Rozdział 23

157 8 0
                                    

Następnego dnia pojechałem z Emmą i Jammim na zakupy. G nie była w nastroju więc postanowiła zostać.
- Na pewno sobie poradzisz?
- Nie mam pięciu lat misiu.
- Wiem, ale uważaj na siebie.
- Dobrze tato - zaśmiałem się i wyszedłem.

GAMMA' S POV
Jak moja ekipa pojechała postanowiłam trochę posprzątać w domu. Uświadomiłam sobie, że niedługo moje 19 urodziny i muszę urządzić imprezkę, czyli będzie niezłe zamieszanie. Już nie mogę się doczekać (tak).
Nie lubię za bardzo imprez, wolę siedzieć przed tv z moimi przyjaciółymi. Ale jak trzeba to trzeba.
Zaczełam od wycierania kurzy na dole, a później na górze. Potem podkurzałam cały dom, pozmywałam naczynia, których było bardzo dużo. Jak skończyłam postanowiłam zrobić sobie przerwę. Lecz mój spokój nie trwał długo.
Okazało się, że to moja paczka, ale chwila dlaczego Alan jest cały we krwi. Od razu podbiegłam w ich stronę i pomogłam Emmie położyć go na kanapie.
- Co mu się stało? - spytałam roztrzęsiona.
- Został postrzelony - odpowiedziała Emma.
- Dobra leć szybko po apteczke. Jammie ty zadzwoń szybko po Philipa.
Wszyscy poszli wykonać swoje zadania. Po chwili przybiegła moja przyjaciółka z apteczką w ręce.
- Będzie bolało - powiedziałam ze współczuciem do Alana. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wijał się z bólu. Przemyłam całe ciało chłopaka i opatrzyłam mu rany. Po skończeniu przenieślimy go z Jammim do Alana łóżka.
- Philip powiedział, że jest już w drodze.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Ja też mam taką nadzieję.

PHILIP ' S POV
Jammie nie chciał powiedzieć mi co się stało, żeby nie było to nic poważnego. Szybko dotarłem do domu G. Nie czekając, aż mi ktoś otworzy wszedłem do domu.
- Co się stało? - zapytałem Emme, bo tylko ona była w pokoju.
- Alan został postrzelony, G opatrzyła mu ranę, ale lepiej żeby zerknął na niego jakiś lekarz. Bez zastanowienia ruszyłem w stronę chłopaka. Znałem ich dom jak własną kieszeń, ponieważ bardzo często byłem przez nich wzywany. Wszedłem do jego pokoju i ujrzałem jak leżał ledwo żywy w swoim łóżku.
- Jak się czujesz Alan?
- Bywało lepiej - powiedział z bólem.
- Muszę Cię obejrzeć - Zacząłem robić mu podstawowe badania. Jak go osuchiwałem zaczął nie oddychać. Od razu przeszedłem do reanimacji. Z każdą sekundą traciłem nadzieję, że wróci do świata żywych. Byłem bardzo zmęczony uciskaniem jego klatki. Po pół godzinnej walki zaczęło bić mu serce. Bardzo się z tego ucieszyłem. Podałem mu leki nasenne, żeby odpoczął. Postanowiłem dać mu na razie spokój więc wyszedłem z jego pokoju.
- I co z nim, przeżyję? - zapytała zmartwiona Gamma.
- Prawie go straciłem, ale jest lepiej. Musi odpoczywać. Dałem mu środki nasenne więc teraz przez dłuższy czas będzie spał.
- Dziękuję - wyszeptała G i się na mnie rzuciła, żeby się przytulić. Od razu odwzajemniłem uścisk.
- Naprawdę nie masz za co dziękować - odparłem z lekkim uśmiechem na twarzy. Jednak miałem satyswakcją, że uratowałem mu życie.
Siedziałem jeszcze z nimi przez chwilę i postanowiłem pojechać do domu, to był męczący dzień.

GAMMA'S POV
Natychmiast kamień spadł mi serca jak dowiedziałam się, że Alanowi nic nie jest.
Poszłam do niego, aby zobaczyć jak się czuje, lecz nie miałam takiej okzji bo chłopak spał. Był bardzo blady wyglądał jakby nie żył, ale na szczeście widziałam jego unoszącą i opadającą klatkę piersiową. Nie zastanawiałam się długo, skorzystałam póki jesteśmy sami i go namiętnie pocałowałam. Wiedziałam, że tego nie czuję i tego nie widzi, ale miałam to gdzieś. To wszystko moja wina gdybym z nimi pojechała może by nic mu się nie stało.

Dziękuję, że czytacie. Już przygotowałam kolejny rozdział :*

Life in the gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz