21

2.6K 151 6
                                    

Stałam naprzeciwko chłopaka i nie dałam rady wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Byłam tak zszokowana, że przez chwilę zapomniałam, że przede mną stoi Chris i oczekuje odpowiedzi. Powoli podniosłam na niego wzrok. Jego oczy mówiły wszystko. W jego oczach było widać zaniepokojenie, zdenerwowanie, ale też miłość i troskę.

- Wszystko w porządku? - zapytał i podszedł do mnie bliżej.

- T tak. - zaczęłam się jąkać. - Czy nie uważasz, że to jest trochę za szybko?

- Kotku, nie musimy przecież od razu brać ślubu. - powiedział rozbawiony, po czym mocno mnie przytulił.

-  Tak.

- Ale co tak? - zapytał, jednak dopiero po kilku minutach zrozumiał, że te "tak" znaczyło bardzo wiele.

- Kochanie tak bardzo cię kocham. - odrzekł po czym złączył nasze usta w delikatnym, ale bardzo słodkim pocałunku.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałam szczęśliwa.

Po kilku minutach zaczęliśmy wracać do naszego pokoju. Z trudem niosłam wielkiego misia, ale z małą pomocą Chrisa dałam radę.

- Ty to wszystko zaplanowałeś, prawda? - zapytałam jednocześnie zszokowana i rozbawiona.

- A jak myślisz po co bym cię tu ciągnął? 

Nic nie odpowiedziałam, ale szeroko się uśmiechnęłam. Gdy wiesz, że ktoś się o ciebie stara i troszczy to twoje życie zmienia się o 360 stopni. Ze mną właśnie tak było. Do szczęścia jest bardzo mało potrzebne. Wystarczy, że masz tylko dla siebie tą jedną osobę. Weszliśmy do pokoju. Od razu położyłam na łóżko misia i mocno się do niego przytuliłam.

- Chyba trafiłem w dziesiątkę z tym miśkiem. - powiedział i jak zwykle zaczął się szczerzyć.

- Dziękuje. - w moich oczach od razu pojawiły się łzy wzruszenia.

- Za co kochanie? No nie płacz mi tu. - powiedział i mocno mnie przytulił.

- Za wszystko. Po prostu jak teraz sobie przypomnę, że wcześniej tak cię potraktowałam to po prostu... - przerwałam, bo kolejne łzy napłynęły mi do oczu.

- Co ty mówisz kochanie? To nie jest twoja wina, jak coś to jest tylko i wyłącznie moja wina. Wszystko spiepszyłem wiem, ale liczy się co jest teraz, a nie co było kiedyś. Chodź tu do mnie, mała. - powiedział i przyciągnął mnie na swoje kolana.- Nie chce cię kolejny raz stracić. - szepnął.

- A ja ciebie. - odrzekłam równie cicho co chłopak i pociągnęłam nosem.

- No już. Koniec płakania. - podniósł mój podbródek, po czym kciukiem wytarł wszystkie łzy z moich policzków.

Mimowolnie ziewnęłam, co od razu zauważył Chris.

- Moje maleństwo jest zmęczone? Chodź idziemy spać. - powiedział i pocałował mnie w czoło.

Weszłam do łazienki, po czym wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w jakąś luźniejszą koszulkę i od razu położyłam się do łóżka. Po chwili leżał już obok mnie Chris. Chłopak mocno mnie objął w talii, tak jak by chciał, żebym mu nigdzie nie uciekła. W takich momentach Chris jest słodki, za wszelką cenę chce mnie chronić przed całym światem i mieć tylko dla siebie. A ja nie mam zamiaru mu w tym przeszkadzać. Wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka i rozkoszowałam się jego zapachem perfum. Gdy tylko Chris to zauważył cicho zachichotał, za co od razu dostał poduszką w głowę.

- Przestań się cały czas ze mnie śmiać. - powiedziałam, udając urażoną.

- Tak bardzo cię kocham.- pokręcił głową z rozbawienia, po czym pocałował mnie w czubek nosa.

- Nie zmieniaj tematu. - rozbawiona odrzekłam.

- Dobrze, że cię mam. -  uwięził mnie w ciasnym uścisku.

- Ja też się cieszę, ale jeszcze kilka minut i mnie udusisz. - powiedziałam, a chłopak automatycznie mnie puścił.

- Kocham cię mała. - rzekł cały czas się szeroko uśmiechając.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałam cicho i schowałam twarz w klatce piersiowej chłopaka.

Chris tylko się zaśmiał i przyciągnął mnie bliżej siebie, po czym oboje zasnęliśmy.

Nie pozwól mi odejść |Spotkanie po latach 2| |Chris Collins| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz