Pierwsza część wycieczki

19 4 1
                                    

    - A co ty, jakaś gwiazda, że się ukrywasz pod maską? - zapytałam z politowaniem.

 - Jak możesz nie wiedzieć? - zapytał zszokowany.

 - Czego?

 - Nie poznałaś po tym sexy ciele, że jestem modelem?

  Tym razem na prawdę głośno zaczęłam się śmiać. Poklepałam go po ramieniu i powiedziałam ironicznie:

 - Ruszajmy, Modelu.

  Zmienił urażony wyraz twarzy na swój klasyczny uśmieszek.

  - Szykuj się na niezapomnianą wycieczkę turystyczną! - powiedział Kei i zaciągnął mnie w stronę windy.

 Chwilę później byliśmy już na dole. Przez początek naszej wycieczki Azjata prowadził mnie uroczymi uliczkami Tokio. Wiele z pokazanych przez niego sprawiła, że poczułam się jak w dawnej Japonii. Stara architektura i wszystko inne zaparło mi dech w piersiach. Skusiłam się nawet na jednorazową grę w automacie z zabawkami. Niestety, nic nie wygrałam. Po jakimś czasie rozbolały mnie nogi, więc Kei zabrał mnie do typowej, japońskiej restauracji. Zdziwił mnie fakt, że dostaliśmy osobne pomieszczenie. Zapytałam, więc o to chłopaka:

 - Myślisz, że nie przygotowałem wszystkiego na naszą pierwszą rankę? - odpowiedział pytaniem.

  Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek i dałam mu kuksańca w ramię. Odpowiedział mi na to szerokim uśmiechem. Usiedliśmy na poduszkach przy niskim stoliku. Sięgnęłam po menu i spojrzałam na ceny. No tak, nie ogarnęłam jeszcze jenów - japońskiej waluty. Jedynym pozytywem była moja znajomość wielu japońskich znaków w kanji. Ostatecznie przy kilku daniach i tak musiałam poprosić o pomoc Kei'a. Wybrałam pierwsze i drugie danie (z nadzieją, że nie będą za duże i wcisnę je w sobie). Jako deser uparłam się, żeby w późniejszej drodze kupić na jakiś stoiskach, czy cukierniach, mochi i dango. Azjata chętnie przystał na ten pomysł.

 - Wiesz już co namalujesz na egzaminie? - zapytał mnie brunet.

 - Coś, za czym w Polsce będę najbardziej tęsknić. W sumie to już tęsknie.

  Kei kiwną głową porozumiewawczo.

 - Twój ogród. To będzie piękny obraz. Nawet biorąc pod uwagę limit czasowy i zapewne stresujący nadzór egzaminatorów. Pamiętam kilka rysunków z twojego pokoju. Namalowałaś kiedyś jakiś obraz?

 - Tak, ten u mnie w salonie z widokiem na góry - to mój.

  Rozszerzył oczy z zaskoczenia.

 - Wyglądał, jakby był dziełem jakiegoś znanego artysty. Mogę zapytać, skąd jest ten widok na obrazie?

  Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na drzwi, jakby z nadzieją, że wejdzie przez nie w tym momencie kelner. To nie jest dobry moment, ani nawet na tyle poufała znajomość, by mu mówić o mojej przeszłości. W końcu to widok z mojego okna szpitalnego, a nie lubię kłamać. Azjata, najwidoczniej zauważył moje zakłopotanie, ponieważ zmienił temat.

 - Nie lękasz się trochę kolejnej zmiany? W końcu dopiero nieco ponad miesiąc temu zaczęłaś liceum, a teraz znowu zmieniasz szkołę.

  Wzruszyłam ramionami. Gdyby wiedział, ile razy już zmieniałam otoczenie.

 - Oprócz tego, że będę tęsknić za przyjaciółkami to wszystko jest w porządku. Jeszcze nie zdążyłam aż tak bardzo przyzwyczaić się do tamtej szkoły. Co prawda tu będzie zupełnie inaczej niż tam, ale powinnam dać sobie radę. Tępa nie jestem, nawet jak nie znajdowałam się na szczycie listy prymusów w liceum.

  Chwilę później wniesiono nasz posiłek. Patrzyłam na liczne półmiski jak zauroczona. Kto by pomyślał, że jedzenie może wywrzeć takie wrażenie! Spojrzałam na Kei'a. Patrzył się pustym wzrokiem na talerz i wyglądał na zamyślonego. Trochę mnie to przeraziło, ale po sekundzie potrząsnął głową, złapał moje spojrzenie i się uśmiechnął, jednak nie było to szczere. W jego oczach widziałam cień, który zaraz potem gdzieś znikną. Niechętnie postanowiłam to zignorować, bo skoro ja mam sekrety, to czemu on nie może?

 - Itadakimasu*! - powiedziałam i wzięłam się za jedzenie.

  Kei powtórzył moje słowa i również zaczął jeść. Między nami zapanowała jakaś dziwna cisza. Zarówno jak ja w nim, tak i on zauważył wcześniej, że pewne rzeczy wolimy przed sobą ukryć. Czy zaprzyjaźnimy się na tyle, by móc sobie w pełni zaufać? Nie wiem dokąd nas to wszystko zaprowadzi. Może prawda rozdzieli nasze ścieżki? Albo wręcz przeciwnie - scali? Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć i nie wiem nawet, dlaczego o tym myślę. To trochę zabawne, ale chodź znam się z nim tak niedługo, to czuję się z nim dość swobodnie. I tu kolejne pytanie: ,,Dlaczego?", bez odpowiedzi. Zaczęłam zastanawiać się nad jego zachowaniem. Pamiętam, jak powiedziałam do niego: ,,Kei-chan" i dziwnie zareagował. Kto mógł mu dodać ,,-chan" do imienia? Siostra? Nie, on nie ma rodzeństwa. Mama? Fakt, nie ma jej, ale ma macochę. Może jakaś dziewczyna? Stawiam na jego prawdziwą mamę albo jakąś dziewczynę.

 - O czym myślisz? O mnie? - zapytał i uśmiechnął się.

  A dobra, co mi tam. Zażartuję sobie.

 - A o kim innym mam myśleć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i puściłam oko.

  Tym razem w jego oczach ujrzałam iskierki radości, z czego bardzo się ucieszyłam. Przybrał minę myśliciela i powiedział:

 - Może o jakimś innym przystojnym Japończyku, którego dziś mogłaś zobaczyć podczas wycieczki?

  Zrobiłam minę niewiniątka i spojrzałam mu prosto w oczy.

 - Kogo innego? Tylko jednego dziś widziałam - ciebie - rzekłam i uśmiechnęłam się lekko.


Itadakimasu* (jap) - smacznego

Japońska bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz