14. Drugi żywioł

4.4K 248 8
                                        

Jeszcze jeden ;) 

Chciałam jeszcze podziękować @AmeliaUrban7 . Powinnam to zrobić w poprzednim rozdziale... ale dopiero po opublikowaniu tamtego pomyślałam, że mogła bym napisać jeszcze jeden. Mam nadzieję, że ci się podoba ;) 

***


Siedzieliśmy przy stole. Nikt się nie odzywał. Po naszym treningu i po tym jak Ana nas zawołała, wszyscy ruszyliśmy do domu bez słowa. Teraz siedzimy i czekamy aż Ana nam przyniesie nasz obiad. Sama byłam w lekkim szoku. Nie wiedziałam jak i co... ale dalej czułam tę moc. Nawet teraz zdawałam sobie sprawę z otaczającej mnie mocy wody. Z tego, że dookoła mnie są cząsteczki. Nie widziałam już trej poświaty ani nic z tych rzeczy. Po prostu wiedziałam, że dookoła mnie jest woda. Miałam tego świadomość.

- Powiedzcie coś – nie wytrzymałam w końcu. Ta cisza mnie przytłaczała.

- To było niesamowite, skarbie – powiedziała powoli mama – bardzo szybko się tego nauczyłaś i...

Nagle zrozumiałam w czym sens.

- Za szybko, prawda? – przerwałam jej. – Nie miałam tego tak szybko załapać? O to chodzi?

- Cóż... - zaczęła znowu powoli – Myślałam, że będziesz potrzebować kilku dni... tygodni, żeby to zrozumieć...

- Nawet ja tak szybko nie nauczyłam się tego – wtrąciła Alice – O to chodzi. My potrzebowaliśmy miesięcy... lat... prób i błędów. A ty? To było jakbyś wiedziała o tym od zawsze... zawsze to umiała. Uczyła się od dziecka. To co tam zrobiłaś. Myślałam, że to zajmie nam tydzień zanim ty w ogóle zrozumiesz jak to działa... a ty już potrafiłaś się posługiwać wodą. To niewiarygodne po prostu – wytłumaczyła mi Alice. Cały czas patrzyła na mnie. I wtedy zrozumiałam, że ona jest zdziwiona. Naprawdę nie tego się spodziewała. Jak żadne z nich.

- Ale to źle? – spytałam – Chyba o to chodziło... żebym nauczyła się tego jak najszybciej...

- Tak, o to – powiedział Jack z uśmiechem. Wyglądał jakby już otrząsnął się z szoku i cieszyła go to co potrafię – to pokazuje jak silna jesteś. Jeśli naprawdę tak szybko zrozumiałaś moc wody to możliwe, że z pozostałymi żywiołami nie będziesz mieć problemu – dodał z uśmiechem i wzruszył ramionami. – To przyspieszyło wszystko. Teraz będziesz mogła się lepiej bronić jakby coś się sta...

- Nic się nie stanie – przerwała mu mama – Nikomu z was, zrozumieliście? – spytała patrząc na każdego z nas. Kiwnęliśmy głowami, choć nie byłam tego do końca pewna. – To co potrafi Kat... będziemy ją dalej szkolić. Nauczymy jej wszystkiego. I dalej będziemy robić to co do tej pory.

Już miałam pytać, co tak naprawdę oni robili przez ten czas ale Will był szybszy ode mnie. Od czasu porannego wypadku nie odezwał się do mnie słowem. Aż do teraz.

- Ona może nam pomóc. Z nią możemy to wygrać...

- Nie! – krzyknęła moja mama. Przestraszyłam się, ponieważ nie spodziewałam się tego. Teraz zdałam sobie sprawę, że nigdy nie usłyszałam jak moja mama krzyczy. NIGDY. – Nie będziemy jej w to mieszać...

- Ale ona jest już w to zamieszana! Z nią może nam się udać! Skończyć to raz na zawsze ! – krzyczał rozzłoszczony Will.

- Dosyć! Nie... - moja mama była wściekła – Nie będziemy robić więcej niż do tej pory... - nie dokończyła, ponieważ Will wstał uderzając dłonią w stół. Popatrzył na wszystkich. Jego wzrok spoczął na mnie trochę dłużej. Był na mnie wściekły. Nagle zapragnęłam dowiedzieć się czemu. Prychnął i wyszedł. Było jeszcze można usłyszeć trzask drzwi.

Rozejrzałam się po wszystkich. Nikt na mnie nie patrzył. Jakby nie wiedzieli czy zgodzić się z Willem, czy z moją mamą.

- O co chodzi? – spytałam. Patrzyłam na moją mamę, która unikała mojego wzroku. – Mamo...

- Nieważne, to nie dotyczy ciebie – odpowiedziała mi. I tym zdaniem rozzłościła mnie.

- Nieważne ?! Mnie nie dotyczy ?! – zaczęłam krzyczeć – O co chodzi ?! Miało nie być kłamstw ! Żadnego ukrywania informacji ! Żadnych tajemnic ! Obiecałaś! – w moich oczach nagle stanęły łzy. – Czy Will miał racje ?! W czym mogę pomóc? Co mogę powstrzymać ? Chodzi o Ericka !? – mój głos się załamał. Wiedziałam, że zaraz zacznę płakać. Dziewczyny i Jack patrzyli na mnie ze smutkiem w oczach.

- Skarbie, koniec tematu, nie będę cię w to... - nie dokończyła, ponieważ kilka rzeczy stało się nagle.

Złość wrzała we mnie. Byłam wściekła. Znowu to samo. W ciągu kilku dni. Tajemnice. Sekrety. Nie wytrzymałam. Szybko wstałam. Krzesło się przewróciło. Cała dygotałam. A powietrze... w środku domu, w pokoju... była wichura. Wiatr targał mi włosy. Zrzucił talerze ze stołu. Książki z półek. To wszystko trwało około 10 sekund. Może 15. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to ja to zrobiłam i kiedy Maddison przejęła pałeczkę, uspokoiło się wszystko. Pokój wyglądał jak po przejściu tornada. Nie wiedziałam co się dzieje. Rozejrzałam się. I zobaczyłam strach na twarzy mamy. Ta emocja szybko zniknęła... ale była tam. Poczułam się wyprana z emocji. Nie wiedziałam czemu, ale nie byłam na siłach czuć przerażenia, skruchy czy czegokolwiek. Nie czułam nic. Oprócz złości.

- Chce wiedzieć wszystko – powiedziałam i wyszłam. Niewiedziałam dokąd idę, czemu i co zamierzam zrobić. Ale nogi same mnieprowadziły. Więc wyszłam z domu i zaczęłam iść. Słyszałam za sobą głosy ale niezwracałam uwagi na to. Chciałam być jak najdalej stąd.    

Znaleziona | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz