ten nagle wstał i rozejrzał się dookoła. Dopiero po chwili Yasuo zrozumiał, co tak zaskoczyło Hiro. Czuł, jak ziemia drży, po czym cichnie i znów jest spokojnie. To nie była sprawka organizatorów egzaminu, na pewno nie. Być może gdzieś w pobliżu toczyła się po prostu zwykła walka albo... komuś puściły nerwy.

Cokolwiek to było, było silne i ściskało ich za serca. Jeżeli za te trzęsienie odpowiedzialny był ktoś z geninów to nie miał ani przyjaznych zamiarów ani skrupułów, by zaatakować kogo słabszego.

- Namine, spadamy stąd. Ruszaj się!


*****

Ayane siedziała pod drzewem, obejmując ramionami swoje kolana. Ukryła w nich głowę, nie chcąc patrzeć przed siebie. Dobrze wiedziała, że to nie była jej wina. Ta kłótnia z Ryotą... Chciała ich chronić. Czuła tu wiele silnych chakr, przed którymi sama się uginała. Może mieli jakąkolwiek szansę, ale nie chciała ryzykować życia przyjaciół przez zwykłe przypuszczenia.

Zastanawiała się dłuższą chwilę czy wstać i szukać przyjaciół czy może zostać tu i siedzieć. Brała udział w tym szaleństwie, bo tęskniła za wioską, którą jednocześnie kochała i nienawidziła. Do tego chłopak o blond włosach w pomarańczowym dresie całkowicie ją zaskoczył.

Naruto Uzumaki.

Gdy powtórzyła jego imię jeszcze kilka razy, na jej usta wkradł się szczery uśmiech. Stwierdziła, że miło jest powtarzać to imię. Odnosiła wrażenie, że samo jego wymówienie dodaje sporo sił i chęci do działania.

Nawet nie zauważyła jak się ściemnia, tą noc najwyraźniej spędzi bez Ryoty i Haruki'ego. Może to i dobrze. Zrozumieją, jak bardzo ją potrzebują. Przymknęła oczy, chcąc usnąć. Pod tym drzewem, na widoku, bezbronna. Jednak tajemnicze wstrząsy jej to uniemożliwiały.

Wstała i oparła się o drzewo. Pociągnęła dwa razy nosem i niemal od razu zrozumiała, co jest sprawcą tego drżenia. Ogromne pokłady chakry, a może nawet i jakieś potężne jutsu. Rozum nakazywał uciekać i nie zbliżać się do tego. Jednak coś... kazało jej tam iść.

*****

- Co cię tak naprawdę denerwuje, Arima? - rzucił krótko Kakashi.

Mistrz drużyny Ayane przełknął nerwowo ślinę. Nigdy nie panikował. Nawet w bardzo niebezpiecznych sytuacjach, zawsze udawało mu się zachować zimną krew. Kolekcjonerka biorąca udział w egzaminie zaburzyła jego spokojne myśli. Osobiście sam się jej nie obawiał. Jego przerażenie budziły skutki, jakie jej obecność może za sobą nieść.

- Ayane Kurogane... Zwana także smakoszem.

- Hm? Martwi cię twoja uczennica? - zdziwił się Asuma. - Dlaczego?

- Smakosz, wyczuwa silną chakrę i lgnie do niej niczym mucha do lepu, pożywia się nią. Bardzo silną chakrą. Kolekcjonerka szuka silnej chakry, by samej ją pochłonąć, a lewe oko wykorzystać jako trofeum.

- Do czego zmierzasz?

- Kekke Genkai Ayane to wyczuwanie chakry, potrafi ukryć też swoją własną. Obie lgną do tego samego lepu.

- Mianowicie?

- Do samego króla.

*****

Czuła jak przyjemna fala ciepła zalewa jej ciało. Otula i pieści. To uczucie kazało jej dalej iść. Nie zawracać. Wyciągnęła rękę, próbując sięgnąć po to ciepło. Nic to nie dało. Znajome uczucie. Towarzyszyło jej od początku przybycia do wioski, nawet teraz go pragnęła. Tej chakry. Zasmakować ją.

Wybudziła się, jakby z letargu, gdy dostrzegła, co się przed nią działo. Przyjemne ciepło zniknęło, pozostał chłód. Miała wrażenie, że wyszła z ciepłego domku na zimowe podwórze. Mimo prób nie potrafiła znów podchwycić tej mocy. Za główną przyczynę uznała tego stwora wymachującego wielką maczugą w powietrzu. 

Tuż przed nim były trzy osoby, z czego dwie ranne.

,,Walcz'' - powiedział dziwny głos.

I to zamierzała zrobić.

Przebudzony Demon | Gaara ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz