Obudziłam się i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen. I to jaki piękny, niestety to wszystko się nie wydarzyło. Co jeśli to był sen proroczy. Może to właśnie ma się stać. Zerknęłam na zegarek, który pokazywał już godzinę 18.30. O nie zaspałam. Przecież miałam spotkać się z Chrisem o 18.23 na moście. A może to też był sen. Sama już nie wiedziałam. Szybko odblokowałam telefon i zobaczyłam treść wiadomości od Chrisa.
Chris : Gdzie jesteś? Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Będę czekać do 19.00 później już możesz nie przychodzić. Nie będę się narzucać skoro może tego nie chcesz.
Zaczęłam pośpiesznie się ubierać. Nawet nie patrzyłam co biorę z szafy. Muszę zdążyć, w przeciwnym razie moje życie legnie w gruzach. Gdy byłam gotowa, szybko wybiegłam z domu. Od razu skierowałam się na most. Weszłam na niego po schodach i zaczęłam się rozglądać.
- Go już tu nie ma. - powiedział Crawford.
- A gdzie jest? - zapytałam.
- Już nikt z nas nigdy go nie zobaczy. - powiedział cicho łkając.
- Co ty mówisz? - powiedziałam przestraszona.
- Zaledwie kilka minut temu... - urwał. - Chris popełnił samobójstwo. Skoczył z mostu. - powiedział i zaczął bardzo głośno płakać i krzyczeć.
- Nie, to nie możliwe. - powiedziałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Gdybym przyszedł wcześniej. - powiedział cały czas płacząc.
- Nie to nie może być prawdą. Słyszysz nie może. Po prostu nie. To moja wina. To moja pieprzona wina. - zaczęłam krzyczeć i rozpaczliwie płakać.
* * *
Obudziłam się i zaczęłam łapczywie łapać powietrze. Po moich policzkach spływały łzy. W tym momencie naprawdę dziękowałam Bogu za to, że to wszystko to był sen. Nawet to, że się obudziłam ze snu i to że Chris zginął i to całe spotkanie z nim w kawiarni i na moście. Po prostu miałam dość. W tym momencie tak bardzo zaczęło mi go brakować. Ten sen pokazał mi jak bardzo Chris jest dla mnie ważny. Szkoda, że tak późno to zrozumiałam, ale mam nadzieję, że jest jeszcze jakikolwiek cień szansy na uratowanie tego związku. Wstałam z łóżka i od razu skierowałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą. Zeszłam na dół i od razu wyszłam z domu. Nie byłam głodna, więc nawet nie robiłam sobie śniadania. Śnieżek miał co jeść, bo jak zwykle wczoraj zrobiłam mu jedzenie. Od razu weszłam do garażu i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i wyjechałam na ulice. Wyjęłam z kieszeni spodni komórkę i od razu wybrałam bardzo dobrze znany mi numer.
- Halo. - odezwał się męski głos.
- Cześć to ja Isa. - powiedziałam uśmiechnięta.
- O hej. Co tam? - zapytał Aron.
- Wszystko ok. Zbieraj się, bo zabieram cię na zakupy.
- Gdzie? Ja nigdzie się nie wybieram. - powiedział naburmuszony.
- A się zdziwisz. Właśnie zaraz będę pod twoim domem. Więc zabieraj tą dupę z kanapy i się ubieraj.
- Niech będzie. - powiedział i słychać było, że wstaje z kanapy.
Chłopak tylko jęknął z niezadowolenia i się rozłączył. Po zaledwie pięciu minutach byłam już u niego pod domem. Od razu weszłam do środka i zaczęłam szukać wzrokiem chłopaka.
- Kochanie musze iść, bo zaraz przyjedzie po mnie Isa. - powiedział Aron.
- Ze mną to jakoś nie jeździsz na zakupy. - pisnęła niezadowolona.
- Kotku, obiecuje pojedziemy, ale teraz już musze iść.
- Dobra idź. - powiedziała lekko wkurzona.
- A buziak na pożegnanie? - założę się, że w tym momencie Aron podniósł do góry jedną brew.
Po chwili było słychać charakterystyczny dźwięk całusa.
- Kocham cię mała wredoto. - powiedział cały czas się śmiejąc.
- Idź już. - powiedziała rozbawiona.
Chłopak zaczął schodzić ze schodów, ale w pewnym momencie zatrzymał go głos Emily.
- Aron.
- Tak?
- Też cię kocham. - powiedziała, a chłopak zszedł na dół z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Aww, to było takie urocze. - pisęłam, na co chłopak lekko się zarumienił.
- Chodźmy już. - powiedział lekko zawstydzony.
- Nie ma się czego wstydzić. Kochacie się i to jest normalne.
- Zapomniałaś dodać, że to jest też słodkie. - powiedział udając urażonego, na co się zaśmiałam.
- Dobrze przyznaje to też jest słodkie. - powiedziałam na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Dobrze cię widzieć. - powiedział na co się uśmiechnęłam. - Więc gdzie jedziemy? - zapytał.
- Zobaczysz. - powiedziałam, na co chłopak zrobił zaciekawioną minę.
- Hmm, chyba nie chcesz mnie porwać? - powiedział rozbawiony.
- Rozważam taką opcję. - powiedziałam bardzo poważnie.
- Co? - wręcz krzyknął.
Zaczęłam się śmiać jak wariatka, przez co po chwili dostałam kuksańca w ramię.
- Ałł. - pisnęłam.
- Dlaczego każda dziewczyna jest taka wredna? - zapytał rozbawiony, przez co zaczęłam się śmiać.
- Najwidoczniej z tobą jest coś nie tak. - powiedziałam, a chłopak prychnął na moją odpowiedź.
- Ze mną jest wszystko tak. - powiedział, a ja wybuchłam śmiechem na to jakim tonem on to powiedział.
_________________________________
Taki zwrot akcji 😏😂
CZYTASZ
Nie pozwól mi odejść |Spotkanie po latach 2| |Chris Collins| ✔
FanfictionChris i Isa kochali się ponad wszystko, jednak to nie wystarczyło. Kiedyś razem, a teraz osobno. Jak potoczy sie ich historia? Dowiecie się w tym ff Może zawierać : *wulgaryzmy Druga część Spotkania po latach Najpierw koniecznie przeczytaj pierws...