Rozdział 5

357 11 0
                                    

Gdy wróciłam na resztę lekcji (obiecałam Emmie, że tym razem wrócę), to poszłyśmy na stołówkę. Postanowiłam wziąć jogurt, sałatkę i lemoniadę. Jak wzięłam wszystko, skierowałam się do naszego stolika. Jak zwykle zdarzyło mi się nieszczęście. Ktoś mnie oblał sokiem. No tak tona pudru na gębie, za krótka spódniczka, pół moźgu - Abigail.
- Patrz jak łazisz- odezwała się piskliwym głosem.
- Sama myślałaś o nie chcę wiedzieć czy, i na mnie wpadłaś.
- Nie kłam suko, każdy wie, że weszłaś na mnie specjalnie, żeby zwrócili na siebie uwagę.
- Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz - dostaje ode mnie z otwartej ręki prosto w swój nasmarowany tonem pudru policzek. - jeszcze raz tak do mnie powiesz to nie będę już taka miła.
- Jeszcze Cię dorwę - mówi i biegnie od razu do wyjścia.
- Zobaczymy - mówię do siebie pod nosem.
- G co się stało, dlaczego Abigail wybiegła z płaczem do łazienki?
- Mała kłótnia - odpowiadam jej z uśmiechem.
- Moja krew.
- Emma, mam pytanie?
- Co tam?
- Pojedziesz ze mną na te wyścigi, nie chce mi się tam jechać samej.
- Jeszcze się pytasz oczywiście, że pojadę, chłopaki też jadą, bedziemy Ci kibicować - przytula mnie. Jak ja kocham tą dziewczynę.
- No to się cieszę.

Reszta lekcji mijała strasznie długo na, ale cóż poradzić szkoła to szkoła. Po lekcjach z Emmą postanowiłyśmy iść ns zakupy, bo muszę sobie kupić jakieś lepsze ubrania na wyścigi.Kupiłam sobie niebieskie rurki i i krótką niebieską bluzkę z napisem zwycięsca - do mnie pasuje jak ulał i do tego ciemniejsze (wszystko niebieskie ze względu na kolor włosów i ścigacza) buty.
- Chodź na lody - wskazałam na butkę z lodami.
- Okey, też mam ochotę na coś zimnego - po lodach poszłyśmy do domu. Zostały mi 2 godziny do wyścigów więc muszę się powoli  zbierać. Poszłam pod gorący prysznic, ubrałam się w moje nowe ciuchy i zrobiłam mój uluniony makijaż. Włosy postanowiłam rozpuścić. Gdy byłam gotowa poszłam na dół zawiadomić wszystkich, że mamy niecałą godzinę, więc musimy wyjeżdżać. Mój ścigacz jest już na miejscu co ułatwia mi zadanie.
- Chłopaki!
- Jeszcze chwila szefowo.
- Jammie jesteś gorszy od baby - akurat gdy kończę zdanie schodzi po schodach.
- Na taki wygląd trzeba sobie zapracować - oczywiście występuje jego uwodzicielski uśmiech.
- Dobra chodź przystojniaku - miziam go po włosach.
- Układałem te włosy godzinę, ręce przy sobie.
- Już nie dotykam - zaśmiałam się w głos.
- Gdzie są jeszcze moje dwie panienki? - krzyczę do nich na górę
- Już idziemy - krzyczą zgranie. Jak zeszli, od razu skierowaliśmy się do naszego Lamborghini. Droga minęła nam bardzo szybko. Pzystojni chłopcy, kręcace sie obok dziewczyny, ryki silników, rozmowy ludzi, zapach benzyny i papierosów, to jest miejsce gdzie mogłabym zostać na zawsze.

Life in the gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz