Rozdział 13 - Wezwanie do watahy

33.5K 1.7K 425
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


***Kornelia

Po jeszcze jakieś godzinie rozmowy, byłam wyraźnie zmęczona. Carlos powiedział mi, że jeżeli ponownie zacznie się szkoła, to szybko do niej nie wrócę, bo sprawa jest zbyt poważna, abym narażała życie. Oczywiście protestowałam, ale wreszcie mężczyzna mnie przekonał. Musiałam się poddać. Wstaliśmy z kanapy. Od razu swoje kroki skierowałam w stronę swojego pokoju. Swojego poprzedniego pokoju, ale zanim tam weszłam, złapał mnie za rękę.

- A ty gdzie?

- Idę spać - odpowiedziałam najnormalniej w świecie.

- Chyba ci się pokoje pomyliły.

- Przecież tamten jest twój.

- Nie, słonko, jest nasz. Od dzisiaj ty też tam śpisz.

- Co? Nie! Słuchaj, może jestem jakąś tam twoją mate, ale ja nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy, więc wybacz, ale śpię SAMA!

Weszłam do pokoju i trzasnęłam mu drzwiami przed nosem. On chyba ześwirował, jeżeli myśli, że po dowiedzeniu się, że jestem jego mate, to zaraz pójdę z nim do łóżka! Nawet jeżeli chodzi o zwykły sen. Mężczyźni są nieprzewidywalni, a szczególnie tacy, którzy są połączeni z kobietą jakąś tam więzią, że sam jej dotyk ich podnieca. Nie chcę obudzić się rano z czymś wbijającym mi się w plecy, brzuch lub w tyłek.

Wykąpałam się, położyłam i zasnęłam.

Następnego dnia obudził mnie cichy hałas. Jeszcze zaspana wstałam z łóżka i prowadzona ciekawością, wyszłam z pokoju do salonu. Tam znajdował się Carlos. Ubrany jedynie w dresowa spodnie, rozmawiał z kimś przez telefon i wpatrywał się w widok za oknem. Przystanęłam w korytarzu i napawałam się widokiem jego olbrzymich mięśni. Przygryzłam dolną wargę. On był naprawdę seksowny i co jest najlepsze, już nie musiałam wzbraniać się przed tymi myślami, bo zawsze mogłam to zwalić na więź mate. Uśmiechnęłam się przebiegle w duchu.

Carlos podniósł wolną rękę i przeczesał nią swoje brązowe włosy, dzięki czemu widziałam zarys jego wielkiego bicepsa. Aż mi się gorąco zrobiło, a w gardle poczułam wielką pustynię.

- Dobra, będę - usłyszałam i się rozłączył.

Westchnął ciężko, po czym odwrócił się i spojrzał na mnie. Wcale nie był zdziwiony. Od razu na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech, a moje spojrzenie opadło nieco niżej - na jego szerokie barki, twarde piersi, wyćwiczony brzuch. Nabrałam gwałtownie powietrza, czemu towarzyszył jego śmiech i cwaniacki uśmieszek.

- I jak ocena?

- Wolę nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Nie widziałam jeszcze wszystkiego.

Dopiero po chwili dotarł do mnie sens moich słów i speszyłam się, ale nie zaczerwieniłam. Momentami potrafiłam jeszcze na tym zapanować, więc przybrałam minę obojętności, co równa się z tym, że mój rozsądek przejął kontrolę i po prostu patrzyłam się na niego, jak wyszczerza do mnie zadowolony zęby.

- W każdej chwili mogę ci pokazać dosłownie wszystko - zaakcentował, a po moim ciele przeszedł dreszcz podniecenia.

- Wolałabym nie. Boję się, że się rozczaruję.

- Oj... Nie musisz się o to martwić, słonko. Gwarantuję ci, że będziesz w pełni usatysfakcjonowana.

Kolejny dreszcz, tym razem o wiele silniejszy.

Nauczyciel i licealistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz