Wracałam do San Francisco w podobnym stanie, jak z niego wyjeżdżałam, a może nawet jeszcze gorszym. Nie wysypiałam się w nocy, a to później odbijało się na mojej koncentracji. Piłam kawę litrami, ale i na nią organizm uodpornił się na tyle, że na niewiele się już zdawała. Niewyspana i zmęczona byłam w jeszcze gorszym nastroju. Zdenerwować potrafiła mnie najdrobniejsza bzdura.
Między innymi też dlatego momentami unikałam matki, nie chcąc doprowadzić do kolejnej kłótni, która jeszcze bardziej by nas poróżniła.
W sylwestra jakoś udało nam się w miarę spokojnie porozmawiać. Może i do pełnego porozumienia nie doszłyśmy, ale do tego, żeby między nami było dobrze, dużo jeszcze brakowało. Obiecałam jej nawet, że postaram się zostać trochę dłużej z nią, poszukamy wspólnie jakiegoś nowego lokum dla niej, jednak i w tym względzie zawiodłam.
Drugiego stycznia podczas śniadania zadzwonili do mnie z siedziby ASA. Dostałam wezwanie do wstawienia się jak najszybciej u przełożonego po odbiór dokumentów i zapoznanie się z nową sprawą. Nie pozostało mi więc nic innego, jak spakować swoje ciuchy, kartony z rzeczami, które chciałam zachować ze swojego, dawnego już, pokoju do samochodu i pożegnać się z mamą. Próbowałam nawet zaproponować jej, aby na jakiś czas pomieszkała u mnie w mieszkaniu, jednak odmówiła, twierdząc, że nie może tak po prostu zostawić tego wszystkiego tutaj w Sacramento.
Czułam się bezradna, bo nie mogłam dla niej praktycznie nic więcej zrobić i pozostawiałam ją w tym dużym domu zupełnie samą. Pożegnanie było chyba najtrudniejsze. Nie wiedziałam, kiedy po raz kolejny będę miała ją okazję zobaczyć ani, czy jeszcze w ogóle kiedykolwiek ujrzę ten dom. Zanim jednak zupełnie opuściłam rodzinną miejscowość, pojechałam jeszcze na cmentarz do ojca, a później do ASA.
***
Do mieszkania dotarłam późnym wieczorem. Przekręcałam klucz w drzwiach z tlącą się nadzieją, że może jednak Dexter był w środku. Lecz gdy zapaliłam światło, powitała mnie tylko ziejąca chłodem pustka. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak w dniu, gdy wyjeżdżałam. Ostatecznie, gdy już w miarę się ze wszystkim ogarnęłam, wzięłam prysznic i założyłam męską koszulkę, jedną z kilku, które zostawił w moim mieszkaniu. Mimo że bywało między nami różnie, brakowało mi go. Chciałam, aby ktoś przy mnie był, wspierał mnie, przytulił, naiwnie stwierdził, iż wszystko będzie dobrze.
Zanim zasnęłam, nie minęło dużo czasu, jednak od czwartej nad ranem nie mogłam już zmrużyć oka. Zrezygnowana, postanowiłam wstać i zabrać się za coś pożytecznego. Poszłam do kuchni, opierając się blat, czekałam, aż mi się zaparzy poranna, mocna kawa. Miałam właśnie wyrzucać puste już opakowanie po kawie, gdy zauważyłam zupełnie przez przypadek, że leżą w nim trzy plastikowe, półprzezroczyste opakowania po lekach.
Zdecydowałam się je wyciągnąć i zobaczyć, po jakich dokładnie środkach one są. Byłam pewna, że skoro się tam znajdowały i nie należały do mnie, to musiały być Dexter'a. A skoro on usilnie mnie okłamywał, iż to nic takiego, zwykłe tabletki przeciwbólowe, w co kompletnie nie wierzyłam, bo takich tabletek nie sprzedawało się w buteleczkach medycznych, postanowiłam działać na własną rękę. Na żadnym z opakowań nie doszukałam się jednak etykiety, były tylko ślady w miejscach, gdzie musiały się kiedyś znajdować. To utwierdzało mnie w przekonaniu, że próbował coś ukryć.
W międzyczasie wzięłam łyka przygotowanej już kawy i zaczęłam jeszcze raz oglądać każde pudełeczko z osobna, szukając choćby cienia informacji, co za środki mogły się w nich znajdować. Z desperacji zaczęłam nawet szukać po szafkach, czy nie było gdzieś tego więcej, jednak nic nie znalazłam. Wiedziałam, iż postępując w ten sposób, zachowywałam się nie sprawiedliwie wobec swojego partnera, jednak co miałam zrobić, skoro żadna podjęta na ten temat wcześniej rozmowa, nie wyjaśniała tej kwestii.
CZYTASZ
W otchłani kłamstw
Mystery / ThrillerIngrid jest młodą, silną kobietą z dużym bagażem doświadczeń. To, kim jest i czym się zajmuje, wiąże się z ciągłym niebezpieczeństwem. Nawet najdrobniejszy błąd może spowodować, że straci wszystko, co do tej pory wypracowała. W środowisku, w którym...