Rozdział 13

195 8 0
                                    

Następny dzień minąl bardzo szybko. Philip przyszedł do mnie jeszcze i mnie zbadał. Powiedział, że nie jest tak źle i moje żebra również się szybko zrosną. Wstałam z łózka chodź mój lekarz (Philip) mi tego zabraniał. Już dawno nie wychodziłam z mojego pokoju, więc czas zobaczyć co się zmieniło przez ten czas. Zeszłam powoli po schodach, żeby nie zwrócić na siebie uwagi, jednak nie poszło po mojej myśli, bo jak się okazało wszyscy byli w salonie i oglądali jakiś nudny film.
- Zwariowałaś, nie powinnaś się ruszać z łóżka! - wszyscy krzyknęli w tym samym czasie.
- Dajcie mi spokój, nie ruszałam się z tego durnego łóżka przez parę dni.
- G, przecież chcemy dla Ciebie dobrze, wiesz o tym.
- Jak chcecie dla mnie dobrze, to dajcie mi wreszczie żyć jak normalnemu człowiekowi. Nie jestem chora.
- Ale G… - przerwałam, mam tego po dziurki w nosie.
- Dosyć - krzyknęlam, aż zabolały mnie jeszcze nie zrośniete żebra i odruchowo złapałam się za nie
- G, w porządku? - spytał troskliwie Alan
- Dajcie mi chwilę, muszę odpocząć - chłopak pomógł mi dojść do kanapy, po czym się położyłam.
- Masz - Emma dała mi wodę.
- Dzięki - wzięłam z niej łyka i resztkami sił odłożyłam ją na stół.
- Musisz na siebie uważać - powiedziała troskliwie.
- Dobra, ale teraz jestem zmęczona - zamknełam oczy i udawałam, że śpię.
Emma przykryła mnie kocem. Słyszałam jak wychodzi z chłopakami z salonu do kuchni i coś sobie szepczą na ucho. Nie wiem o co chodziło, ale na pewno mówią o mnie. Starałam się, ale nie mogłam nic usłyszeć. Po jakiś 10 minutach szepczenia między sobą pojawili się w salonie, a ja czułam ich wzrok na sobie.
- Czy możecie się przestać na mnie gapić, bo nie mogę zasnąć?
Nic nie opowiedzieli tylko poszli na górę do swoich pokoi. A ja zasnęłam opatulona kocem.

Obudził mnie budzik, który wcześniej nastawiałam. Przeklnęłam pare razy, bo nie chciał się wyłaczyć.
No tak, czas iść do szkoły. Ubrałam się, umyłam i zjadłam śniadania. Po tym co Philip mi powiedzial, że mogę umrzeć to trochę się za siebie wzięłam.
- Hej, jak się czujesz?
- Bywało lepiej Jammie
- Idziesz do szkoły? - spytał zdziwiony.
- Nie widać? - pytanie na pytanie.
- Widać, tylko nie za wcześnie? Jesteś jeszcze osłabiona.
- Przeżyję, jakby co, to mogę się zwolnić.
- No dobrze, ale uważaj na siebie - cały Jammie, troskliwy i opiekuńczy.
- Dobrze TATO - specjalnie podkreśliłam ostatnie słowo, po chwili zaczął się śmiać. Miałam już wychodzić, ale ktoś mnie zatrzymał. Kto tym razem?
- Może Cię podwiozę? - zapytał mnie nie kto inny jak Alan.
- Drugi troskliwy tatuś.
- To jak będzie? - zpytał z nadzieją.
- Okey - odpowiedziałam już zmęczona.
Po 5 minutach (dosłownie) byłam już pod szkołą, pożegnałam się z Alanem, bo i tak był w innej klasie, niż ja.

Fajnie, że jeszcze jesteście. Kolejny rozdział się zbliża ;)

Life in the gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz