Część17 gdzie mój chłopak?

2.5K 140 9
                                    

** prspktywa Natalii **

Powoli moje powieki zaczęły się unosić, na początku nie wiedziałam co się dzieje, widziałam jak przez mgłę jednak po chwili, zaczęlam widzieć wszytsko normalnie, rozglądnęłam się po pomieszczniu, przy moim łóżku zobaczyłam młodą, zgrabną pielęgniarkę z jasnymi włosami. Podniosłam na nią wzrok, a ona popatrzyła na mnie, wrednym spojrzniem, nie wiedziałam o co jej chodzi przcież nic jej nie zrobiłam, nawet jej nie znam

- o! obudziłaś się
Powiedziała przesłodzonym głosem, z udawanym uśmiechem, aż mnie zemdliło na jej widok i głos

- poczkaj, zawołam lekaża

Powiedziała i od razu pokierowała się do wyjścia, jednak za nim wyszła zdążyłam ją zatrzymać

- gdzie jest mój chłopak?

Zapytałam

- twój chłoptaś chyba znudził się siedzeniem nad tobą bo sobie pszedł
Powiedziała wrednie i wyszła, a ja poczułam ukucie w sercu. Nie mogłam w to uwirzyć.

Wiedziałam, że to nie prawda, bo on by nigdy czegoś takigo nie zrobił, a ona jest tylko wredną suką, która zazdrości mi chłopaka.

Po chwili przyszedł lekaż z dwoma pilęgniarkami, które wyprowaziły mnie z sali do gabintu lekarza.

- jak się pani czuje?

Zapytał miło lekarz, w jego oczach widziałam troskę i .....współczucie? Tylko dlaczego?

- dobrze trochę boli mnie brzuch i głowa
Powiedziałam spokojnie w tamtym momencie nie skojarzyłam faktów...

- mam dla pani złą wiadomość

Powiedział, a ja nic nie czułam, tyle rzeczy wydarzyło się w moim życiu, że teraz przyjmę już wszytsko.

- niech pan mówi.

Powidziałam pewnie

- gdy pani zemdlała, uderzyła się w brzuch co skutkiem było utrata dziecka

Powiedział bojąc sę mojej reakcji.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, mimo wszytsko chciałam urodzić i nim się zająć, to co czułam jest nie do opisania, ale wiedziałam że życi toczy się dalej i muszę sobie dać radę, użalani się nad sobą nic mi nie da, a tylko pogorszy sytuację. Mam dla kogo walczyć, więc będę walczyć.

- czy devil wie?
Zapytałam ocierając z twarzy słone łzy.

- tak wie, dowiedział się od razu.

- ale jak od razu? to ile ja spałam?

- trzy dni, musi pani jeszcze zostać kilka dni na obserwacji.
Powiedział, a ja skinęłam głową.

- czy chce pani może leki uspakajające?

- nie, nie trzeba

- przepraszam, że o to spytam, ale czy pani cieszy się, że straciła dziecko?
Gdy to powiedział zagotowało się we mnie, co on sobie wyobraża, kto normalny cieszył by się z tego powodu? Postanowiłam wyprowadzić go z błędu.

- wie pan co? Pan nie zdaj sobie sprawy ile ja w życiu przeszłam, ile wycirpaiłam, ja mam siedemnaście lat, a wie pan jak obchodziłam swoje urodziny?

On pokiwał przecząco głową

- dwa dni przed moimi urodzinami zostałam porwana, byłam gwałcona, nie przez jednego chłopaka, a sześciu, w dziń moich urodzin mialo być najgorzej, ale na całe szczęści uratował mnie mój chlopak, kilka tygodni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to dzicko było aktem gwałtu, moja matka była w śpiączce, ma raka a teraz straciłam dziecko, więc nich pan mi nie mówi że się z tego cieszę jesne!

buntowniczka 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz