Rozdział 19

397 30 1
                                    

Zapukałem donośnie do drzwi dormu SHINee tworząc przy tym zabawny rytm, po czym zacząłem niecierpliwie przebierać nogami. Szczerze mówiąc strasznie, ale to strasznie nie lubiłem czekać. Dlatego właśnie zawsze wychodziłem z domu odrobinę później niż w rzeczywistości powinienem, aby nie być na miejscu spotkania tym pierwszym, przez co zawsze dochodziłem jako ostatni. I według mojego skromnego zdania tak było bardzo dobrze. Nie musiałem umierać z nudów podczas wyczekiwania przez nieskończoną ilość czasu, za to od razu jak się zjawiałem atmosfera była już wyluzowana i wszyscy się śmiali oraz wygłupiali. Nie przechwalając się rzecz jasna znalazłem rozwiązanie idealne! Ludzie to chyba nazywają złotym środkiem, ale do końca pewien nie byłem. Grunt, że wszystko było właśnie tak jak być powinno!

     -Key, w końcu jesteś.-przywitał mnie w progu tuż po otworzeniu drzwi wejściowych niekompletnie ubrany Jonghyun z lekko poczochranymi włosami.

Musiałem przyznać, że mimo iż mogłem się tego spodziewać, ponieważ on zwykle w dormie i w pokojach hotelowych nie lubił tracić czasu na zakładanie T-shirtów ani innych podobnych rzeczy, to i tak widok, który miałem przed sobą przyprawił mnie o niezły szok i chyba całkiem niewiele brakowało mi do palpitacji serca. Jego idealnie zarysowane mięśnie były zupełnie obnażone, a ja stałem sztywno jak słup soli nie mogąc odkleić od nich swojego wzroku. Ciemna skóra Jjonga dodatkowo sprawiała, że był jeszcze bardziej seksowny, co strasznie mi się podobało, a być może nawet mnie podniecało. Sam lubiłem być tak blady jak tylko się dało, ale jeśli chodziło o innych chłopaków, to zdecydowanie wolałem lekko brązowy odcień. Pewnie chociażby dlatego Bling Bling od zawsze był moim stuprocentowym ideal type.

     -Przecież się nie spóźniłem.-z wrażenia ledwo zdołałem wydukać kilka słów na krótką chwilę odrywając wzrok od klaty Jonghyuna, aby już po chwili znowu wpatrywać się w nią z uwielbieniem. Powstrzymał mnie dopiero jego delikatny chichot, który uderzył we mnie z niewyobrażalną siłą. W tym momencie powróciłem natychmiast do realnego świata i uświadomiłem sobie, że chłopak zorientował się co właśnie robiłem. W mgnieniu oka cała moja twarz zrobiła się czerwona, a ja speszony postanowiłem jak najszybciej wejść do środka, aby nie mógł zobaczyć moich rumieńców, które i tak już pewnie zauważył. O matko! Co za wstyd! Jak ja w ogóle mogłem mu się jeszcze pokazać na oczy?! Zorientował się co do niego czułem? Na pewno! Nie był aż taki głupi, na jakiego wyglądał, nie obrażając go oczywiście. Co robić, co robić... Jedyne na co miałem ochotę to uciec gdzieś daleko od dormu SHINee, wykopać sobie głęboki i przytulny grób w jakimś ładnym miejscu, a potem poprosić grzecznie jakiegoś miłego przechodnia, aby pogrzebał mnie w nim żywcem. Przesadzałem? No możliwe, ale kiedy się bardzo denerwowałem to czasami miałem do tego skłonności. A to była właśnie jedna z tych sytuacji, w których nie panowałem już nawet nad swoimi myślami, które pędziły jak szalone zostawiając przy tym rozum daleko za sobą w tyle.

          -Jestem!-oznajmiłem reszcie członków i menadżerowi Kim, kiedy wszedłem do pokoju Jinkiego i Dinozaura, gdzie odbywało się już posiedzenie. O tym, że już się zaczęło poznałem widząc kilka pudełek po skończonej pizzy oraz liczne puste paczki po chipsach porozrzucane na podłodze. Aish! Co za brudasy! Zupełnie jakbym wszedł do chlewu. Właśnie to był główny powód podjęcia mojej decyzji o wyprowadzeniu się z dormu. Główny oczywiście zaraz po półnagim Jjongu. Naprawdę, jak można tak żyć? Kiedy fanów nie było nigdzie w pobliżu ci ludzie bardziej przypominali wygłodniałe i niebezpieczne zwierzęta, które dopiero co uciekły z zoo, niż sławne na całym kontynencie azjatyckim i świecie megagwiazdy kpopu.

     -Nareszcie!-warknął Taemin, na co posłałem mu najbardziej złowrogie spojrzenie, na jakie tylko było mnie stać.

     -Usiądź, Kibum.-menadżer poklepał dłonią miejsce na łóżku maniaka kurczaków tuż obok siebie.

Nie ociągając się od razu wypełniłem polecenie, a tuż po chwili miejsce na swoim meblu do spania na przeciwko mnie zajął Jjong, który właśnie wrócił do pomieszczenia z butelką piwa w ręku. W duchu dziękowałem Bogu za to, że w pokoju panował półmrok, gdyż zasłony nie pozwalały promieniom słonecznym przedostać się do środka. W ten sposób nie byłem zmuszony do oglądania klaty Jonghyuna, a on nie mógł ujrzeć moich wypieków, które zdążyły już oblać całą twarz.

     -Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale...-zaczął pan Kim-Key został przydzielony do nowego zespołu.

     -Co?-oburzył się maknae, na co w tym samym momencie wszystkie oczy skierowały się na moją osobę.

W sumie doskonale rozumiałem ich zdziwienie, bo sam czułem to samo, kiedy dowiedziałem się od Lee Soomana.

     -To znaczy, że od teraz będziemy tylko w czwórkę?-zapytał niepewnym głosem Minho.

     -Nie, to nie tak.-zaprzeczył menadżer-Po prostu Kibum będzie taką męską wersją Hyuny. Wiecie... 4Minute, Trouble Maker, solo. No może z wyjątkiem tego solo, ale reszta się chyba zgadza, prawda?

     -Czyli zostanie z nami?-upewnił się lider.

     -Nie ma innej opcji.-wyszczerzył się pan Kim.

     -W sumie dużej straty byśmy nie ponieśli...-rzucił Taemin, na co już chciałem mu coś odpowiedzieć i byłaby to pewnie genialna cięta riposta, ale niestety ubiegł mnie jego chłopak.

     -Minnie!-trącił go delikatnie łokciem.

     -To jakie są plany na chwilę obecną?-zabrał głos Bling Bling.

     -Key razem z nowym kolegą będą ćwiczyć do debiutu, a wy zdaje się, że macie wakacje.-odpowiedział menadżer.

     -Naprawdę?-zapytali ożywieni chórem.

     -Pewnie, że nie.-zgasił ich-Macie cały czas harować.

     -Menadżerze Kim...-jęknął Minho.

     -Dobra, zobaczę co da się zrobić. Ale wszystko zależy od Lee Soomana. Nic nie obiecuję.

     -Wierzymy w pana.-dodał z uśmiechem chłopak Taemina.

     -Jeszcze jedna sprawa. Key.-zwrócił się do mnie-Szef zaprasza cię do swojego gabinetu.

     -Znowu?-przewróciłem oczami, jednak po chwili kiwnąłem głową.

Kolejny raz? Może powinienem był zamieszkać w jego biurze? Byłbym od razu na każde jego skinienie.  Czy tak nie byłoby łatwiej? I dla mnie i dla niego. Ostatnio naprawdę bardzo często musiałem odwiedzać jego biuro, zwłaszcza, że kiedyś zdarzało mi się to mniej więcej raz na rok, a czasami nawet rzadziej. Tym razem już w ogóle nie wiedziałem o co mogło chodzić. Myślałem, że omówiliśmy już wszystko, co było do omówienia, ale wyglądało na to, że chyba jednak się myliłem. Również znając ostatnio moje szczęście, pewnie to spotkanie z Lee Soomanem nie miało wnieść do mojego życia nic przyjemnego ani pożytecznego. Zwykła strata czasu, której nie mogłem w żaden sposób zapobiec. Miałem jednak złe przeczucie, że szef chciał się ze mną widzieć w sprawie Pierwszego Idioty Korei Południowej Nam Woohyuna, co wcale nie było moim ulubionym tematem do rozmowy przy filiżance herbaty, której i tak zapewne bym nie dostał.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz