W następnych dniach unikałam Azjaty jak ognia. Choć nie znałam jeszcze miasta, to wychodziłam z hotelu bez przerwy, razem ze szkicownikiem i nawigacją. Byłam też w kilku sklepach, aby zakupić książki i różne inne rzeczy, które przydadzą mi się w szkole. Więcej jednak czasu poświęciłam na przebywaniu w pobliskim parku i szkicowaniu. A co było ich głównym tematem? Kei. Był na niemalże każdym moim rysunku – gdy się uśmiechał, gdy na chwilę milknął i o czymś myślał, gdy na mnie patrzył... Nie mogę się od niego oderwać. Zajmował większość moich myśli, chociaż powinnam skupić się na tym, że już od poniedziałku znajdę się w szkole moich marzeń i będę mogła poświęcić się temu, co kocham, czyli sztuce. Och, zwariuję! Dużo też rozmyślań poświęciłam moim przyjaciółkom, za którymi piekielnie tęsknie i przed którymi ukrywam od ostatniej sytuacji z Keiem swoje uczucia. Choć zwykle dzieliłam się z nimi wieloma rzeczami, które zaprzątają mi w bieżącym czasie głowę (oprócz mojego pobytu w szpitalu), w tym Keiem, to teraz nie umiem opowiedzieć im o swoich wewnętrznych sprzeczkach, gdyż nawiązują właśnie tej części mojego życia, o której nie wiedzą. Mogę jedynie namalować swe uczucia, swoje cierpienie i zamęt w sercu. Ju i An również uśmiechały się do mnie na kilku moich ostatnich szkicach, albo były ukryte w postaciach zwierząt, czy też natury, podobnie jak Kei. Lubię malować portrety i jestem w tym dobra, lecz mimo wszystko najbardziej kocham krajobrazy, gdyż mogą ukazać tak wiele uczuć, jak i same w sobie swoje piękno.
Każdego dnia mój telefon odzywał się, informując mnie o smsach od Keia bądź przychodzących od niego połączeniach. Każde z nich ignorowałam. Kilka razy przychodził do mojego mieszkania, ale jak już mówiłam, starałam się w nim nie przebywać. Nie mógł też sobie pozwolić na częste odwiedzanie mnie, ponieważ był zajęty studiami, co ułatwiało mi sprawę. Wyrobiłam sobie z rodzicami bilety do metra, więc nie musiałam martwić się faktem, iż miałby mnie podwozić do szkoły. Już tata ma dom na oku, który jutro jedziemy obejrzeć, więc nie będę przejmować się, że spotkam go gdzieś w windzie czy w holu.
Nadszedł poniedziałek. Ubrałam się w czarną spódniczkę oraz jasnoniebieską koszulę w białe kwiatki na krótki rękaw. Założyłam czarne addidasy, a na plecy zarzuciłam czarny plecak. Choć moja szkoła nie była aż tak daleko, to i tak wyszłam półtora godziny wcześniej przed rozpoczęciem się lekcji, aby nie wpaść na Keia. Udało mi się bez problemu zjechać windą, ale myślałam, że stanie mi serce, gdy ujrzałam stojącego w holu bruneta. Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy i czekał, aż do niego podejdę. Rozejrzałam się, za jakąś inną drogą ucieczki, ale wyjście było jedne, więc ruszyłam w stronę chłopaka. Gdy byłam dwa metry przed nim zatrzymałam się. Spojrzałam mu prosto w oczy i prawie się poddałam. Jego oczy wyrażały więcej emocji niż kiedykolwiek. To nie dla mnie, nie potrafię tak. Sama ze sobą nie umiem sobie poradzić, a mam jeszcze ulegnąć czyimś uczuciom? Nie mogę.
- Przepraszam, Kei – powiedziałam łamiącym się głosem.
Pędem wybiegłam z hotelu mijając o krok Keia. Miałam nadzieję, że za mną nie pobiegnie i tak się stało. Z bijącym sercem czekałam na przyjazd mojego pociągu. Bałam się, że jednak zmieni zdanie i przyjdzie tu zaraz. W końcu przyjechał mój transport i wsiadłam do niego. Był pełen ludzi, więc miałam mało miejsca na oddychanie, ale to dobrze. Skupię się na swoim oddechu i nie będę o nim myśleć. Dokładnie. Teraz liczy się mój pierwszy dzień w szkole, nic więcej. Tylko ja i moje obrazy. Tylko ja i moje uczucia.
Weszłam do szkoły i poszłam po swój plan lekcji. W tej szkole nie ma wspólnych klas, a bardziej przypomina system amerykański, gdzie każdy wybiera sobie zajęcia, na które chodzi przez cały semestr. Pod koniec każdego z nich mamy egzaminy plus oczywiście te najważniejsze testy, które opierają się na naszej twórczości. Musimy wykonać pięć dzieł, które będą oceniane. Brane będą też pod uwagę konkursy, w których braliśmy udział. W tej szkole liczy się przede wszystkim na tym, co tworzymy, choć również uczymy się też takich podstawowych przedmiotów, jak matematyka, angielski itp. oraz takich, które sobie wybierzemy. Nie bardzo mi się to podoba, lecz się dostosuje. W końcu nie mogę być głupią artystką. Pierwszą lekcją, jaką dziś miałam, był podstawowy japoński. Akurat ten przedmiot był dla mnie istotny, gdyż pragnę mówić i pisać jak najlepiej po japońsku, skoro tu mieszkam. Nie umiem tego języka na tyle dobrze, aby się w nim porozumiewać, a więc muszę się podszkolić.
Ustałam przy oknie w pustej klasie, bo nie wiedziałam, które miejsce jest wolne i gdzie mogę usiąść. Spojrzałam przez szybę na otaczające nas drzewa. Nie można było wybrać lepszej lokalizacji dla szkoły poświęconej artystom. Jest tu doprawdy pięknie. Moje rozmyślania przerwał dźwięk przesuwanych drzwi. Do klasy weszła dziewczyna, którą widziałam w szkole w dniu swojego egzaminu. Uśmiechnęłam się się do niej, a ona również mnie nim obdarowała. Dziś była ubrana w luźne, przewiewne czerwone spodnie oraz za dużą, białą koszulę wsadzoną w spodnie. Całość dopełniał biały pasek, którym była przepasana w talii. Dziś również miała na sobie glany, ale jej jasnoniebieskie włosy było luźno rozpuszczone i spływały falami aż do jej pasa. Miała mocny, nietypowo kolorowy makijaż i była Europejką albo Amerykaną, patrząc na jej rysy twarzy, które były bardzo ładne. Podeszła do mnie i podała mi rękę. Powiedziała do mnie po angielsku:
- Hej, mam na imię Marit. A ty?
- Cześć, Agape. Na jakim kierunku jesteś?
- Malarstwo, klasa pierwsza. Ty też? Powiedz, że tak! Marzy mi się nowa konkurentka w malowaniu.
Zaśmiałam się. Jest urocza.
- Ja również. Mam nadzieję, że bardziej się zaprzyjaźnimy, niż będziemy rywalizować.
Uśmiechnęła się szerzej.
- To miałam na myśli. Ty też nie jesteś z Japonii, co? Jesteś z Rosji? Masz trochę taki akcent.
- Nie, z Polski. Wiesz, z tego kraju pochodził np. Chopin.
- Znam gościa i chyba kojarzę, gdzie jest Polska. Na pewno w Europie! To jak ja! Pochodzę z Norwegii. Mam nadzieję, że miło razem spędzimy czas licealny.
- Ja też mam taką nadzieję – rzekłam z uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Japońska bajka
Romance- Jakie jest twoje marzenie? - Chcę mieszkać w Japonii! - A chciałabyś wyjść za Japończyka? - O Matko, to by był piękny sen! A co, jeśli marzenia się spełniają, a sny stają się jawą? Jak ty byś sobie poradził? Poznaj historię o weso...