Rozdział 12

496 51 2
                                    


Wszedłem do pokoju hotelowego, do którego skierowała mnie recepcjonistka nie mogąca zdjąć oczu z Jonghyuna, po czym rozejrzałem się po nim zaciekawiony. Musiałem przyznać, że w 100% zasługiwał na te 5 gwiazdek, które dostał. Był naprawdę ogromny! Starałem się objąć swoim zasięgiem wzroku jak największą część pomieszczenia, co łatwe wcale nie było. Wnętrze urządzone w antycznym stylu, który zresztą uwielbiałem perfekcyjnie komponowało się z nowoczesnym ośrodkiem miejskim widniejącym tuż za oknem. Najważniejszą rzeczą w każdym pokoju hotelowym jest oczywiście łóżko, które postanowiłem od razu przetestować.

Cofnąłem się kilka kroków do tyłu, aby zrobić rozbieg, po czym rzuciłem się na nie śmiejąc przy tym jak wariat. Było takie wygodne i miękkie... Stanąłem niezgrabnie na nogi nadal nie schodząc z posłania, a następnie wybiłem się w górę w wysokim podskoku. Miałem niestety czasami momenty, w których zachowywałem się jak dziecko. Ale czy to nie oznaczało, że byłem forever young? W każdym razie tak to sobie tłumaczyłem, chociaż może trochę błędnie.

     -Witaj współlokatorze.-z łazienki wyszedł Taemin, na którego twarzy malował się wredny uśmiech.

     -Kto?-przestałem skakać.

     -Mieszkamy razem!-krzyknął z udawaną radością, po czym rzucił we mnie poduszką, którą ściągnął ze swojego łóżka.

     -Że my?-zdziwiłem się-Dlaczego nie mieszkasz z Żabą?

     -Minho.-poprawił mnie-Wolałem z tobą!

     -Ze mną?-spojrzałem na niego podejrzliwie.

     -Oczywiście!

     -Och...-trochę mnie zatkało.-W porządku więc.

Nie cieszyłem się zbytnio, że wsadzili mnie do jednego pokoju z Taeminem, ale z drugiej strony to nawet dobrze

się stało. Nieważne, że za bardzo go nie lubiłem, chociaż właściwiej brzmi nie trawiłem, ale jednak mogło trafić mi się gorzej. A mianowicie chodziło mi o Jonghyuna. Doskonale wiedziałem, że lubił pokazywać swoje idealnie wyrzeźbione ciało przez chodzenie bez koszulki, co z resztą zawsze praktykował w pokojach hotelowych. Dlatego właśnie zwykle chciałem trafiać do pokoju z Onew. Tym razem chyba jednak uznał, że nie wytrzyma już więcej moich porad modowych i urodowych. Ale ja przecież tylko chciałem mu pomóc! Żeby świetnie wyglądał i oczarowywał wszystkie dziewczyny! No ale jak zawsze moje dobre serce nie otrzymywało żadnej wdzięczności. A wracając do tematu Jjonga, to straszna męczarnia, a nawet tortura, kiedy twój wymarzony półnagi facet jest z tobą w jednym pomieszczeniu, a ty nie możesz go nawet dotknąć! Dlatego właśnie wolałem nie widzieć. Jest takie powiedzenie "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i sprawdzało się perfekcyjnie. Dużo lepiej jest nie wiedzieć co się traci!

     -Chłopcy!-niespodziewanie otworzyły się drzwi, zza których wyjrzał nasz menadżer-Za 10 minut bądźcie w pokoju Onew.

     -Dobrze-odpowiedzieliśmy zgodnie.

     -Key.-zwrócił się jeszcze do mnie zanim wyszedł-W porządku?

     -Tak. Nic mi nie jest.-uspokoiłem go.

     -To ulga.-powiedział cicho, po czym zamknął za sobą drzwi.

     -A no właśnie, gdzie byłeś?-zaciekawił się maknae.

     -Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-rzuciłem tonem divy, po czym opadłem na wygodne łóżko.

     -Daj spokój, jestem już na drugim.-odparł siadając obok mojej osoby.

     -Naprawdę cię to interesuje?-zdziwiłem się podnosząc na łokciach.

     -Jak nie chcesz to nie mów.-burknął, a następnie podniósł się do pionu-Menadżer nas wzywał. Powinniśmy iść.

          Taemin otworzył drzwi do apartamentu Jinkiego, po czym wkroczył do środka, a ja poszedłem w jego ślady. Pomieszczenie było odrobinę mniejsze od naszego, ale to pewnie dlatego, że było przeznaczone tylko dla jednej osoby. Następne co zwróciło moją uwagę zaraz po wielkości pokoju to Jjong. A mówiąc odrobinę precyzyjniej jego umięśniona klatka piersiowa, która była zupełnie odsłonięta i na której widok moje ślinianki zaczęły produkować zdecydowanie za dużo śliny. No super! Ja starałem się unikać tego widoku jak ognia, a on sam się przede mną pokazywał. Był zbyt idealny! Uświadomiłem sobie, że nie wypada mi tak na niego patrzeć, więc natychmiastowo zmusiłem się do oderwania od niego wzroku, poprzez dyskretne uszczypnięcie skóry na ręku w czasie udawanego drapania się. W mojej głowie szalały słowa "Co robić? Co robić?" Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić! Ani moje ciało ani uczucia nie chciały mnie słuchać. Nienawidziłem, kiedy coś miało nade mną kontrolę, a zwłaszcza jeśli były to uczucia. To ja powinienem rządzić nimi, a nie one mną! Usiadłem na łóżku tuż obok  naszego menadżera i zarazem na przeciwko Jonghyuna, Minho i maknae, którzy stali na baczność, po czym zacisnąłem pięści na kołdrze. Spuściłem wzrok w dół i ani mi się śniło chociażby spojrzeć na jego mięśnie. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że wtedy potwornie trudno byłoby mi sobą sterować, a te głupie uczucia objęłyby nade mną władzę dyktatorską. Nie mogłem przecież do tego dopuścić, dlatego siedziałem cicho skulony jak mysz pod miotłą, co dodając na marginesie było strasznie męczące, gdyż nie byłem typem osoby nieśmiałej i małomównej. Wręcz przeciwnie! Uwielbiałem poznawać nowych ludzi i świetnie się bawić, a do tego miałem zawsze tyle do powiedzenia.

     -Skoro jesteście już wszyscy to pozwólcie, że coś powiem.-zaczął menadżer-Otóż występ dobiegł końca, a my mamy jeszcze trochę czasu, więc daję wam jeden dzień wolnego.

     -Naprawdę?-ucieszył się Minho.

     -Cały jutrzejszy dzień.-potwierdził.

     -To świetnie!-krzyknął Jjong-Możemy zwiedzić Tokio!

     -Tylko bez żadnych afer.-uśmiechnął się nasz agent-Jonghyun, Key.

Automatycznie podniosłem głowę słysząc swoje imię, żeby spojrzeć na menadżera, który puścił do mnie oczko, na co cała moja twarz poczerwieniała. Natychmiast ponownie spuściłem wzrok i postanowiłem udawać, że nic nie słyszałem. Nie zdążyłem spojrzeć na reakcję Blinga, ale on chyba również się zawstydził. Szkoda, że nie mogłem tego zobaczyć. Musiał wyglądać wtedy niesamowicie słodko!

     -No... To powiedziałem, co miałem do powiedzenia i idę na basen.-powiedział, po czym wstał z łóżka.

     -Miłego pływania.-pożegnał go Minho.

     -Dzięki.-uśmiechnął się jeszcze, a następnie wyszedł.

     -Umówiłeś się w końcu z tą całą Kyary Pamyu Pamyu?-zapytał znienacka Taemin Jinkiego jakby od niechcenia, ale ja i tak słyszałem w jego głosie nutkę ciekawości.

O co mogło mu chodzić? Od kiedy zaczął interesować się życiem innych? Zwykle obchodziło go tylko jego. Zmienił się? Nie, raczej nie... Knuł coś? To akurat bardziej realny scenariusz. Ale co on miałby niby knuć? I dlaczego? Nie przepadał za nami za bardzo, ale też raczej mu nie przeszkadzaliśmy. Tak przynajmniej myślałem, ale kto wie co takiemu małemu rebeliantowi w głowie siedziało.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz