Rozdział 6

331 12 0
                                    

Wyścigi prowadzi moja bardzo dobra koleżanka Rebecca. Znamy się od podstawówki, ona rzuciła szkołę i postanowiła to wszystko prowadzić, co nie było złym pomyśłem, ponieważ dużo na tym zarabia. Chciałam jej zrobić niesopodziankę, chociaż i tak wie że nigdy nie opuszczam ani jednego wyscigu. Taka jestem, po prostu nigdy nie odpuszczam. Była odwrócona do mnie tyłem więc to wykorzystałam. Załaskotałam ją po bokach, a ta aż drgnęła.
- Hej, zapiszesz mnie, czy mam zrobić to sama - dziewczyna się smieje.
- Chyba dam radę G, tak w ogóle to hej - uściskałam się z nią i poszłyśmy do dokumentów, żeby mnie zapisać.
- Jest ktoś nowy ? - pytam z nadzieją, bo dawno już nie wygrałam ciekawszych samochodów.
- Niestety Ci sami, ale wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki.
- Jaka jest stawka ?
- 100 000 - odpowiada z uśmiechem
- To całkiem nie zła sumka.
- No, dobra idź już na start, bo za 10 min startujesz, trzymam kciuki.
- Dzięki, trzymaj się.
Po długiej rozmowie z Rebeccą postanowiłam iść do moich przyjaciół, żeby się jeszcze pożegnać przed wyścigiem. Jak się pożegnałam to wsiadłam na moją niebieską iskierkę. Na sam srodek wyszła jakaś blondynka z implantami w rozmiarze XXL, w krótkiej czerwonej miniówce i przesadnym makijażem. Zaczęlło się odliczanie.
*3 - wszyscy zacisnęli recę na kierownicy
*2 - wszyscy dodali jak najwięcej gazu
*1 - startujemy.
Na razie jestem trzecia, ale nie na długo. Pierwszy zakręt jestem druga, drugi zakręt jestem na równi z jakimś kolesiem, ale nie daje mu prowadzenia i go wyprzedzam. Trzecie okrążenie jestem nadal na prowadzeniu, do zwycięstwa brakuje mi tylko 300 m. Przecinam metę jako pierwsza. Zatrzymuje swój pojazd i zdejmuję kask.
Jak zwykle cały tłum zebrał sie wokół mnie wiwatując i krzyczeć moje przezwisko (G). Nie powiem mimo, że zawsze wygram to nadal czuję się z tego dumna. Tylko jedno mnie ciekawi kim jest ten chłopak, który przegrał z dziewczyną, czyli mną. Rebecca nic nie wspominała, że będzie ktoś nowy, nawet zaprzeczyła.
- No gratulujemy zwycięstwa G - moi przyjaciele mówią do mnie na raz.
- No to za to, że wygrałam - przerywam i myslę - myjecie przez tydzień naczynia.
- Niech Ci będzie, szefowo - odpowiadział mi Alan. Szturcham go w ramię łokciem.
- To wracamy do domu? - zapytała się Emma, na co pokręciłam głową.
- Wy jedźcie do domu, a ja muszę coś załatwić. Przyjadę iskierką (tak nazywa sie mój ścigacz)
- Jak chcesz, tylko na siebie uwaźaj - mówi Jammie pograżając mi swoim długim palcem.
- Okey, widzimy się w domu - pomachaliśmy sobie na pożegnanie. Od razu poszłam do tego chłopaka, żeby zobaczyć kto to jest.Po paru minutach go znajduję i podchodzę do niego dumnym krokim, w końcu z nim wygrałam prawda?
- Ładny ścigacz, tylko nie szybszy od mojego - uśmiecham się.
- Hej, pierwszy raz wygrała ze mną dziewczyna, na dodatek taka piękna.
- Dziękuję - zaśmiałam się.
- Tak w ogóle to jestem Alex, jak się nazywasz?
- G, miło mi - uściskuje jego dłoń.
- Nie masz tak na imię, prawda? - pyta zawiedziony.
- Nie - odpowiadam ze śmiechem.
- Więc, kiedy poznam twoje prawdziwe imię? - pyta z nadzieją, którą da się zobaczyć na odległość. Podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha uwodzicielskim głosem.
- W swoim czasie kotku - odeszłam i nie zawahałam się spojrzeć do tyłu. Wskoczyłam na moją iskierkę i odjechałam do mojego przytulnego domku.

I rozdział 6. Pamiętajcie o zostawieniu gwiazdek lub komentarza Przepraszam za błędy.

Life in the gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz