Po jakiś dziesięciu, może piętnastu minutach pani Iwakura, z tego co mi się wydaje, wyszła z pomieszczenia i zaprosiła mnie do środka. Z bijącym sercem przemierzyłam próg sali i usiadłam na krzesełku, stojącym naprzeciw stolików, przy którym siedzą egzaminatorzy. Z napięciem wyczekiwałam werdyktu, który wyszedł z ust dyrektora.
- Jesteśmy ogromnie zaskoczeni Pani talentem. Nie ukrywamy, że tego się nie spodziewaliśmy, gdyż nie posiada Pani wielu osiągnięć w dziedzinie malarstwa, a zwykle przychodzą do nas osoby z dużym już doświadczeniem i reputacją. Mimo wszystko Pani talent jest nie do przeoczenia, a więc gratulujemy dostania się do naszej szkoły.
Miałam ochotę wyskoczyć z krzesełka i zacząć tańczyć ze szczęścia, ale na tą chwilę musiałam to sobie odpuścić.
- Dziękuję bardzo! Nie zawiodę państwa – powiedziałam z radością i pewnością siebie.
Nauczycielka uśmiechnęła się i powiedziała:
- Mamy na to wielką nadzieję. Zgłoś się teraz do sekretariatu. Odbierzesz tam swój plan lekcji i poznasz wszystkie ważne informacje.
Jury wyszli z sali, ja zaś zebrałam swoje farby oraz pędzle i postanowiłam najpierw je umyć. Na szczęście w rogu sali była umywalka, którą wykorzystałam. Potem udałam się do sekretariatu, gdzie przywitała mnie sympatyczna kobieta. Wydrukowała mój grafik i podała mi go. Wytłumaczyła również podstawowe zasady obowiązujące w szkole. Trochę szkoda, że nie mają mundurków, gdyż bardzo zazdrościłam japońskim szkołom ich uroczych obowiązkowych ubrań. Jedyne, co trzeba nosić w tej szkole to identyfikator ze zdjęciem. Na swój musiałam chwilę poczekać w sekretariacie, więc usiadłam na krzesełku i wyciągnęłam z torebki telefon. Włączyłam go i wysłałam moim rodzicom, przyjaciółkom oraz Kei'owi wiadomość o tym, że się dostałam. Od większości z nich zaraz potem przyszła odpowiedź z gratulacjami. Niedługo potem mój identyfikator był gotowy, więc z bananem na twarzy wyszłam na korytarz. Akurat trwała przerwa, więc mogłam minąć się z wieloma uczniami. Ujrzałam kilku umazanych w farbie, dużo osób swoim ubiorem wyrażała swoją indywidualność, oczywiście w granicach rozsądku, a jeszcze inni wyglądali jak zwykli uczniowie. Szkoła przypominała mi trochę jakiś amerykański high school, biorąc pod uwagę różnorodność pochodzenia uczniów. Jestem bardzo tolerancyjną osobą, więc dla mnie nie ma znaczenia, czy na przykład moja przyszła nowa przyjaciółka będzie czarnoskóra, albo będzie Azjatką. Cieszę się z tej wielokulturowości tej szkoły, gdyż będę mogła zapoznać się z nowymi kulturami i poszerzyć swoją wiedzę.
Wesołym krokiem opuściłam szkołę i zamurowało mnie, gdy na parkingu ujrzałam Kei'a. Oczywiście w masce i czapce. Nic nie mówił, że po mnie przyjedzie. E tam, mogę przynajmniej w końcu wylać na kogoś wulkan mojej pozytywnej energii. Z szerokim uśmiechem rzuciłam się w ramiona chłopaka, krzycząc:
- Udało mi się!
Złapał mnie i obrócił w swoich ramionach wokół siebie. Zaśmiałam się i zwróciłam mu uwagę:
- Kei! Zawstydzasz mnie w nowej szkole!
Puścił mnie, również się śmiejąc.
- Gratulację. Mówiłem ci, że się dostaniesz. Nie miałem ku temu żadnych wątpliwości – powiedział.
Zarumieniłam się lekko i z dumą uniosłam głowę.
- Jestem świetna, co? - zapytałam.
Wybuchnął śmiechem, za co obdarzyłam go kuksańcem w ramię. Opanował się i obdarował mnie szerokim uśmiechem. A przynajmniej to mówiły jego oczy.
- Oczywiście, że jesteś. To może idziemy gdzieś, aby to uczcić? -spytał.
- Super, czemu nie? O, o, wiem! Chcę na karaoke! Nie umiem śpiewać, ale tak bardzo bym chciała tam iść – odpowiedziałam i spojrzałam na niego psim spojrzeniem.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, pani – rzekł i skłonił mi się, po czym otworzył mi drzwi samochodu od strony pasażera.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Opowiedziałam mu w szczegółach przebieg egzaminu. Niedługo potem Kei zaparkował samochód i weszliśmy do budynku z karaoke. Chłopak wynajął nam pomieszczenie oraz zamówił z góry napoje dla nas. W podskokach przemierzałam korytarz, szukając naszego pokoju. Gdy w końcu stanęłam przed salą numer osiem wstrzymałam oddech i powoli otworzyłam drzwi. Ukazało mi się nieduże pomieszczenie, jakie często widziałam w dramach i mangach. Miało duży telewizor, rogową kanapę zajmującą całą naprzeciwległą od drzwi ścianę oraz połowę tej na prawo od drzwi. Po środku stał stolik ze specjalnym tabletem, na którym wybiera się piosenki. Zatrzymałam się w progu i wysłałam zdjęcia pokoju przyjaciółkom. Żałuję, że nie mogą być tu ze mną, ale mam nadzieję, że kiedyś uda im się mnie odwiedzić i razem podbijemy Tokio. Odłożyłam rzeczy i sięgnęłam po tablet. Kei zgasił duże światło, zostawiając jeden kinkiet. Wybrałam piosenkę zespołu One Ok Rock i zaczęłam śpiewać. Zarówno ja, jak i Kei, mieliśmy przy tym niezły ubaw, gdyż nie jestem obdarzona talentem wokalnym. Kei dołączył do mnie i ogromnie mnie zszokował. Słyszałam tylko raz jak śpiewał, ale w sumie nie było to prawdziwe śpiewanie, bo modelował swój głos w jakieś śmieszne odgłosy. Gdy teraz śpiewał przechodziły mnie ciarki. Ma naprawdę dobry głos, aż przyjemnie się słucha. Niestety zauważył moje zainteresowane spojrzenie i zaczął się wygłupiać swoim głosem. Potem prześpiewaliśmy mnóstwo piosenek. W którymś momencie zaczęliśmy się nawzajem szturchać, a on zaczął łaskotać mnie po bokach. W agonii śmiechu potknęłam się na kanapę, a Kei razem ze mną, spadając na mnie. Udało mu się przytrzymać swoje ciało nad moim, stawiając swoje dłonie na wysokości moich ramion. Jego twarz znalazła się tuż nad moją, a nasze nogi leżały splecione w dole kanapy. Moje serce zaczęło pędzić jak szalone. Nie, nie! Nie może się to dziać. Nie mogę czuć tego kołatania serca, one nie jest dla mnie. Kei jednak nie mógł dostrzec moich wewnętrznych rozterek i przybliżył swoją twarz do mojej. Zapytał poważnym, miękkim tonem:
- Czy mówiłem ci kiedyś, jaka jesteś piękna? Masz takie niesamowite, niebieskie oczy i taki uroczy uśmiech...
Chciałabym teraz chwycić swoje serce i je zatrzymać. Nie chcę się w nikim zakochać, aby go nie zranić. Kei nie wie o mnie tak wielu rzeczy i nie chcę, by się o nich dowiedział. Mógłby przestać darzyć mnie sympatią, a nie chcę tego. Lubię go, lecz nie mogę sobie pozwolić na nic więcej.
Wybuchnęłam sztucznym śmiechem oraz zepchnęłam go z siebie, przez co spadł z kanapy. Podniósł się i z urażoną miną powiedział:
- O nie, za to musisz zaśpiewać jakąś operową piosenkę!
- Dobra! To na twoją odpowiedzialność. Nie zgłaszaj się do mnie z odszkodowaniem – rzekłam i obdarzyłam go szerokim uśmiechem.
![](https://img.wattpad.com/cover/91976539-288-k291643.jpg)
CZYTASZ
Japońska bajka
Romance- Jakie jest twoje marzenie? - Chcę mieszkać w Japonii! - A chciałabyś wyjść za Japończyka? - O Matko, to by był piękny sen! A co, jeśli marzenia się spełniają, a sny stają się jawą? Jak ty byś sobie poradził? Poznaj historię o weso...