Elfi ogród

22 3 0
                                    

  - Hej Ai-chan - przywitał się.

 - Cześć Kei.

 - Co tutaj robisz?

 - Zwiedzam.

 - Zwiedzasz miasto, w którym mieszkasz od...?

 - 16 lat.

 - Trochę nie za późno?

 - Nigdy na nic nie jest za późno.

  Nagle zamilkł, jakby zauważył, że nie jestem chętna do rozmowy. Kątem oka patrzyłam jak z ciekawością rozgląda się po parku. Po dłuższej chwili spojrzał na mnie i zapytał:

 - Mogę się do ciebie przyłączyć? Kupię ci lody - wskazał na pobliską budkę z lodami.

  Wzruszyłam ramionami.

 - W sumie to czemu nie.

  Wstaliśmy i skierowaliśmy się do budki.

 - Jakie chcesz smaki? Bierz gałek i dodatków ile chcesz.

  Zmrużyłam oczy.

 - Nie ma w tej rozrzutność żadnego haczyka?

 - Żadnego. Wybierasz, czy ja mam zrobić to za ciebie?

 - Hymm... Poproszę jedną gałkę kokosową, drugą miętową z czekoladą i trzecią o smaku gumy balonowej plus polewa truskawkowa - powiedziałam do sprzedawczyni.

  Uśmiechnęłam się szeroko do Kei'a i pokazałam mu języka. Odwzajemnił uśmiech oraz niemiły gest. Następnie zamówił sobie loda (pięć gałek!) i w ciszy powoli przeszliśmy się po parku.

  Rozpoczęłam naszą wędrówkę od zwiedzenia Pałacu Duszyńskich. Następnie pojechaliśmy autobusem do przepięknej katedry z czerwonej cegły na Placu Piłsudskiego. Odwiedziliśmy również uliczkę pełną starych, kolorowych kamienic. Po półtorej godziny zwiedzania Kei stanął na chodniku ze nudzonym wyrazem twarzy i powiedział:

  - Tak właściwie to widziałem już te wszystkie zabytki i co tylko można było zobaczyć w tym mieście. Chciałbym, byś zabrała mnie w takie miejsce, które jest równie piękne, ale mało znane. Na pewno jest tu takie. W każdym mieście można się na nie natknąć.

Westchnęłam.

 - Okej, a więc zabiorę cię w takie właśnie miejsce.

  Uśmiechnął się zadowolony. Nagle zaburczało mu w brzuchu i lekko zarumienił się na twarzy.

 - Ha ha, może najpierw coś zjedzmy? - zapytałam.

 - Jakbyś czytała mi w myślach.

  Zaśmialiśmy się. Zaproponowałam mu zjedzenie najlepszych gofrów w mieście. Chętnie przystaną na moją propozycję i gdy zamówiliśmy je na wynos oraz odebraliśmy, poszliśmy na autobus. Wsiedliśmy w 23 i jechaliśmy, rozmawiając ze sobą na temat Japonii. A raczej - wypytywałam go na ten temat. Wysiedliśmy przy lasku na przystanku końcowym. Szliśmy przez 30 minut, gdy w końcu dotarliśmy na miejsce. Przed nami ciągnął się wysoki na dwa metry mur obrośnięty bluszczem. Podeszliśmy do furtki i ze skrzypnięciem ją otworzyliśmy. Naszym oczom ukazał się niesamowity widok - przepiękny ogród, podczas wiosny i lata pełen dzikich kwiatów - teraz jesiennych liści, sypiących się rzeźb, strumyk płynący przez cały plac, przez który przechodził mniej więcej w środku mostek z kamieni. Na dokładnie środku ogrodu stała altana z białego kamienia. Miała kształt koła i była szeroka na pięć metrów, zaś dach był strzelisty. Cała obrośnięta była winogronem. Jedynym większym budynkiem był opuszczony, jednopiętrowy , drewniany domek. Ogród sprawiał wrażenie, jakby był elementem fantastycznym, z krainy elfów. Często tu przychodzę i siadam na ławce z kamienia wewnątrz altany oraz zatapiam się w lekturze.

 - Jak ty to miejsce znalazłaś? - zapytał z niedowierzaniem oczarowany widokiem Kei.

 - Cóż, zasnęłam w autobusie i kierowca kazał wysiadać. Chciałam od razu przejść na drugą stronę ulicy na przystanek, z którego wrócę, skąd przyjechałam. Jednak jak rozejrzałam się po okolicy, miałam ochotę wejść w ten lasek. I tak zobaczyłam to wszystko - zatoczyłam krąg ręką.

 - Dziwie się, że w ogóle wlazłaś w ten las. Mam nadzieję, że to nie było w nocy! - powiedział Kei.

 - Gdyby tak było, za nic bym tam nie weszła.

 - Racjonalnie myśląc, to i nawet w ciągu dnia źle, że tam weszłaś. A gdybyś się zgubiła?

 - Łoo, co się stało, że się martwisz.

  Zrobił zranioną minę i złapał się za serce.

 - W ogóle mnie nie znasz - pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

 - Usiądziemy? - zapytałam i poszłam w stronę altanki.

  Usiadłam na ławce, oparłam się plecami o balustradę i spojrzałam w sufit. Co się ze mną stało? Nigdy nikogo tu nie przyprowadziłam, nawet moich dwóch przyjaciółek, a przyszłam z gościem, którego ledwie znam. Jakbym za mało miała już biedy z chłopakami. Na samą myśl się wzdrygnęłam. Mój pierwszy chłopak, którego poznałam w ośrodku, miał na imię Julek. Był chory na lekką schizofrenię i byłam z nim tak właściwie tylko miesiąc, i nadal nie wiem dlaczego w ogóle zostaliśmy parą, ponieważ okazał się być gejem.

  - O czym myślisz?

Japońska bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz