Wezwanie do stawienia się w ciągu doby na przekazanie pierwszego zadania do wypełnienia. Szybko. Wystarczyły mi dwie godziny, abym była gotowa do wyjazdu. Wsiadłam do Dodge'a i wpisując lokalizację, która była podana w krótkim liście, ruszyłam do celu. Jechałam autostradą, kierując się na południowy zachód. Nie szalałam z dodawaniem gazu, poza tym był dosyć duży ruch, mimo wysokiej temperatury, jaka w ten czas panowała. Utrzymywałam mniej więcej stałą prędkość siedemdziesięciu mph*, dając sobie możliwość obserwowania przemijającego krajobrazu i porównywania go z czasami, kiedy wraz z dziadkami jeździłam do nad oceanicznych kurortów. Jako ich jedyna wnuczka od zawsze byłam dla nich oczkiem w głowie. Później historia zaczęła się komplikować, tak, jak i nasze relacje...
Byłam podekscytowana, ale też zdenerwowana i ciekawa, jakie zadanie przypadnie mi w udziale. Nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego jak na pierwszy raz, ale miałam nadzieję, że będę mogła się wykazać. Chciałam udowodnić, że zasłużyłam na tę posadę.
Po półtorej godzinnej jeździe dotarłam do San Francisco. Kiedy w końcu udało mi się wyjechać z centrum, które było okropnie zakorkowane, udałam się na obrzeża pod podany na kartce adres. Nic nie wskazywało na to, aby w tym budynku znajdowała się jakaś instytucja. Ogółem cała okolica przypominała bardziej jakieś osiedle, niż miejsce, gdzie mogłoby prowadzić działalność biuro tajnej agentury. Sprawdziłam jeszcze raz, czy, aby na pewno znalazłam się we właściwym miejscu. Wszystko mówiło, że tak. A więc włożyłam kartkę do kieszeni, wyjęłam kluczyki ze stacyjki, po czym wysiadłam z samochodu, zamykając go.
Ruszyłam w stronę drzwi domu, kiedy usłyszałam, że podjeżdża jakiś samochód. Obróciłam się, zachowując czujność, czy nie dzieje się nic niepokojącego. Zauważyłam czarnego Range Rovera z przyciemnianymi szybami, z którego wysiadł mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych. Zaczął zmierzać w moim kierunku. Zastanawiałam się, o co może mu chodzić. Kiedy znalazł się tuż obok, położył mi rękę na ramieniu, zaciskając dłoń i popychając w kierunku samochodu.
— Proszę ze mną. — Usłyszałam tylko, jednak coś mi mówiło, że lepiej nie ryzykować szarpaniną, bo w samochodzie za kierownicą musiał siedzieć jeszcze jeden człowiek. — Wsiadaj.
— Przepraszam, ale o co chodzi? — zapytałam podenerwowana tym, że nie otrzymałam żadnych wyjaśnień i tak po prostu próbował mnie wepchnąć do samochodu.
— Wsiadaj! — warknął, oglądając się dookoła, po czym zaciskając dłoń na moim ramieniu, szarpnął mną i wręcz wrzucił mnie na siedzenie, po czym sam wsiadł. Zaczynałam się bać... — Jedź — rozkazał mężczyźnie, który siedział za kierownicą. — Ingrid, prawda?
— Tak, do cholery, ale o co w tym wszystkim chodzi? — burknęłam, poprawiając swoją pozycję i spekulując, jakie mam szanse w razie potrzeby, na ucieczkę.
— Takie procedury, a my musimy się ich trzymać. Jestem Bjorn — pracownik działu bezpieczeństwa, przydziału i nadzorowania misji ASA**. — W tym momencie wszystko zaczęło nabierać sensu. — Pokaż dokumenty i wezwanie.
Podałam mu, to czego zażądał. Sprawdził wszystko dokładnie, a następnie wyjął ze skórzanej aktówki teczkę, podał mi ją wraz z moimi dokumentami.
— Mogę wiedzieć, dokąd właściwie jedziemy?
— Nigdzie — odparł tylko, lekceważąc zupełnie moje pytanie. — W teczce masz wszystko odnośnie twojego zadania. Tu — powiedział, podając mi niedużą kartkę — masz adres hotelu i dane rezerwacji. Rano przyjdzie do ciebie agent Harris, przekaże ci wszystko dokładnie, do tego czasu musisz się zapoznać z dokumentami w teczce. Jutro wieczorem wylatujecie do Portland... — Przekazał mi jeszcze kilka informacji i dokumentów, broń, po czym po prostu wysadził w miejscu, z którego wcześniej mnie zabrał.
CZYTASZ
W otchłani kłamstw
Mystery / ThrillerIngrid jest młodą, silną kobietą z dużym bagażem doświadczeń. To, kim jest i czym się zajmuje, wiąże się z ciągłym niebezpieczeństwem. Nawet najdrobniejszy błąd może spowodować, że straci wszystko, co do tej pory wypracowała. W środowisku, w którym...