23. Kłamstwo

3.6K 212 1
                                    

I jest, dzisiaj i dłuższy tak jak pisałam 😊
Mam nadzieję, że wam się spodoba  😉

***

Usłyszałam głosy nade mną. Niestety nie mogłam ich rozpoznać. Wydawało mi się, że się o coś kłócą. Czułam się odrętwiała. Nie mogłam ruszyć moim ciałem choć próbowałam już kilka razy. Nic. Spróbowałam otworzyć oczy ale skutek był ten sam. Spróbowałam wsłuchać się w rozmowę i chyba usłyszałam swoje imię. Niestety nie trwało to długo. Po chwili głosy zaczynały cichnąć a ciemność znowu mnie ogarnęła.

***

Miałam tak jeszcze 3 razy. Za każdym razem nie mogłam się ruszyć ani otworzyć oczu ale już zaczynałam rozpoznawać głosy zanim na powrót ogarniał mnie mrok.

Za pierwszym razem rozpoznałam Ali. Płakała nad czymś i mówiła do kogoś, żeby wrócił do nich i, że bardzo przeprasza. Chciałam ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i, że ta osoba do niej wróci. Choć pewności nie miałam.

Za drugim za to ktoś się kłócił. Jack i Will. Mówili, że powinni zareagować szybciej i chyba zaczęli obwiniać się nawzajem. Wydawało mi się, że głos Willa, w którymś momencie zaczął się łamać. Potem usłyszałam jego głos przy uchu ale ciemność wróciła zanim rozpoznałam słowa.

Za trzecim natomiast usłyszałam moją mamę. Zaczęłam się zastanawiać co tu robiłam. I gdzie „to" w ogóle było. Wtedy po raz pierwszy poczułam jak ktoś bierze mnie za rękę. Oraz usłyszałam płacz. Zdałam sobie też sprawę, że leżę na czymś bardzo miękkim. W tamtej chwili bardzo zapragnęłam jej pokazać, że jednak tu jestem. Udało się. Choć nie był to jakiś wielki ruch to i tak lekko poruszyłam palcami. Niestety znowu zrobiło się czarno i straciłam przytomność.

***

Obudziły mnie krzyki i płacz. Nie wiedziałam co się dzieje. Spróbowałam uchylić powieki. Zrobiłam to! Ale szybko je znów zamknęłam, ponieważ zaczęło mnie razić światło. Mruknęłam coś niezrozumiałego. Na ten dźwięk momentalnie wszystko ucichło.

Powoli znów otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy. Pierwsze co zobaczyłam to to, że leżałam w moim łóżku. To znaczy w chatce w lesie. Ale w moim pokoju. Choć jedna rzecz się zmieniła. A było nią to, że dookoła łóżka, na którym leżałam, stało 6 osób. Patrzyły na mnie uważnie tak jak ja na nich. Zobaczyłam Ali i Anę, które były zapłakane. Chłopaków którzy nie wiedzieli czy się cieszyć czy też być złymi na mnie. Szczerze w tym momencie nie wiedziałam za co. Ale momentalnie sobie przypomniałam. Wypad na zakupy, rozmowa z Liv... a później czarne auto i las. Musiałam stracić przytomność. Tylko jak? I ile byłam nieprzytomna?

Poczułam jak ktoś się na mnie rzuca z piskiem. Była to Ali. Zrobiła to tak szybko, że nie mogłam złapać oddechu. Pomimo tego objęłam ją powoli. Z racji tego, że jeszcze moje czucie wracało nie mogłam zrobić tego szybko. Nie trwało to długo bo chłopcy dość szybko ją odciągnęli widząc, że brakuje mi tchu. Spojrzałam w kąt pokoju gdzie stała Maddi. Jeśli Ana i Ali były zapłakane, a chłopcy nie wiedzieli co mają czuć... to mina Maddison nie pokazywała niczego. Zdziwiło mnie to trochę. Choć po chwili uznałam, że pewnie nie chce pokazywać swoich uczuć. Powinnam się od niej uczyć, bo taka umiejętność bardzo by mi się przydała.

Na sam koniec spojrzałam na mamę. Ta za to patrzyła na mnie z miłością i troską. Byłam pewna, że jeśli wiedziała o wypadzie to będzie na mnie mega wściekła... ale tą rozmowę przeprowadzimy później. Uśmiechnęłam się do nich lekko co trochę sprawiło mi ból.

- Co... - mój głos brzmiał jak skrzek a po chwili zaczęłam kaszleć. Od razu Ana podała mi szklankę z wodą. Wypiłam ją i zaczęłam od nowa zdanie – Co się stało? Co jest z tym samochodem?

Zobaczyłam na twarzach wszystkich wielki grymas. Jako pierwsza odpowiedziała mama.

- Później o tym porozmawiamy. Teraz musisz odpoczywać, córeczko – podeszła do łóżka i pogłaskała mnie po głowię, jak to robiła Ana kiedy jako małe dziecko byłam chora. – Byłaś nieprzytomna przez 4 dni – powiedziała kiedy już otwierałam usta. – Pewnie nieszybko wyjdziesz z łóżka, ale wszyscy cieszymy się, że już się obudziłaś. Na pewno jesteś głodna. Zostawię cię z tą czwórką, jak coś to pytaj ich. Ja z Aną pójdziemy ci zrobić coś do jedzenia. – pocałowała mnie w czoło i wstała. Ruszyła do drzwi a za nią moja niania. Po chwili już ich nie było.

Spojrzałam na pozostałą czwórkę. I uśmiechnęłam się niepewnie.

- Bardzo mi się oberwie za ten pomysł? – spytałam na co usłyszałam chichot z boku. W tym momencie Ali zdążyła już położyć się obok mnie. Will westchnął a dziewczyna obok mnie uśmiechnęła się szeroko. Pomimo, że było jeszcze widać ślady po łzach, to teraz wyglądała na wesołą.

- Nie powiedzieliśmy jej – na te słowa dosłownie szczęka mi opadła. Patrzyłam pewnie na nich jak kompletna kretynka... ale jak to? Musiałam powiedzieć to na głos bo usłyszałam ponowny chichot. – Tak to – prawie się uśmiechnął – ta tu – wskazał na Ali – błagała nas. Mówiła, że to był jej najlepszy dzień życia i, że spełniło jej się wielkie marzenie. No i, że wreszcie poczuła się jak normalna nastolatka...

- Wykorzystała nasz najsłabszy punkt i postanowiliśmy skłamać trochę twojej mamie – dokończyła Maddison i podeszła do łóżka. – Nieważne co o nas sądzisz... ale jesteśmy rodziną. Każdy z nas marzy o czymś takim jak bycie normalnym. A, że dzięki tobie jedna z nas tego spróbowała to postanowiliśmy cię zaakceptować – wzruszyła ramionami – Czy tego chcesz już jesteś jedną z nas. I kochamy naszą siostrę. A widząc ją taką szczęśliwą nie mogliśmy powiedzieć tego cioci – dodała i się uśmiechnęła – Dlatego powiedzieliśmy jej, że chcieliśmy ci pokazać miasto, bo tak długo nas o to prosiłaś, że nas przekonałaś. I jak wracaliśmy to spotkaliśmy jednego z posłańców Ericka. Co do zakupów... nic nie widziała więc nasza historia wydała się całkiem wiarygodna.

Reszta przytaknęła. Ja za to pewnie wyglądałam jakbym zobaczyła ducha. Nie mogłam w to uwierzyć. Cała czwórka kłamała też dla mnie. Nawet Will. Popatrzyłam na niego i dostałam od niego miły uśmiech. Moje serce zrobiło fikołka. Po raz pierwszy nie było w jego zachowaniu nic wrednego. Przez moją głowę przemknęła mi myśl, że może tak naprawdę go w ogóle nie poznałam. Poczułam jak ktoś mnie przytula i spojrzałam w bok.

- Co nie znaczy, że o to zapomnimy – powiedział Jack grożąc nam palcem i robiąc złą minę. Choć w jego oczach widziałam coś na kształt zadowolenia. – To było cholernie głupie i nieodpowiedzialne z waszej strony. Mogłyście nam powiedzieć... choć rozumiemy czemu tego nie zrobiłyście. Ale nie myślcie sobie, że uda wam się coś takiego jeszcze raz. Jasne? – spytał na co obie popatrzyłyśmy najpierw na siebie a później znowu na niego i jednocześnie pokiwałyśmy głowami. Po chwili wszyscy już zaczęliśmy się śmiać.

Ja najszybciej przestałam bo poczułam, że całe moje ciało mnie boli. Skrzywiłam się na to. Dopiero teraz czucie wróciło w pełni.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. W tym czasie wyjaśniali mi dokładnie co powiedzieli mojej mamie, żebym i ja mogła jej odpowiedziała tak samo jak oni to zrobili. W którymś momencie mój brzuch się odezwał. Oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet ja to zrobiłam. Patrząc na nich czułam miłe ciepło w środku. Kiedy rozmawialiśmy cały czas mówili spokojnie i ciągle się do mnie uśmiechali. Poczułam się jak wtedy kiedy oglądaliśmy wspólnie filmy.

Po usłyszeniu burczenia, Maddi, Jack i Ali powiedzieli, że idą ich pospieszyć. Spojrzałam na Willa, który wyglądał teraz na zdenerwowanego. Usiadł na krawędzi łóżka i odwrócił się w moją stronę.

Kiedy drzwi się zamknęły zaczął mówić. 

Znaleziona | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz