18

2.8K 139 6
                                    

Zeszliśmy po schodach na dół, po czym udaliśmy się w stronę parkingu. Odnaleźliśmy samochód Chrisa i od razu do niego wsiedliśmy.

- O czym chcesz porozmawiać? - zapytałam zaciekawiona.

- O nas. To znaczy o tym wszystkim co ostatnio się działo. - powiedział i zrobił pauzę. - Chce wiedzieć czy jest ok? Nie mam zamiaru kolejny raz cię zranić. Inaczej pękło by mi serce. - powiedział z przejęciem w głosie.

- Chris jest dobrze. Teraz jest już to nie ważne, ale musisz mi coś obiecać.

- Wszystko co tylko chcesz, kotku. - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Od teraz mówimy sobie prawdę i się nie okłamujemy. - powiedziałam.

- Dobrze. Chodź tu do mnie, skarbie. - powiedział, po czym pociągnął mnie na swoje kolana.

Od razu wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Chłopak zaczął lekko przeczesywać ręką moje włosy.

- Teraz wszystko będzie już dobrze. - wyszeptał i czule pocałował mnie w czoło.

Cicho westchnęłam, po czym jeszcze bardziej wtuliłam się w Chrisa. Od teraz on jest tylko mój, a ja jego. Nikomu go nie oddam i już nigdy nie pozwolę, żeby odszedł. Po chwili chłopak podniósł mój podbródek i szczerze się uśmiechnął.

- Jak zwykle się szczerzysz. - powiedziałam rozbawiona, na co chłopak tylko prychnął.

- To co kochanie. Zabieram cię w jedno takie miejsce. - powiedział, ale było widać, że i tak nie powie mi co to za miejsce.

- Nawet nie będę pytać jakie to miejsce.

- Słusznie. - powiedział rozbawiony.

Usiadłam na miejsce pasażera, po czym zapięłam pasy.

- Te wakacje chyba nie wyszły mi jak i tobie zbyt dobrze. - powiedział.

- Tak wyszło, ale to już nie ważne.

Chłopak tylko się uśmiechnął i wziął mnie za rękę, po czym ją pocałował.

- Zaraz możemy to naprawić. - powiedział, a ja wyjrzałam za okno i moim oczom ukazało się lotnisko.

 - Co ty wyprawiasz? - zapytałam zdziwiona.

- Zabieram cię na wakacje. Musze ci jakoś je wynagrodzić.

- Chris, nic nie musisz. - powiedziałam.

- W bagażniku mam dwie walizki. Pomyślałem, że cię spakuje. - powiedział i wysiadł.

- Co jeśli się nie zgodzę? - zapytałam i wysiadłam.

- To będzie chyba porwanie. - powiedział i wzruszył ramionami.

Od razu wybuchłam śmiechem.

- Wariat, ale za to mój. - powiedziałam, kręcąc głową i nadal się śmiejąc.

- Kocham cię kotku bardzo i to bardzo, ale niestety musisz się śpieszyć jeśli chcemy zdążyć. - powiedział i wziął mnie za rękę.

- Tak w ogóle to gdzie lecimy? - zapytałam.

- Jak najdalej. - powiedział i się zatrzymał, po czym objął mnie w talii.

Od razu zarzuciłam ręce na jego szyję.

- Czy my przypadkiem się nie spóźnimy? - zapytałam rozbawiona.

- Myślę, że prywatny odrzutowiec trochę na nas zaczeka.

- Że co? - zapytałam zdziwiona.

Chłopak tylko zachichotał i szeroko się uśmiechnął.

- Po prostu chce dla ciebie wszystkiego co najlepsze. Jesteś moją małą księżniczką. - powiedział i delikatnie pocałował mnie w czubek nosa.

- Dobrze książę. - powiedziałam rozbawiona. - Ale to wszystko chyba nie było zbytnio tanie. - powiedziałam i automatycznie się skrzywiłam.

- Spokojnie kotku. Tym się nie przejmuj.

- Ale nie możesz wiecznie za mnie płacić.

- Nie zaprzątaj sobie tym tej pięknej główki. Chodź. - powiedział i znowu pociągnął mnie za rękę.

- Ohh. Dlaczego ty się mnie nigdy nie słuchasz. - jęknęłam z niezadowolenia.

Chłopak jak zwykle zachichotał na moje zachowanie. Po kilku minutach znaleźliśmy nasz samolot. Wsiadłam jako pierwsza i od razu moim oczom ukazało się piękne wnętrze. Na stoliku stały dwa kieliszki, szampan, owoce, słodycze i piękne białe róże. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.

- Dziękuje. - od razu rzuciłam się na chłopaka.

- Nie masz za co kochanie. - powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. - Pewnie jesteś ciekawa dokąd jedziemy. - powiedział uśmiechnięty.

- To powiesz w końcu czy nie? - zapytałam.

- Na Hawaje. Mam nadzieję, że ci się spodoba.

Głośno pisnęłam z przejęcia i zaczęłam skakać jak jakaś nienormalna po całym samolocie.

- Czy my już lecimy? -zapytałam.

- Tak.

- O Boże. - powiedziałam i od razu zaczęłam się denerwować.

To był mój pierwszy lot samolotem i strasznie się bałam.

- Nie mów, że masz cykora. - powiedział rozbawiony.

- Spadaj. - powiedziałam i wystawiłam mu język.

- Też cię kocham. - powiedział rozbawiony i usiadł obok mnie.

Od razu się w niego wtuliłam.

- To będą najlepsze wakacje, zobaczysz. - powiedział i wtulił twarz w moje włosy.

Nie pozwól mi odejść |Spotkanie po latach 2| |Chris Collins| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz