W jej oczach widać było przerażenie i łzy...
Aleks
Miałem tak wielką ochotę wparować do tego pokoju i powiedzieć mu, żeby ją wypuścił. Jednak strach wygrał. Moja psychika okazała się zbyt słaba. Dobrze wiedziałem, że nie mam szans z Oskarem i całą tą jego zgrają, dlatego nawet nie próbowałem z nim walczyć.
Wiem, że nie przedstawiało mnie to najlepiej w oczach Zuzy, a przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze, ale nie mogłem nic zrobić. To bolało podwójnie. Patrzeć jak sprawiają ból dziewczynie, która spodobała mi się już po pierwszym spojrzeniu i nie móc z tym nic zrobić! Nienawidzę się za to...mam nadzieję, że ona mnie nie znienawidzi...
Kiedy usłyszałem, że mój "szef" ma zamiar opuścić izbę, w której się znajdował ukradkiem wyszedłem zza drzwi i po cichu skierowałem się na piętro, by powrócić do swoich zajęć.
Owszem...chciałem być wtedy tam...z nią...ale przecież każdy by spostrzegł, że coś jest nie tak. Nie mogłem pozwolić, żeby ktokolwiek się domyślił! Zginęlibyśmy obydwoje...A tak przynajmniej jest szansa, że chociaż ona przeżyje, bo to co planuje to nie jestem pewien czy ujdzie mi "na sucho". Trudno. Jak to mówią " kto nie ryzykuje ten nie wygrywa". Ale o tym później. Teraz muszę zmylić pozory. A to zajmie dobrych kilka dni. Wszyscy są tutaj bardzo czujni. Nie rozumiem czemu im tak na niej zależy. Co ona im zrobiła?...Chyba jednak wolę nie dopytywać.
Po kilkunastu minutach Oskar znalazł się w drzwiach pokoju, w którym przebywałem. Wystraszyłem się nieco ale nie dałem po sobie tego poznać. Udawałem, że jestem tak pochłonięty jakąś papierkową robotą, że nawet nie zauważyłem kiedy wszedł. Nie miałem problemu z odegraniem tego chociaż przez moment wydawało mi się, że mężczyzna zauważył w tym jakiś podstęp.
-I jak tam nasza księżniczka?- zapytałem, aby nie wzbudzać większych podejrzeń.
-Chyba czegoś smarkuli nauczyłem- odpowiedział dumnie
Uhh...aż boje się wiedzieć co jej zrobił. Kiedy ja wróciłem do pokoju jego nie było przecież jeszcze dobrych kilkanaście minut. Mam nadzieję, że wyślą mnie do niej z kolacją. Będę mógł na spokojnie zobaczyć w jakim jest stanie i co się z nią dzieje....
Kolację jednak poszedł zanieść jej Alan. Nie podobało mi się to, ale co mogłem zrobić. Musiałem przeczekać do rana, by móc ją znowu zobaczyć.
Z racji tego, że było już dosyć późno, a nie miałem już nic do roboty postanowiłem, że pojadę do domu, jutro przecież i tak muszę tutaj wrócić.
W nocy w ogóle nie mogłem spać. Coś ciągle nie dawało mi spokoju. Czułem się jakoś nieswojo, ale zupełnie nie wiedziałem dlaczego. Kiedy zasypiałem miałem ją przed oczami. Płaczącą. Błagającą o pomoc. Próbowałem tłumaczyć sobie to na wiele sposobów, ale ta wizja nie pozwalała mi spokojnie spać. Musiałem jechać to sprawdzić. Szybko zerwałem się na równe nogi, założyłem jakieś ciuchy, nawet nie zwróciłem szczególniej uwagi, co to było. Zszedłem na dół, zabrałem ze stołu kluczyki i wyszedłem.
Do starego magazynu miałem mniej więcej 15 km. Nie było to dużo. Mimo, że starałem się jechać jak najszybciej ta droga cały czas się dłużyła. Kiedy dodałem jeszcze więcej gazu na poboczu zobaczyłem te "piękne" szaro niebieskie odcienie...Będą kłopoty. Zacząłem ostro hamować, lecz nie udało mi się zejść do przepisowej prędkości.-Hola Hola! Gdzie panu tak spieszno?-zapytał jeden z policjantów
-Przepraszam panowie. Nie teraz. Proszę wypisać mi mandat i będzie po kłopocie.- odpowiedziałem zdenerwowany
- Wie pan, że stanowił pan niebezpieczeństwo?
-Panie władzo, jest 3 nad ranem. Na ulicach są pustki. Niechże się pan zlituje.
Na szczęście ci policjanci okazali się być całkiem sympatyczni i szybko mnie wypuścili.
W końcu dotarłem! Wysiadłem z samochodu i skierowałem się w stronę drzwi budynku. Będąc coraz bliżej znowu słyszałem te dziwne dźwięki. Wszedłem i podążałem za odgłosami. Zaprowadziły mnie one pod pokój, w którym przebywała Zuza. Ponowie cicho ukryłem się za drzwiami, by móc zobaczyć co się tam dzieje. Dobrze, że było ciemno. Bez problemu mogłem się wychylić i pozostać niezauważonym.
Zobaczyłem ją. Leżała na podłodze. Jej twarz była poraniona, a z ust spływała strużka krwi. Nagle poszedł do niej ten zwyrodnialec. Mocno kopnął w jej brzuch. Usłyszałem tylko skomlenie. Jak u małego bezbronnego szczeniaka.
Patrzyła na niego z takim strachem a zarazem tak błagalnym wzrokiem. A on...stał nad nią i szyderczo się śmiał...
Hej cześć! Wróciłam! 🙊🙈💕

CZYTASZ
It's over? [ZAKOŃCZONE]
Storie brevi20.07.2017r - #88 w OPOWIADANIE 22.07.2017r - #76 w OPOWIADANIE -Aleks! Przestań! Ja mam chłopaka! Jego wyraz twarzy od razu się zmienił. Zrobił się jakiś groźniejszy. Nie miałam wyjścia. Musiałam działać. Bezmyślnie chwyciłam nóż i pchnęłam nim w...