8. Will

5.1K 295 10
                                    

Szybko się odwróciłam i myślałam, że zaraz zejdę na zawał.

- Czy ty jesteś normalny ?! – krzyknęłam zdenerwowana. No przepraszam ale kto normalny chodzi tak cicho ?! Położyłam rękę na miejscu gdzie miałam serce. Wzięłam głęboki oddech i go wypuściłam. Popatrzyłam się na osobę, która przeszkodziła mi w... czymś co robiłam. Sama nie wiem jak mam to nazwać. Zabawie? Miałam przy tym zabawę, ale nie... może ćwiczenia? Jakby nie patrzeć to ćwiczyłam moje „zdolności". Nie wiem. Po prostu robiłam „coś".

Odwróciłam się w stronę Jack'a kiedy usiadł obok mnie. Popatrzyłam na niego unosząc brwi do góry. Czekałam patrząc na niego. Sama nie wiem za bardzo na co. Chyba na wyjaśnienia co tu robi i czego chce. Obserwowałam go kiedy rozglądał się dookoła.

- Ładne miejsce znalazłaś – odezwał się kiedy znów się na mnie popatrzył. Uniosłam brwi do góry na co westchnął kręcąc lekko głową. – Ciocia... to znaczy twoja mama kazała cię pilnować. – poprawił się widząc moją minę. Na to jeszcze bardziej uniosłam brwi do góry. – Posłuchaj... twoja mama naprawdę żałuje – dodał – szczególnie po tym co jej powiedziałaś, ale musisz zrozumieć, że jej też było ciężko... próbowała się nami zajmować jak najlepiej. Niestety przez to zaniedbywała ciebie. Przykro nam – przeniósł swój wzrok na wodę. – Kiedy odeszłaś twoja mama się załamała. Weszła do domu i poszła gdzieś do domu, dziewczyny też były przygnębione. Mi także było przykro. A Will... on... po prostu nie radzę ci do niego podchodzić. Na początku może było mu troszkę żal... ale później się zezłościł. Szczególnie kiedy zobaczył jaką przykrość zrobiłaś nam.- na te słowa prychnęłam – Musisz zrozumieć, że on jest najbardziej wdzięczny twojej mamie, nie rozumie, że tobie też było źle. Widzisz – tu zrobił krótką przerwę – on miał najciężej... ma trudny charakter i ciężko do niego się zbliżyć, ale jak już ci się uda to jest bardzo miły a w szczególności dba o najbliższych. – odwrócił się do mnie i popatrzył mi w oczy ściskając lekko moją rękę – On potrzebuje czasu na zrozumienie. I powinnaś porozmawiać ze swoją ma...

- Nie – przerwałam mu – Nie chcę na razie z nią rozmawiać – dodałam odwracając wzrok. Możecie uznać mnie za egoistkę, ale to mnie boli. Świadomość, że moja mama zajmowała się kimś innym. Nie chcę z nią rozmawiać i tyle.

Wstałam i się otrzepałam. Jack zrobił to samo. Zaczęliśmy iść w stronę domu. Szliśmy około 5 minut aż nagle Jack się odezwał.

- A właśnie – zaczął i się lekko uśmiechnął do mnie – to co zrobiłaś wtedy... było cudowne – zaczął się cieszyć jak małe dziecko – nawet Alice chyba tak nie potrafi. Powiedz, jak to zrobiłaś? Przecież podobno dopiero kilka dni temu dowiedziałaś się o swoich umiejętnościach. Jak tak szybko to załapałaś? Inne żywioły też już potrafisz? – gadał jak karabin maszynowy na co się zaczęłam śmiać. Na pytanie o innych żywiołach pokręciłam głową. – Okej, to nauczymy cię za niedługo. – mruknął i zaczął się cieszyć. Zaczął gadać jeszcze jak będą wyglądały nasze „ćwiczenia". Blondyn bardzo poprawił mi humor i dużo się śmiałam. Niestety po około 15 minutach byliśmy wreszcie pod domem. Było już ciemno więc w domu świeciły się światła.

Jack otworzył drzwi i mnie przepuścił. Nie chciałam tu przychodzić. To się wiąże z rozmową, której chciałam uniknąć. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. A więc... czas zaczynać.



Kiedy musisz się uczyć ale komputer cię wzywa 😂😂😂

A więc oto jest rozdział 😂😁😁

Następny powinien się jutro pojawić, więc do jutra 😊

Pamiętaj - PRZECZYTAŁEŚ?  GWIAZDKA BĘDZIE DOBRA   😂😘

Znaleziona | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz