Rozdział 21

141 8 0
                                    

Siedziałyśmy z Emmą jeszcze parę minut i zdecydowałysmy się, że pójdziemy za szkołe zapalić i się trochę przewietrzyć. Jak dotarłyśmy na nasze miejsca od razu zapaliłyśmy papierosy i gadałyśmy o jakiś pierdołach.
Niedługo w szkole ma być bal ostatnich klas, czyli dotyczy to również mnie.
- Wiesz już kogo bierzesz na bal? - zapytała z ciekawością Emma.
- Chyba pójdę z Alanem, mam nadzieję że będzie chcial ze mną iść.
- Oczywiście, że będzie chciał, nie wiem dlaczego tak długo z tym zwleka.
- Ja też nie, a co jeśli przestał mnie kochać? - zapytałam smutna
- Nie bądź głupia, on za Tobą szaleje jak dziecko za czekoladą. Uwierz mi.
- Wiem jak zwykle wyolbrzymiam problem, zamiast zobaczyć, że nie istnieje.
- I takie podejście mi sie podoba G tak trzymaj, a teraz chodź, bo mamy lekcję z tą wiedźmą. - zaśmiałyśmy się głośno i zaczełyśmy isć w stronę naszej klasy.
- Hej dziewczynki, może chcecie iść z nami na małe wagary, co? - wyskoczył jakiś chłopak. Ludzie czy nikt nie wie, że mnie się nie zaczepia.
- Spadaj.
- Czemu jesteś taka niegrzeczna? - tego było już za wiele. Wyciągnęłam nóz z nogawki i przyłożyłam mu do gardła.
- Jescze chcesz coś powiedzieć? - spytałam zirytowana
- Spokojnie, bo się pokaleczysz.
- Jak zaraz się nie przymkniesz to ja pokaleczę Ciebie.
- Dobra już idę, ale jeszcze się spotkamy.
- Mam nadzieję, że nie bo utnę Ci ten jęzor.
- Ostra, lubię takie - już miałam się na niego rzucać, ale Emma w porę mnie od niego odciągnęła. Na pewno nie skończyło by się to dobrze dla niego więc ma bardzo duże szczęście, że była przy mnie Emma, bo gdyby nie ona to już dawno by nie żył. Popatrzył się na mnie z rozbawieniem, a ja uderzyłam go z ramienia i poszłam z Emmą w stronę przechodni. Szybko tam dotarłyśmym, gdy rozmawiałyśmy. Weszłam nie pewnie do budynku i zgłosiłam się do recepcji. Pani kazała mi czekać przed gabinetem, aż mnie zawołają.
Po 30 minutach nadeszła moja kolej. Emma powiedziala, że zaczeka na mnie na zewnątrz.
- Hej - powiedziałam nieśmiało.
- Hej G, jak się czujesz?
- Już lepiej - uśmiechnęłam się do niego.
- To dobrze, jesz codziennie śniadania? - zapytał. Zdziwiłam się na jego pytanie, ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Tak, Alan ma mnie na oku. - zaśmialiśmy się razem.
- Osłucham Cię, usiądź tu - wskazał mi krzesło, na które od razu usiadłam - Oddychaj głęboko - czekałam, aż skończy - Jest bardzo dobrze G, trzymaj tak dalej - posłał mi uśmiech.
- Czyli nic mi nie jest?
- Nie, to wszystko prawdopodnie wywołane było przez stresem, więc powinnaś dużo odpoczywać i się nie denerwować.
- Dobrze doktorze - zaśmiałam się, toszeczkę za głośno jak na mój gust, ale po chwili dołączył się do mnie Philip.
- To wszystko. Bierz jeszcze leki do końca miesiąca. Jak coś to wiesz gdzie mnie znaleźć.
- Tak dziękuję - przytuliłam go i wyszłam z uśmiechem na twarzy do Emmy.
- I jak?
- Nic mi nie jest. Philip powiedział, że to przez stres i mam odpoczywać.
- Bardzo się cieszę - przytuliłyśmy się i udałyśmy się do domu.
Przez całą drogę do domu się uśmiechałam jak idiotka, ale nie mogłam przestać, bo jestem zdrowa, prawda?
- Jesteśmy - z moich zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki. Odpiełam pasy i szybkim krokiem udałam się do domu.
- Gdzie byłaś, marwiłem się o Ciebie - jak zwykle mój troskliwy chłopak.
- Byłam u Philipa na wizycie kontrolnej.
- Wszystko w porządku, co z sercem? - zapytał zmartwiony.
- Tak, Philip powiedział, że to przez stres więc nie powinnam się denerwować i do końca miesiąca mam brać leki.
- To świetnie - przytulił mnie mocno.
- Już bo mnie udusisz - Alan się zaśmiał i się ode mnie odsunął. Nareszczie moge oddychać. Aktorsko wzięłam głęboki wdech. Postanowiliśmy pooglądać filmy. Jak już wspominałam nasza tradycja.

Podoba wam się? Mam nadzieję, że tak :) :*

Life in the gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz