Rozdział 12 - Tłumaczenie

32.2K 1.8K 227
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


***Kornelia 

Wsiadłam do jego samochodu, ale tym razem z tyłu, jak najdalej niego. Kurczowo trzymałam się drzwi, aby w razie czego uciec, podczas gdy on wyciągnął z bagażnika dżinsowe spodnie i założył na siebie. Nie chciałam z powrotem mojej bluzy.

- Gumę? - spytał, uśmiechając się do mnie delikatnie. Z wielką chęcią ją przyjęłam, ale i tak odsunęłam się najdalej od niego.

Zatrzymaliśmy się pod jego domem. Nie wiem, dlaczego mu zaufałam, przecież on może chcieć mnie zaciągnąć do swojego domu i tam zabić.

Westchnęłam. Trudno. I tak by mnie zabił.

Wysiadłam z pojazdu. Spojrzałam na niego.

- Nie rozumiem tego, dlaczego się pan tak mnie czepił. Od początku zaczepiał pan tylko mnie. Nie rozumiem tego.

- W środku wszystko ci wyjaśnię, chodź, bo sąsiedzi zaczną gadać.

Posłusznie ruszyłam za nim. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie w salonie. Carlos poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać, a ja podziwiałam cudowną grę mięśni jego pleców. 

Po jakiś pięciu minutach Carlos wyszedł z pokoju. Musiał wziąć prysznic, bo jego włosy były wilgotne. Założył na siebie koszulkę z napisem i hawajskie rybaczki. Usiadł na fotelu i wyraźnie mi się przyglądał. Spojrzałam na niego wyczekująco, a on wziął wdech.

- To co widziałaś, to... moja prawdziwa natura. Jestem wilkołakiem.

- Dobra, rozumiem. Kontynuuj.

- Nie jesteś zdziwiona? - wyraźnie był zdziwiony.

- Widziałam w mojej szopie jakąś fioletową ośmiornicę, a także pięć walczących wilków, w tym mojego nauczyciela chemii, który dosłownie nade mną się przemienił z człowieka w ogromnego wilka. Wybacz, ale nic mnie nie zdziwi, więc uwierzę w każde twoje słowo. Mam nadzieję tylko, że mnie nie okłamiesz.

- Dobrze. Więc jestem wilkołakiem, a konkretnie Alfą. U wilkołaków panuje ścisła hierarchia, gdzie Alfa jest najpotężniejszy, zaraz za nim są Bety, potem Gammy, Delty i Omegi, które są najsłabsze. Alfy przeważnie są wodzami stad i zakładając swoje własne watahy. Mój ojciec jest wodzem największej watahy na świecie, czyli Wilków Europy, a mój wujek wodzem Wilków Zwycięstwa. Obie te watahy zajmują całą Europę i część Azji. Ja jestem następcą mojego ojca.

- Czyli będziesz wodzem największej watahy na świecie, tak? - musiałam się upewnić.

- Dokładnie. Każdy wódz musi mieć swoją Lunę, czyli partnerkę - spojrzałam na niego, przechylając głowę. - Partnerka to coś jak żona, tylko u wilkołaków „ślub" wygląda trochę inaczej, ale kościelny też można wziąć. A więc ta Luna dodaje sił swojemu stadu, przez co jesteśmy silniejsi.

- I Luną jest twoja mama.

- Jesteś bardzo mądra, Kornelio.

- Nie, po prostu nie mam pięciu lat, żeby nie rozumieć, o czym do mnie mówisz.

- A wracając. Luna to... przeważnie mate Alfy.

- Mate? Co to jest? Jakieś angielskie słowo?

Nauczyciel i licealistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz