Rozdział 9 - Dziwne coś

33.6K 1.8K 355
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


***Carlos

Pędziłem na łeb, na szyję, aby tylko jak najszybciej znaleźć się u Kornelii. Po jej głosie zorientowałem się, że stało się coś złego. Nie podobało mi się to.

Z piskiem zaparkowałem koło jej domu. Dziewczyna stała na tarasie przed wejściem do swojego domu i przemieszczała się nerwowo od jednej barierki do drugiej. Po jej posturze widziałem, że coś się stało, teraz byłem tego pewny na sto procent. Była blada, a w jej oczach widziałem strach. Czym prędzej wyszedłem z samochodu i podbiegłem do niej.

- Kornelia, co się stało? - spytałem od razu. Dziewczyna jednak mi się przyjrzała uważnie.

- Skąd pan wiedział, gdzie mieszkam?

- A czy to teraz ważne?! Mów, co się stało! Jak do mnie dzwoniłaś, to byłaś wstrząśnięta, teraz też nie wyglądasz za dobrze - położyłem ręce na jej ramionach.

Widziałem, że pod wpływem mojego dotyku zaczęła się uspokajać. Uśmiechnąłem się w duchu na to. Działałem na nią i to mi się cholernie podobało. Dzięki temu może będzie mi łatwiej ją do siebie przekonać.

Dziewczyna przez chwilę patrzyła mi w oczy, ale wreszcie ocknęła się i odsunęła. Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Wyszliśmy z werandy na ogródek, po czym po zielonej trawie poprowadziła mnie za dom. Przy okazji tłumaczyła mi coś zestresowanym i przestraszonym głosem.

- Nie wiem, co to jest. Przyszłam tam dzisiaj i to coś tam było. To... jest dziwne. Nigdy czegoś takiego nie widziałam, a najgorsze jest to, że próbowało mnie złapać - nawijała, a ja wciąż nie wiedziałem, o co chodzi.

- Kornelia! Powiedz mi wreszcie, co się dzieje! - zirytowałem się.

Kornelia wreszcie się zatrzymała. Myślałem, że odwróci się do mnie i wreszcie wytłumaczy, ale nie. Jej mięśnie jeszcze bardziej się spięły i zaczęła lekko drżeć. Miałem ochotę przytulić ją, ale ona wtedy podniosła drugą rękę i trzęsącym się palcem pokazał coś przed sobą.

Byłem od niej wyższy, więc bez problemu widziałem to, co mi pokazywała. Za domem miałam szopę. Drzwi do niej były otwarte, a wewnątrz znajdowało się coś fioletowego. Wyglądało to jak jakaś lśniąca, fioletowa ośmiornica, przyklejona do ściany, a jej macki wydostają się z szopy, jakby czegoś szukały.

- Co to, kurwa, jest - powiedziałem do siebie, ale wiedziałem, że Kornelia mnie usłyszała.

Zacząłem do tego podchodzić, musiałem się temu przyjrzeć i jakby co, to pozbyć się. Przecież to jest jakieś dziwne! Kojarzyło mi się to z czymś, ale nie mogłem przypomnieć sobie, co to takiego.

- Nie! - Kornelia mocniej złapała mnie za rękę. - Nie podchodź do tego, to cię będzie chciało wciągnąć!

W jej głosie słyszałem panikę, strach i troskę. Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem delikatnie. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie. Czułem, jak przez chwilę się trzęsie, ale zaraz zaczęła się uspokajać. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz napięła wszystkie mięśnie. Pewnie przypomniało jej się, kim jestem.

- Gdzie twoi rodzice? - spytałem, odciągając ją lekko od siebie.

Kornelia przygryzła dolną wargę. Coś było na rzeczy. Ile ta dziewczyna ma jeszcze przede mną tajemnic?

Nauczyciel i licealistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz