Rozdział 44

365 41 0
                                    

     -Bummie...-popatrzył mi w oczy, po czym uklęknął przede mną na jednym kolanie-Czy zechcesz być moim chłopakiem?-zapytał.

     -Oh My God.-szepnąłem sam do siebie łapiąc się przy tym za głowę, co spotkało się z cichym śmiechem Jonghyuna. Co ja do jasnej anielki miałem mu odpowiedzieć? Zupełnie nie wiedziałem! Czy chciałem wejść w ten związek? Oczywiście, że chciałem! Kto by na moim miejscu nie chciał? Ale to było tak nagle... No bo dopiero co wszystko sobie wyjaśniliśmy, a on już robi takie rzeczy. Prawie dostałem zawału, ponieważ myślałem, że zamierza mi się oświadczyć! Ale skoro to nie było jeszcze aż tak poważne, to miałem chyba również mniej czasu na odpowiedź, nieprawdaż? Bo zwykle przy zaręczynach trzeba się porządnie nad decyzją zastanowić, rozważyć wszystkie za i przeciw, a to przecież było najzwyklejsze w świecie pytanie o chodzenie. Jak w podstawówce. Tak jak się można było po tym Dinozaurze spodziewać, strasznie niedojrzały! Aish, naprawdę. Ale za to jaki uroczy i kochany! Ale chwila, z tego wszystkiego zgubiłem wątek. Co powinienem mu odpowiedzieć? Chyba muszę iść za głosem swojego serca, w końcu ludzie mówią, że to najlepsze wyjście.

     -Za bardzo się pospieszyłem?-posmutniał widząc moje niezdecydowanie.

     -Nie! Skądże!-zaprzeczyłem szybko-Akurat pośpiech przez te wszystkie lata nie był twoim doradcą.-pokazałem mu w żartach język, na co on tylko zmrużył oczy-A co do odpowiedzi, to...

     -To?-powtórzył wyczekująco-Zostaniesz moim chłopakiem?

     -Tak.-wydukałem, po czym cały czerwony spuściłem głowę w dół. No cóż, bywałem czasami naprawdę wstydliwy oraz nieśmiały.

     -Co za ulga.-wypuścił powietrze, po czym wstał i mocno mnie przytulił.

     -A gdzie pierścionek?-zapytałem odwzajemniając uścisk.

     -Jaki pierścionek?-zdziwił się.

     -Jak to jaki?-odsunąłem go od siebie-Prosisz mnie o chodzenie bez pierścionka?-oburzyłem się.

     -Ee... Przepraszam, to było spontaniczne, więc się nie przygotowałem.-podrapał się po karku-Dzisiaj ci go kupię!-obiecał-Jaki byś chciał?

     -Hmm...-zamyśliłem się-Czternastokaratowy.-uśmiechnąłem się z satysfakcją widząc jego minę.

     -Czternasto?-zaśmiał się nerwowo.

     -Wyluzuj. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie.-zacytowałem jego słowa, a następnie zacmokałem i wyminąwszy go ruszyłem ku wyjściu ze ślepej uliczki, w której nadal się znajdowaliśmy.

     -Bardzo zabawne.-powiedział doganiając mnie i splatając moją dłoń ze swoją, na co przez całe moje ciało przeszło przyjemne ciepło. Byłem w tym momencie tak szczęśliwy, że miałem ochotę śpiewać i tańczyć na środku ulicy jak obłąkany. Czekałem na ten dzień tak długo, że aż trudno było mi teraz uwierzyć w realność tej sytuacji. Czy to aby na pewno mi się tylko nie przyśniło? Jeśli to sen, to ja już nigdy nie chcę się obudzić. Bo czym byłaby rzeczywistość bez Jjonga obok mnie? To naprawdę dziwne, że byliśmy parą od zaledwie kilku minut, a ja już uważałem, iż jest tylko mój i nie mogłem sobie ani przypomnieć, ani wyobrazić jak wyglądało moje życie bez niego-Co robisz?-zapytał, kiedy puściłem jego dłoń widząc na chodniku parę osób.

     -Jak to co? Próbuję nie wywołać skandalu.-odpowiedziałem.

     -Jeden skandal nam nie zaszkodzi.-stwierdził pogodnie, po czym złapał mnie za rękę tak mocno, że nie potrafiłem jej wyswobodzić nawet pomagając sobie drugą.

     -No nie wiem...-pokręciłem głową.

     -Chodźmy na randkę. Tym razem taką prawdziwą.-zaproponował nagle.

     -Kiedy?

     -Teraz.

     -Jestem za!-ucieszyłem się, jednak po chwili mój entuzjazm trochę opadł-Nie, nie mogę.

     -Dlaczego?-przeciągnął ten wyraz tak uroczo, że próba odmowy mu stała się torturą.

     -Muszę wrócić do wytwórni.-przypomniałem sobie o ucieczce z dzisiejszego treningu.

     -Musisz?-zrobił smutną minę.

     -Muszę. Woohyun pewnie na mnie czeka.

     -Olej go.-nadąsał się.

     -Jongie, znowu jesteś zazdrosny?-popatrzyłem na niego z dezaprobatą, ale w środku wszystko zaczęło mnie przyjemnie łaskotać. Był zazdrosny. I to o mnie! A to mogło oznaczać tylko to, że bardzo mu na mnie zależało i nie chciał mnie stracić, prawda?

     -Więc chociaż cię odprowadzę.-powiedział lekko zawiedzionym głosem.

     -Okie-dokie.-zgodziłem się.

     -Mogę też zostać na waszej próbie.-zaproponował.

     -Zgaduję, że bardzo ci się nudzi.-zaśmiałem się.

     -Po prostu chcę być blisko mojego chłopaka.-wytłumaczył.

     -Coś jeszcze?-zapytałem, gdyż miałem wrażenie, że to nie jedyny powód.

     -Nie mogę cię zostawić samego z tym zboczeńcem!-wyrzucił z siebie-Zwłaszcza po tym, kiedy wyznał ci miłość.

     -Wiesz, że kocham tylko ciebie.

     -Ja też cię kocham.-uśmiechnął się ukazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby.

     -To nie pozwól mi się spóźnić.

     -Ale ty już jesteś spóźniony.-zauważył.

     -Fakt.-przyznałem mu rację-Jednak im szybciej będziemy w SM tym mniejsze będę miał kłopoty, więc się pospiesz.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz