Resztę dnia spędziłam na samodzielnej nauce japońskiego. W końcu, skoro mieszkam teraz w Japonii, powinnam znacznie podszkolić się w japońskim, który jest u mnie na podstawowym poziomie. Niestety Kei'a cały dzień nie było, a więc nie pomógł mi w nauce. No cóż, może innym razem. Wieczorem patrzyłam w sufit, myśląc o jutrzejszym dniu. Trochę się stresuje nadchodzącym egzaminem, bo nie wiem, jakie dokładnie mają gusta artystyczne w Azji. Nie jestem pewna, czy moja sztuka do nich trafi, aczkolwiek żywię dużą nadzieję na to, że będę mogła chodzić do tej szkoły. Będzie, co będzie. Nie pozostaje mi nic innego, jak w końcu wyciszyć mój szalejący umysł i zasnąć.
Wstałam następnego ranka nieco zdenerwowana. Ubrałam się w czarne, elegancje spodnie z wysokim stanem, czarną koszulę w białe serduszka oraz nałożyłam czarne, eleganckie botki. Spakowałam w torebkę wszystkie farby, które kupiłam wczorajszego dnia. Zjadłam śniadanie i wsiadłam do windy, zmierzając na przystanek autobusowy. Byłam bardzo zdziwiona, gdy zaraz po wyjściu z budynku ujrzałam Kei'a stojącego przy czarnym Mitsubishi. Znowu miał na twarzy czarną maskę, a na głowie czapkę z daszkiem. Wiedziałam jednakże, że pod tą przykrywką chowa swój głupkowaty uśmiech.
- Jedziesz ze mną czy nie? - zawołał.
- Jadę, jadę – odpowiedziałam i podeszłam szybkim krokiem do chłopaka.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Brunet chyba zauważył moje zdenerwowanie, gdyż opowiadał przez całą drogę różne żarty. To urocze z jego strony. Nie mrugnęłam okiem a staliśmy obok dużego, bardzo futurystycznego budynku, który przypominał poukładane sześciany jedno na drugim, ale nie równolegle, ale w różnych kombinacjach. Miał z dwa piętra i dużo szklanych okien. Cały budynek był dziełem architektonicznym. W niczym nie przypominał szkoły, co mnie trochę zachęciło. Siedziałam bez ruchu, ale nagle moje drzwi się otworzyły, a zza nich ujrzałam Kei'a. Wyciągnął w moim kierunku rękę. Z zawahaniem sięgnęłam po nią i wysiadłam, ale nie spodziewałam się, że się zaczepię o płytkę chodnikową, wpadając prosto w ramiona chłopaka. Nie chciałam się jednak szybko z nich uwalniać. Przez tą chwilę odczułam błogi spokój, a więc nie chciałam się od niego odrywać. Brunet również zauważył moje rozluźnienie i objął mnie mocniej, jakby chciał mnie uchronić przed stresem. Wzięłam po raz ostatni w płuca zapach jego cudownych perfum i powoli wysunęłam się z objęć. Spojrzałam mu prosto w oczy z nową pewnością siebie. Dam radę.
- Leć, Ai-chan, i zagarnij ich serca swoją sztuką – dodał mi otuchy Kei.
Pokiwałam głową i już miałam odejść, lecz chłopak złapał mnie za ramię, obrócił do siebie i złożył pocałunek na moim policzku. Podkreślę fakt, że był w masce. Mimo wszystko po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło, które towarzyszyło mi przez cały dzień, aż do wieczora, gdy znowu go ujrzałam.
Ruszyłam w stronę budynku i weszłam przez główne wejście. Tam czekała na mnie sympatyczna pani, która poprowadziła mnie prosto do sali egzaminacyjnej, która mieści się na drugim piętrze. Gdy do niej weszłam wiedziałam, że obecność ,,gapiów" mi nie będzie przeszkadzała – pomieszczenie znajdowało się w rogu sześcianu, gdzie cały jego kąt był od góry do dołu przeszklony i wychodził na piękny, malowniczy ogród, który oświetlało poranne słońce. Tworzenie w tym miejscu to jest czysta przyjemność i najchętniej już teraz zabrałabym się za malowanie, jednakże muszę poczekać na egzaminatorów. Podeszłam więc do okna i postanowiłam popodziwiać widok zza niego. Ktoś właśnie pielił kwiaty i wydaje mi się, że jest to uczennica. Ma długie, jasnoniebieskie włosy zebrane w koka na czubku głowy. Ubrana jest w kolorową koszulę i długą, plisowaną spódnice oraz w glany. Ciekawe, na jakim kierunku jest.
Moje rozmyślania przeszkodziły rozmawiające osoby, które weszły do sali. Oto i moi egzaminatorzy. Usiadłam przy sztaludze, która ustawiona była niedaleko okna, dzięki czemu na płótno padało jasne, naturalne światło zza szyby. Wyciągnęłam swoje farby, choć przygotowana została dla mnie szafeczka na kółkach pełna przeróżnych barw. Komisja zasiadła już za długim stołem. Składała się z pięknej, ciemnowłosej kobiety o ciepłym spojrzeniu, Azjaty, który był raczej przeciwieństwem swojej towarzyszki, gdyż jego twarz była wykrzywiona w grymasie, oraz z blondwłosego mężczyzny, przyglądającego się mi z zaciekawieniem. Głos zabrał pochmurny Azjata. Oczywiście po angielsku.
- Witamy na egzaminie do naszej szkoły. Jestem dyrektorem Japanese Art School, Hiroshi Nomura, pani po mojej prawej to nauczycielka malarstwa, Fujiko Iwakura, podobnie jak pan po mojej lewej, Matsuo Umeki. Jak Pani pewnie już wie, posiada trzy godziny na wykonanie obrazu, dowolną techniką, dowolną barwą i tematyką. Jedyne, co może Panią ograniczać to jedynie brak talentu. Oczekujemy jednak, że nasz czas nie został zmarnowany – powiedział zimnym tonem, na co kobieta obok szturchnęła go łokciem. - Proszę o podanie dowodu tożsamości. Potem może Pani zabrać się do pracy.
Spełniłam jego prośbę i wróciłam do sztalugi. Chwilę później poinformował mnie o rozpoczęciu egzaminu, a więc wzięłam się za malowanie. Już po pierwszych pociągnięciach pędzla zapomniałam o obserwujących mnie ludziach i moim otoczeniu. Dałam się pochłonąć wspomnieniom o moim magicznym ogrodzie, wylewając je na płótno. Nawet nie wiem, kiedy minęły trzy godziny i usłyszałam gdzieś z oddali głos kobiety, że już skończył mi się czas. Odłożyłam pędzel i spojrzałam na swój obraz. Zaparło mi dech w piersiach. Nie wiedziałam, że uda mi się namalować całą magię, jaka przyświeca mojemu ogrodowi. Co prawda można by dodać kilka pociągnięć farbą, ale sam w sobie mi się podobał. W zniecierpliwieniu odsunęłam się od sztalugi i patrzyłam, jak zbliżając się do niej moi egzaminatorzy. Wstrzymałam wdech. Na twarzy kobiety od razu zakwitł podziw. W oczach dyrektora również zobaczyłam uznanie, choć twarz pozostawała kamienna. Blondyn zaś otwarcie pochwalił mnie. Kazali mi wyjść i sami zostali, aby się naradzić. Usiadłam na krzesełku na korytarzu i umierałam z niepewności. Chciałam napisać do Kei'a, ale komórkę zostawiłam wyłączoną w torebce w sali. Postanowiłam się uspokoić i zaczęłam brać głębokie wdechy. Będzie dobrze. A może nie? Nie wiem! Ach...
CZYTASZ
Japońska bajka
Romance- Jakie jest twoje marzenie? - Chcę mieszkać w Japonii! - A chciałabyś wyjść za Japończyka? - O Matko, to by był piękny sen! A co, jeśli marzenia się spełniają, a sny stają się jawą? Jak ty byś sobie poradził? Poznaj historię o weso...