Kei

57 6 0
                                    

    - Lubisz pizze? - spytałam.

 - Tak.

 - To zabiorę cię do najlepszej pizzerii w tym mieście.

 - Na to właśnie liczyłem.

  Zapłaciłam za mangi i wyszliśmy ze sklepu. Trochę śmieszne, że wychodzę gdzieś z jakimś nowo poznanym gościem. Ale co mi szkodzi? Zjemy, rozejdziemy się w swoje strony i tyle. A może jest fajny i zawrzemy jakąś bliższą znajomość? Fajnych ludzi można poznać na każdym kroku, a należy być tylko pewnym siebie.

  Ruszyliśmy nieśpiesznym krokiem w stronę przystanku autobusowego i w międzyczasie postanowiliśmy się zapoznać.

 - Jesteś Japończykiem? Co robisz w Polsce?

 - Jestem Japończykiem i mieszkam w Polsce, a ty lubisz zadawać pytania. Teraz ja będę pytać. Jak masz na imię? Bo spędziliśmy ze sobą ponad pięć minut i nie znam nawet twojego imienia.

 - O, zapomniałam. Agape, po japońsku Ai, czyli miłość. A ty?

  Zmarszczył brwi i zapytał:

  - To chyba nie jest polskie imię?

  - Nie, jest greckie. Mój pradziadek ze strony taty był Grekiem, który sprowadził się do Polski w Dwudziestoleciu międzywojennym, gdzie poznał moją babcię i tu zamieszkał. Byłam jego pierwszą i ostatnią prawnuczką. Urodziłam się kilka dni przed jego śmiercią. Stwierdził, że obdarzę całą rodzinę i wszystkich ludzi wokół mnie ogromem miłości, więc nadał mi greckie imię o tym znaczeniu. Zazwyczaj ludzie mówią do mnie po prostu Agata.

  Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w drogę do pizzerii.

 - Rozumiem. Jest bardzo piękne. Ja nazywam się Kei Isayama.

  Nim zdążył coś powiedzieć, rzekłam:

 - Mądrość. Nie bardzo to do ciebie pasuje.

 - Uwierz, że pasuje. Temu oto chłopakowi udało się dostać z publicznego liceum w Polsce na Uniwersytet T w Tokio.

  - Wow, to chyba ten najlepszy w Japonii – kurde, niezły musi mieć mózg. - A dlaczego tak właściwie mieszkasz w Polsce? - zapytałam.

  Po chwili ciszy spytał mnie:

 - Długo jeszcze będziemy jechać?

 - Nie, to już tu.

  Wyszliśmy z autobusu i skierowaliśmy do niewielkiej pizzerii, która choć mała i niezbyt popularna, to z dobrym jedzeniem i ładny, starodawnym wnętrzem. Usiedliśmy przy oknie, przy dębowym, niewielkim stoliku. Wzięliśmy karty i zamówiliśmy pizzy oraz napoje. Kei w ciszy wpatrywał się w okno, a ja mu się skrycie przyglądałam. Miał długie i czarne rzęsy, które przy mrugnięciu wyglądały jak machnięcie wachlarzem. Kości policzkowe lekko odstawały. Dłonie miał chude i duże. Jego nogi były tak długie, że pod stolikiem jego stopa stykała się z moją. Postanowiłam przerwać tę ciszę i powiedziałam:

 - Kei-chaaan.

  Oderwał wzrok od okna i w jego oczach przez chwilę ujrzałam smutek. Zaraz potem na jego twarzy rozbłysną uśmiech.

 - Słucham, Ai-chan.

  Moje imię wypowiedział z pięknym, japońskich akcentem, aż mi dech w piersi zamarzł.

 - Nic, idę do łazienki.

  Wyszłam pośpiesznie i stanęłam przed lustrem. Spojrzałam na swoją twarz. Była cała czerwona, jakby ktoś od wewnątrz rozpalił płomień. Ochlapałam ją wodą i wzięłam głęboki wdech. Nie pierwszy raz spotkałam Japończyka, ale ten jest wyjątkowo bardzo przystojny. Poza tym jest intrygujący. Jednak ten jego chwilowy smutek, jak zwróciłam się do niego ,,Kei-chan"... Jak gdyby moje słowa przypomniały mu coś smutnego. Chyba więcej tak do niego nie powiem.

  Wzięłam ponownie głęboki wdech i wróciłam do stolika. To, co tam zastałam zasmuciło mnie i wkurzyło. Na moim miejscu siedziała jakaś wypindrzona lalka barbie. Spojrzałam na twarz Kei'a. Wyrażała znużenie i lekką irytację. Gdy podeszłam do stolika, dziewczyna spojrzała na mnie od góry do dołu i z powrotem. Jej twarz wykrzywił grymas obrzydzenia i powiedziała:

 - Z tym CZYMŚ się spotykasz? Pff, nie masz w ogóle gustu. Nie będę marnować czasu na takiego idiotę - i odeszła od stolika.

 - O, widzę, że jakże przystojny i mądry chłopiec był podrywany, a potem odrzucony. Oj, biedny.

 - Jak widzisz, wolę pizzę niż dziewczynę.

  Dopiero zauważyłam, że przyniesiono nam jedzenie, a Kei się nią zajadał. Zaczęłam więc i ja jeść swoją.

Japońska bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz