Rozdział 1 - Pierwszy dzień szkoły

53.4K 2K 714
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).

Opowiadanie nie jest zmienione, poprawione są ewentualne błędy w pisowni.


***Kornelia

Ten przeklęty budzik! Jak ja go nie znoszę, nienawidzę. Zaczyna się kolejny rok szkolny. Wczoraj było rozpoczęcie, a dzisiaj są pierwsze lekcje. Wakacje minęły jak z bicza strzelił, a ja w ogóle nie czułam się wypoczęta lub zrelaksowana. Ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że to tylko przejściowe. W gruncie rzeczy bardzo lubiłam szkołę, a ulubionych przedmiotów mogłabym uczyć się dniami i nocami!

Z niechęcią podniosłam się z łóżka i zaczęłam kierować w stronę kuchni. Zjadłam kanapkę i poszorowałam do łazienki. Moje brązowe włosy odstawały na wszystkie strony, jak zawsze zresztą po pobudce. Chwyciłam szczotkę i zaczęłam je rozczesywać. Po chwili układały się już w ładne fale i kaskadami opadały mi na plecy. Umyłam zęby i przyjrzałam się jeszcze w lustrze. Nie mogłam zapomnieć o delikatnym makijażu. Zrobiłam kreski, wykorzystałam tusz do rzęs i delikatnie przejechałam po ustach błyszczykiem.

Miałam bardzo jasną cerę i zawsze nieskazitelną, więc nigdy nie miałam problemów z trądzikiem czy innymi paskudztwami. Jasne usta i do tego niebieskie oczy. Wyglądałam jak przeciętna nastolatka, co tu dużo gadać? Byłam szczupła, nawet bardzo, nigdy nie miałam problemów z linią.

Ubrałam się w białą koszulkę z czarnymi napisami i niebieskie dżinsy. Uważałam to za najodpowiedniejszy strój do szkoły. Spojrzałam na plan lekcji i spakowałam się. Trzecia liceum, pierwszy dzień w nowej szkole. Cieszę się, że zaczynam od nowego roku szkolnego, a nie od środka, bo wtedy miałabym przechlapane.

Buda jak każda inna, nie różniła się kompletnie niczym. Niewielkie szafki na buty i kurtki, wąskie, długie korytarze i wszędzie pełno klas. Typowe. Przeszłam po trzy razy każdy korytarz i zastanawiałam się, gdzie ja mam pierwszą lekcję. Miałam chemię, ale za Chiny nie potrafiłam znaleźć klasy. Westchnęłam ciężko i wpadłam w jakiegoś chłopaka.

- Przepraszam bardzo - wydukałam i spojrzałam w górę, aby przyjrzeć się nowopoznanemu.

Blond włosy, zielone oczy i ostre rysy twarzy. Chociaż był dopiero początek szkoły, to na jego twarzy widziałam już grymas i odrazę do szkoły.

- Spoko, laluniu - zmarszczyłam brwi.

- Proszę mnie tak nie nazywać. Jestem Kornelia. Możesz pokazać mi, gdzie mogę mieć chemię?

Chłopak spojrzał na mnie wyraźnie zszokowany, ale teraz najmniej mnie to obchodziło. Kiwnął potakująco głową i zaprowadził mnie pod klasę, gdzie już stała spora grupka rówieśników. Klasa znajdowała się na najwyższym piętrze, na samym końcu korytarza. Było tam ciemno, ale również nawet sympatycznie. Zwróciłam uwagę, że na ścianach tradycyjnie wisiały tablice absolwentów, a także jakieś kolorowe gazetki jeszcze sprzed wakacji.

Jakoś na wszystkich twarzach widziałam niechęć do tego przedmiotu lub w ogóle do szkoły. Nie dziwię im się, ale przecież jest dopiero początek, więc nie ma czym się przejmować, co nie?

Osobiście uwielbiam chemię. Nie bez powodu jestem na profilu biologiczno-chemicznym. W przyszłości chciałabym zostać kryminologiem, pracować w laboratoriach przy ważnych sprawach.

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do klasy, a ja stałam jak słup. Byłam przyzwyczajona, że to zawsze nauczyciel przychodził z kluczem i otwierał salę, ale jeżeli tutaj jest inaczej, to nie będę się kłócić. Weszłam pomału i rozejrzałam się dookoła. Naprzeciw mnie była wielka tablica, po prawej stronie biurko nauczycielka, a przed nim trzy rzędy ławek dwuosobowych. Z boku był komputer, a na ścianie wisiał projektor. Do tego jeszcze na suficie wisiał telewizor, a przed nim było można zsunąć ten biały materiał, na którym puszcza się projekcje. Ściany były pooblepiane różnymi ciekawostkami z działu chemii i matematyki.

Wszystkie ławki były zajęte, więc musiałam się do kogoś przysiąść. Szczęśliwym lub nieszczęśliwym losem usiadłam przy czarnowłosej dziewczynie. Zagadnęłam do niej, ale ona jakoś nie była chętna do rozmowy, więc nie kontynuowałam.

Siedziałam w trzecim rzędzie, najdalej biurka nauczyciela i najdalej drzwi, ale za to tuż koło okna, więc miałam świetny widok na boisko i bloki mieszkalne.

Moja ławkowa współlokatorka po paru minutach opuściła mnie i usiadła koło jakieś swojej koleżanki, z którą od razu zaczęła się śmiać. Za miłe to nie było, ale co mi tam, przynajmniej cała ławka jest dla mnie.

W klasie panował straszni zgiełk i szum, aż wreszcie było można usłyszeć otwierające się drzwi. Wszyscy spokojnie zajęli swoje miejsca, a do klasy wszedł młody mężczyzna, który na pewno był nauczycielem. Brązowe włosy były w nieładzie, co dodawało mu atrakcyjności. Był naprawdę wysoki i szczupły. Miał na sobie błękitną koszulę, spod której było można zauważyć zarys potężnych mięśni. Wyglądał na jakieś dwadzieścia pięć lat, nie więcej. Naprawdę młody. Przekonamy się jeszcze jak uczy. Mam nadzieję, że nie będzie beznadziejny, bo przecież w przyszłym roku piszę maturę, więc chcę coś umieć.

Przyjrzałam się dokładniej jego twarzy. Delikatny zarost, kwadratowa szczęka, pełne usta i cudowne, niebieskie oczy, w których mogłabym się zatopić. Nie! Stop! Kornelia, o czym ty myślisz?! Masz się w tej chwili opanować, to twój nauczyciela, a nie jakiś chłopak z imprezy.

Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam, że inne dziewczyny także wpatrywały się w niego jak w obrazek.

Jednak w tym facecie było coś... intrygującego. Czułam, jak ciągnie mnie do niego, jakaś niewidzialna siła, ale nie miałam zamiaru się podnieść i to zrobić, przecież wyszłabym na idiotkę, psychofankę. Biła od niego jakaś niespokojna aura. Aura potęgi, siły i waleczności, a także nuta... dzikości? Nie wiem, chyba zwariowałam. Korneli Ewelino Brzeska, w tej chwili masz ogarnąć dupę i zacząć trzeźwo myśleć!

_____________________________

Zapraszam na mojego fb!

Nauczyciel i licealistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz