*** Carlos
Do pełni został tylko jeden dzień. Powiedziałem rodzicom, że Kornelia zgodziła się, abym się z nią sparował, na co mój ojciec powiedział, że odda mi stanowisko w trybie natychmiastowym. I tak właśnie było.
Do specjalnego pokoju spotkań, który wcale nie jest mały, chyba dwa razy większy od salonu, zbiera się niemal cała wataha. Chwile to zajmuje, bo nie wszyscy mieszkają w domu głównym i muszą przyjechać tutaj, aby powiedzieć im wiadomość.
Sala się zapełniała. Na środku podwyższenia stał mój ojciec z ciętym wyrazem twarzy, jakby był na kogoś zły, że się spóźnił, a tak naprawdę zostało jeszcze kilkanaście minut. Zawsze miał taki wyraz przed przemowami, a to dlatego, aby nikt nie hałasował niepotrzebnie. Zaraz obok niego stała moja mama i w przeciwieństwie do ojca, uśmiechała się do wszystkich życzliwie. Została jeszcze na tą przemowę i wyjeżdża. Jest już spakowana i wszyscy zdążyliśmy się z nią już pożegnać.
Ukradkiem spojrzałem na Kornelię, która stała w kącie, zaraz koło schodów prowadzących na podest i patrzyła na to wszystko z wielkim zainteresowaniem i szokiem. Chyba nie spodziewała się, że jest nas aż tak wielu. Kiedy tu wchodziła, to aż prychnęła, że ta sala jest za wielka, a okazuje się, że jest za mała.
Kiedy drzwi się zamknęły i wszyscy byli już obecni, ojciec odchrząknął, aby uciszyć już wszelkie rozmowy i skupić na sobie uwagę.
- Witajcie. Zebrałem was, gdyż mam ważną wiadomość do ogłoszenia. Jutro pełnia, a co z tym idzie, pewnie wielu z was sparuje się ze swoją bądź swoim mate. Nie inaczej jest w przypadku mojego syna. Dlatego właśnie uznałem, że jest już gotowy, aby przejąć po mnie stanowisko. A oto wasz nowy wódz, Alfa Carlos!
Wyszedłem na środek i uścisnąłem najpierw matkę, a potem ojca. Towarzyszyły mi przy tym brawa, aż wreszcie ojciec i matka cofnęli się do tyłu, a ja sam zostałem z przodu i przyglądałem się mojej watasze. Wszyscy zaczęli wyć. Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem na Kornelię, która przyglądała się wszystkiemu z wielkim zaangażowaniem.
Chyba poczuła, że się jej przyglądam, bo wzdrygnęła się i spojrzała na mnie. Na jej twarzy wykwitł szeroki, piękny uśmiech. Wyciągnąłem w jej stronę rękę. Na początku przestraszyła się i zaprzeczyła ruchem głowy, ale po dłużej chwili westchnęła i nieśmiało weszła na podest.
Podeszła do mnie, a ja odwróciłem się w jej kierunku. Chyba nie była przyzwyczajona do takiego aplauzu. Dwoma palcami podniosłem jej podbródek i pocałowałem na oczach wszystkich. Kornelia szybko zapomniała o otaczającym nas świecie, bo położyła ręce na mojej klatce i oddała pocałunek. Wilki zawyły z jeszcze większa mocą, co znaczyło, że uwolniła swoją moc Luny i teraz wszystkim dodawała sił i wigoru. Odsunęliśmy się od siebie delikatnie i spojrzałem w jej oczy. Była szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa.
Zacisnęła ręce na mojej koszulce i sama mnie do siebie przyciągnęła. Od razu uchyliła usta, przez co mój język zaczął penetrować jej podniebienie. Przez nas obojga przechodziły dreszcze podniecenia.
Chyba wszystkim udzieliło się szczęście Korni, bo ja sam czułem jej moc Luny. Była naprawdę silna.
Wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, bo nagle spadło na mnie tyle obowiązków, że byłem padnięty, położyłem się do łóżka. Zresztą Kornelia tak samo była zmęczona. Widziałem jak po apelu dookoła niej zebrał się cały wianuszek wścibskich dziewczyn.
Leżała na plecach, a ja objąłem ją ramieniem. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Carlos? - spytała cicho.
- Tak?
- Boję się - uniosłem głowę.
- Czego się boisz?
- Jutra. Jak to będzie wyglądało? - spojrzała mi w oczy.
- Cóż, wszystko zacznie się, kiedy księżyc w pełni zawiśnie wysoko na niebie. Wtedy we wszystkich wilkołakach natychmiast rośnie żądza, szczególnie u samców. Wezmę cię i przyniosę tutaj do sypialni - zacząłem mówić coraz niższym i uwodzicielskim głosem. - Zawisnę nad tobą - zrobiłem to, kładąc ręce po bokach jej głowy - i zacznę cię całować. O tak.
Przybliżyłem twarz do jej szyi i zacząłem składać tam delikatne pocałunki. Powoli przemieszczałem się na jej obojczyk i oznaczenie. Na chwilę przyssałem się do niego. Kornelia zaczęła głośniej oddychać.
Wróciłem do jej szyi i tam robiąc jej malinkę, dołączyłem do zabawy ręce. Położyłem ja na jej biodrach i powoli zacząłem sunąć ku górze, wsuwając je pod jej koszulę nocną. Jęknęła, kiedy nasze skóry dotknęły się. Nie zatrzymałem się. Śmiało powędrowałem wyżej.
- Carlos... stop - powiedziała ledwo słyszalnie. - Carlos! - odepchnęła mnie.
- No co? Chciałaś wiedzieć, jak będzie to wyglądać, to chciałem ci pokazać.
- Chciałam teorię, a nie praktykę! - krzyknęła na mnie.
- Dobra. Chodź spać, musisz być wypoczęta.
- Dlaczego ja? A ty to co?
- Samce podczas pełni dostają nowy pokład energii, chociażby pracował cały dzień w kamieniołomach bez przerwy, przy wielkim wysiłku. Tak działa pełnia.
- Ok. Dobranoc - odwróciła się do mnie plecami i zasnęła. Zaśmiałem się pod nosem i przyciągnąłem ją do siebie, całując krótko.
CZYTASZ
Nauczyciel i licealistka
WilkołakiKornelia - zwykła dziewczyna chodząca do trzeciej klasy liceum, dobrze się ucząc, potrafi zachować zimną krew. Carlos - nauczyciel chemii, Alfa, przyszły wódz watahy Wilków Europy. Kornelia jest zwykłą, dobrze się uczącą licealistką. Przeprowadz...